środa, 8 maja 2013

1 rozdział


These four walls


Rozdział 1 - Koszmar


Obudziłam się leżąc  na twardym materacu, w ciemnym pokoju; było zimno, ale nawet nie miałam siły by się z tego zimna trząść. Strasznie bolała mnie głowa. Poduszka była wilgotna i czułam jakiś zapach metalu. Rozglądałam się  do okoła zdezorientowana. Nie docierało do mnie kim byłam i gdzie bylam. Zamknełam oczy i zaczęłam przypominać sobie podstawowe informacje. Mam na imie Quinn, mam 17 lat , mieszkałam na ulicy st. Lake w Nowym Yorku, wracałam z siłowni gdy ujrzałam mężczyznę biegającego z jakaś hmm walizka? a pozniej….
Po tym nie pamiętałam kompletnie nic. Totalnie nic. Jedna wielka pustka.
-Obudziła się
Powiedziała jakaś dziewczyna z zimnym tonem głosu. Miała kruczoczarne włosy i maksimum 25 lat ale była lepiej zbudowana niż ja a jej obojętny wzrok przeprawiał mnie o dreszcze.
-G-gdzie jestem?
Dziewczyna nie odpowiedziała a drzwi się otworzyły. Próg przekroczył chłopak który spojrzał na  mnie po czym cichutko powiedział:
-Jeszcze nie wrócił.
Dziewczyna dała mu znac żeby poszedł i tak też zrobił.
-Wstań.
Zignorowałam ją.
-Wstań.
Powtórzyła nawet  nie odwracając się.
Tak zrobiłam. W pewnym stopniu wiedziałam że lepiej się nie przeciwstawiać. Wstałam i popatrzyłam na poduszke. Już wiedziałam czemu była wilgotna. Była brudna z krwi.
Dotknęłam swojej głowy w której zaczynało mi się kręcić. Była zabandażowana.
Dziewczyna zbliżyła się do mnie i podała mi szklanke. Myślałam że to woda ale nie była przezroczysta lecz biała. Nie wypiłam.
-Pij.
Pokręciłam przeczaco głową.
-Powiedziałam pij.
-Po co ?
Spytałam próbując ukrywać strach który był wyczuwalny z moim niepewnym tonie głosu.
-poczujesz się lepiej.
-Jesteśmy w szpitalu ?
Nadal nie piłam.
Dziewczyna poddała się .Oddaliła się zostawiając szklanke na stole i odwróciła się do mnie plecami. Spojrzałam do okoła .Było pełno różnych buteleczek i materiałów do doświadczeń chemicznych. Jak w jakieś aptece* ale aptekarze nie byli z całą pewnościa tak źli jak oni. Odwróciła się i wróciła koło mnie.
-Daj mi ręke.
-Ty nie chcesz mi pomóc to nie jest pogotowie prawda?
Powiedziałam nie ruszając się. Byłam prawie pewna że nie chce mi pomóc.
Strasznie się bałam, dlaczego chcieli żebym cierpiała? Czułam jak gardło mnie piekło a łzy rozmazywały mi widok. Serce biło mi mocno.
-Przestań płakać i daj mi ręke.
-Czuje się dobrze, nie jest mi to potrzebne.
Powiedziałam między jednym szlochem a drugim , nie mogłam przestać, nawet jeżeli wydawałam się słaba. Ta dziewczyna chciała mnie zabić. Gdzie byłam? Co chcieli ? Dlaczego nie mogłam wrócić do domu , do moich rodziców?
Niecierpliwa złapała mnie za ramie i podniosła rękaw, przybliżyła strzykawke do mojej żyły. Nie wiem jakimi siłami ale kopnełam ja w kolano. Ona wycofała się obolała a ja szybko wstałam z materacu i rzuciłam się w kierunku drzwi. W tamtej chwili myślałam tylko o tym żeby się z tamtąd wydostać. Po paru krokach wszystko zaczęło się kręcić a ja upadłam na ziemi. Widziałam jak dzrwi się otworzyły i wszedł ten sam chłopak co wcześniej.
-Proszę trzymaj ja żeby się nie ruszała
Powiedziała dziewczyna. Złapał mnie i trzymał na ziemi zatykając mi usta ręką. Próbowałam wydostać się z jego rak do samego końca ale to było na nic. Próbowałam krzyczeć ale jego ręce tłumiły odgłosy. To wszystko było jak koszmar. Dziewczyna zbliżyła się do mnie i wstrzyknęła mi substancje w zyłe. Zaczeło mi się kręcić w głowie, wszystko robiło się czarne aż w końcu straciłam przytomność.
-Po urazie jaki przeszła jest aż nazbyt silna- To było ostatnie zdanie jakie słyszałam
***

Obudziłam się nie wiedząc jak długo leżałam na ziemi tak jak zasnełam. Czyli ta substancja nie miała mnie zabić tylko uspokoić. Powoli wstałam łapiąc się za głowe. Wolno szłam w kierunku drzwi ,by uciec .. chyba… Dzwoniło mi w uszach i ledwo szłam.
-Zjedź coś.
Zabrzmiał głos dziewczyny.Nie widziałam ją, była za mną a serce ponownie zaczęło mocno bić. Zaczełam się trząść i czułam się jeszcze gorzej. Podała mi kawałek chleba. Najpierw traktowała mnie w taki sposób a teraz daje mi jedzenie ? Coś mi się nie zgadzało.
-C-chce t-tylko wrócić d-do domu-Łzy zaczeły mi się zbierać w kącikach oczu.
-Jeżeli nie dojdziesz do siebie prawdopodobnie nie zdołasz nawet dojść do drzwi nie tracąc przytomność.

Patrzyłam na chleb w jej dłoniach, był kuszący ale nie chciałam go zjeść, nie ufałam jej.
-Rób jak chcesz.
Pozwoliła mu upaść na ziemi i wyszła z pokoju jakby nigdy nic.
W każdym bądź razie miała racje , byłam głodna, nie zdołałabym dojść nawet do drzwi. Nawet jeżeli chleb był zatruty i tak bym umarła z głodu. Uklękłam na ziemi i zaczełam zbierać chleb. Ugryzłam i poczułam jego wspaniały smak.  Czułam się dobrze , nie smakował podejrzanie a ni nic. Po kilku minutach czułam się już lepiej. Zebrałam reszte siły by wstać i z satysfakcją odkryłam że ściany pokoju już się nie ruszały i czułam się o wiele lepiej. Teraz mogłam się skoncentrować na sposobie ucieczki, obruciłam się na pięcie by poszukac jakiegoś wyjscia. Były tylko jedne drzwi przez które nie mogłam wyjść bo gdziekolwiek by one nie prowadziły to dziewczyna by mnie zobaczyła. Jedyną moją nadzieją było okno nad łóżkiem. Skoczyłam i otworzyłam go ale był i tak za wysoko i za ciasny bym przez niego przeszła. Usłyszałam że drzwi się otwierają krew zmroziła mi się w zyłach, nie zdążyłam się odwrócić gdy poczułam że ktoś ciągnie mnie za biodra na ziemie i upadłam na plecy. Jakiś chłopak o ciemnych wlosach około 20-dziestki,wysoki i umięśniony położył dłonie na mojej szyi i weszeptał:
-Nigdy więcej nie próbuj.
Jego oczy przestraszyły mnie jeszcze bardziej. Zamknął okno i wyszedł zostawiając mnie na ziemi płaczącą przez upadek ale bardziej przez strach. Bałam się że tam umre. Gdzie byłam? Dlaczego wszyscy traktowali mnie tam tak źle? Jakbym była jaką szmatą do wyrzucenia? Czego ode mnie chcieli?
Oparłam się o mur płacząc, chciałam tylko wrócić do domu, do mojej rodziny.
Zamknełam oczy rozmyślając o nich. Pomyślałam że prawdopodobnie nigdy więcej ich nie zobacze i zaczełam bawić się bransoletką z literą „C” którą dostałam w prezencie od Chriss’a. Scisnełam ją mocno i próbowałam odnaleźć w sobie jakąś nadzieje.
***
Nie wiem dokładnie ile czasu spędziłam w  słabym oświetleniu pokoju w ciszy na coś czekając gdy usłyszałam rozmowe.
-Nie sądze by była jeszcze gotowa, próbowała uciec, nie boi się.
-To rozkazy, nie dyskutuje się.
-Ale szef …
-Ale szef gówno, idź po nią.
Oczywiście rozmawiali o mnie. Słowo „szef” przeprawiało mnie o dreszcze. Zwykle szef to ktoś kto decyduje kto ma zostać zabity a kto uratowany.
Drzwi się otworzyły i wszedł ten sam chłopak co poprzednio.
-Wstań, musisz kogoś poznać.
Zrobiłam tak jak kazał. Przechodziliśmy różnymi drzwiami i korytarzami ,nogi mi drżały nie wiem czy ze strachu czy z głodu. Zapukał do jakiś drzwi. Nikt nie odpowiedział, bałam się że za tymi drzwiami czeka mnie śmierć. Jak już mówiłam słowo „szef” budziło we mnie strach. Chłopak otworzył drzwi i popchnął mnie mocno do środka przez co prawie nie spadłam. Gdy go ujrzałam (szefa) ucieszyłam się na chwile, był mniej więcej w moim wieku może by mi pomógł, uratował. Podniósł głowe na kilka minut i wrócił do czytania. Ujrzałam jego twarz i nawet jeśli na krótko mój strach powrócił. Jego oczy miały miodowy kolor ale były zimne jak lód, wzrok głęboki a usta wykrzywione troche w dół bez żadnych ekspresji czy emocji. Miał Blizne nad okiem, chudy blondyn ubrany całkowicie na czarno. Nadał pochylał się nad papierami, traktował mnie złupełnie jakbym była paczką która czeka tylko by ją otworzyć w jakimś innym momencie. Pomyśłałam że może o mnie zapomniał albo nie wiedział ale przecież tak byłam zobaczył mnie gdy wchodziłam. W tym momencie wstał i spojrzał na mnie poczym podążył w moim kierunku. Gdy już był blisko spojrzał na chłopaka obok mnie.
-Dlaczego zabraliście tą dziewczyne?
-Ty prosiłeś o dziewczyne.
Odwrócił się by wrócić do biurka nic nie mówiąc. Po co mu dziewczyna?
-Co teraz mamy zrobić?
Puścić mnie wolno? Pomyśłalam z nadzieją. Blondyn nie odpowiedział.
-Próbowała uciec i przeżyła uraz głowy. W dodatku ma grupe krwi B+.
Blondyn powrócił do nas bardziej zainteresowany.
-Próbowała uciec?
-Tak, ma dobrą siłe woli.
-Jest bardziej silna?
-Nie wiemy ile jest w stanie wytrzymać.
Zobaczyłam jak blondyn ściska dłon w pięść po czym uderzył mnie nią w brzuch. Kaszlałam i zgięłam się w pół z bólu.
-Może nam się na razie przyda.
Wrócił do papierów. Myliłam się , nie pomoże mi. Drugi chłopak otworzył drzwi i ciągnąc mnie za sobą wychodził z pokoju. Zanim znalazłam się po za pokojem spytałam z błagalnym tonem głosu:
-Kiedy będę mogła wrócić do domu?
Miałam nadzieje że wzbudzę w nim chodź troche współczucia ale zamiast tego blondyn wykrzywił usta w uśmiechu jakby moja naiwność go rozśmieszyła. Po tym drzwi się zamknęły.
***
Noc była okropna, chciałam wrócić do domu. Zamiast tego leżałam na zimnej podłodze w ciemnym pokoju głodna i spragniona. Nikt nie chciał mi powiedzieć co się dzieje i nie było żadnej drogi ucieczki. Cały czas myślałam o tym wspaniałych uśmiechu chłopaka o miodowych oczach, to był uśmiech który pozbawił mnie wszelkich nadziei jakby chciał powiedzieć „umrzesz w tych czterech ścianach”
Musiałam uciec.
Nagle ktoś kopną mnie w ramie, otworzyłam oczy i usiadłam na podłodze ,był do chłopak o czarnych włosach zaczesanych do góry i inny wielki około 30-dziestu lat cały wytatuowany. Bałam się ich.
-Nie traktuj ją tak , jeżeli nie wytrzyma długo ON nas zabije.
-Zastąpimy ją.
Poczułam ścisk w gardle i zaczełam się trząść.
-Widzisz? Przestraszyłeś ją.
Nie wydawał się zmartwiony, moze  dlatego żę był największy i najdojrzalszy chciał mnie uratować?!
-Usiądź tu.
Ten z ciemnymi włosami wskazał jakieś krzesło, wstałam i w ciszy i usiadłam. Póżniej podał mi szklanke  z jakimś kolorowym płynem.
-Pij.
Nie zrobiłam tego. Czemu ciągle chcieli żebym piła te świństwa?
-Pij-rozkazał ponownie.
-N-nie chce u-umrzeć- Wyszeptałam ze łzami w oczach.
-Nie zabije cię to, najwyżej zaśniesz. Nie moglibyśmy się ciebie pozbyć już drugiego dnia.
Pozbyć się mnie już 2 dnia? To znaczy że prędzej czy póżniej…
Najstarszy męźczyzna wyjął z kieszeni nożyk i przyłożył mi go do ramienia.
-Pij. – powiedział spokojnie.
Bałam się tego ostrza ale bałam się też tej tajemniczej substancji. Zaczekał kilka minut po czym wbił nóż w moją skóre co natychmiast spowodowało że krew zaczeła spływać po moim ramieniu. To tak bardzo nie bolało.
-Pij- Powtórzył.
Nie zrobiłam tego a on wbił nóż jeszcze głębiej. Czułam jak pulsuje mi nadgarstek a krew w coraz większej ilości opuszcza moje ciało. Zaczełam krzyczeć próbują wyrwać mu swoją rękę ale drugi chłopak zatkał mi usta ręką. Nie mogłam wytrzymać, drugą ręką złapałam szklanke z podejrzaną substancją.
-Chcesz żeby przestało boleć? To wypij to , uśniesz i już nie będziesz czuła bólu.
Nie zastanowiłam się dwa razy, wypiłam calą zawartość szklanki za jednym zamachem a męźczyzna puścił mój nadgarstek. Miałam nadzieje że szybko zasne ale nic z tego , nawet nie kręciło mi sie w głowie. Po kilku sekundach chłopak o ciemnych włosach powiedział niezadowolony:
-Nic z tego ,to jeszcze nie to.
Zaczęli rozmawiać o czymś co kompletnie nie rozumiałam tak jakby nic mi się nie stało, tymczasem ja wciąż tam byłam. KRWAWIĄC.
W tym miejscu już nie byłam osobą. Byłam rzeczą, narzędziem. Moje nadzieje na powrót do domu opuszczały mnie z każdą kolejną sekundą. Nie chciałam dalej żyć wśród tych nieznajomych, chciałam obok siebie swoich przyjaciół , moją rodzine, Chriss’a. Chciałam przynajmniej ostatni raz się z nimi pożegnać. Zgaduje że moim rodzice się o mnie martwili i wyobrażali sobie mnie już martwą. Cierpieli a ja nie mogłam zrobić nic, nic by mnie nie uratowało.
Moje życie było idealne , czego musieli wszystko zniszczyć ? Gdybym tego dnia nie poszła na siłownie nie znalazłabym się w złym miejscu o złej porze.
W tamtym momencie miałam tylko nadzieje że jakiś eksperyment skończy się źle i zasne już nigdy się nie budząc bo miałam już dość tego ciągłego strachu przed cierpieniem.

Apteka* - mysle ze chodzilo bardziej o laboratorium ale tak napisala.

Ok za ewentualne błędy przepraszam i zachęcam do komentowania.Bardzo chce wiedziec ile osob to czyta bo nie bedzie mialo sensu tlumaczenie jezeli nikt czytał nie bedzie :D 

5 komentarzy:

  1. jej, super się zaczyna to opowiadanie, ogólnie bardzo ciekawe.
    czekam na nn. <3

    http://lepszeodsnu.blogspot.com/ <-- zapraszam, :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow dziekuje za komentarze i przepraszam ze jeszcze nie dodalam nowego rozdział ale jak zobaczyłam te komentarze to teraz zrobie to jak najszybciej !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, Ty serio to tłumaczysz z języka włoskiego? A co do opowiadania to bardzo mi się spodobało! Jest inne niż wszystkie i to najbardziej mi się w nim podoba. Jestem ciekawa jak się akcja potoczy dalej! Więc proszę Cię, tłumacz to dalej :) W sumie to są na razie początki, z czasem będzie tu więcej czytelników :) już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :d mieszkałam we włoszech przez 11 lat wiec jezyk to nie problem. tylko ze jest ono dosc kiepsko napisane i robie wszystko by tlumaczenie nie brzmialo tak kiepsko :D

      Usuń