piątek, 31 maja 2013

8 rozdział

Rozdział 8 - Nowa groźba 



-Jak poszła nauka z szefem?

-Nic nie zrozumiałam.

-Nie martw się z czasem zrozumiesz .
Nabrałam głośniej powietrza gdy Stivie obmywał mi tatuaż wacikiem nasączonym alkoholem .

-Boli?

-Nie.
To na prawde było nic w porównaniu do tego co zrobili mi od kąt tam byłam. Chociażby Fred.

-co nie rozumiesz? Mogę ci pomóc ?

-tak na prawde nie ogarniam troche wszystkiego.

-Jasne, ale ostrzegam cię jeśli chodzi o liczenie nie jestem dobry.- Uśmiechnął się.

-Nie o to chodzi. –Też się uśmiechnęłam , nie on jedyny nie był dobry z matmy.

-No to mów.

-Czy istnieje pewny związek miedzy Ju..szefem a Alice?
Musiałam sobie przypomnieć że nie wolno mi mówić jego imienia inaczej narobiłabym sobie kłopotów.

-Czemu pytasz?

-Alice powiedziała że ojciec szefa obiecał jej mamie że nigdy jej nie zabije.

-Nie było żadnego związku między NIM a Alice. ON nie potrafi nikogo darzyć uczuciem, on nic nie czuje.- To sama dobrze zrozumiałam.

-Więc czemu…

-Istniała pewna historia między jego ojcem , starym szefem, a jej matką. Mówi się nawet że Alice i ON byli braćmi ale oni nigdy nie chcieli się do tego przyznać. Oni są jednymi z niewielu którzy się tu wychowywali, znają zewnętrzny świat ale nigdy nie żyli w nim tak naprawdę.

-Ale dlaczego jej mama musiałaby go poprosić o to by nie zabijał swojej córki? Dlaczego ON miałby ją zabić? Nie rozumiem  jakie było niebezpieczeństwo?

-Z prostego powodu. Jak wiesz w spółce może być tylko jedna kobieta, mama Alice nie chciała żeby jej córka została zabita a jeżeli ON wolałby obok siebie kogos innego niż ją Alice zostałaby zabita. Zdarzyło się już wcześniej że kobieta została zabita by dać miejsce innej. Rzadko tu kobiety umierały z powodu choroby czy starości.

W tym momencie przypomniały mi się słowa Jack’a i Eddie’go „historia się powtarza”. Oni zrozumieli że Alice miała zostać zabita żeby dąć miejsce innej kobiecie ,mnie. Dlatego Alice mnie nienawidziła  ponieważ byłam dla niej zagrożeniem. Teraz wszystko nabierało sensu.

-Ale on złamał obietnice prawda? Więc co się teraz stanie ?

-Nic. ON jest szefem. Nigdy nie złamał obietnicy a jeśli już to kiedyś zrobił musiał mieć do tego dobry powód.
Milczelismy przez pewien czas, zrozumiałam że on był jedynym człowiekiem który mógł odpowiadać na moje pytania.

-Dlaczego twoim zdaniem pomimo tego że sprawiam tyle kłopotów jeszcze mnie nie zabił ?

-Ja nie wiem, nie mam pojęcia, serio. Inni mają różne teorie.

-J-jakie teorie ?

Teraz znowu się troche bałam. Bałam się Justina i wiedza o tym że miał wobec mnie jakieś plany o których nie chciał mi powiedzieć  strasznie mnie wkurzało.

-…Quinn… Wiesz.. teraz lepiej żebyś o tym nie widziała.

-Ja chce wiedzieć.

-Nie chce ci powiedzieć. Tak będzie lepiej inaczej tylko byś się zadręczała.- Odpowiedział spokojnie. Miałam dość tych wszystkich tajemnic i tego że żeby się cokolwiek dowiedzieć musiałam robić jakieś dochodzenie niczym Sherlock Holmes. Nie interesowało mnie to że robił to dla mojego dobra. Miałam tego dość. Wstałam i wykrzyczałam mu w twarz wszystko co czułam.

-Mam dość. Dlaczego mówicie mi pół wszystkiego i musze sama się dowiedzieć o co tak na prawde chodzi ?  Jeżeli nie chcecie żebym widziała to nie mówcie mi wcale. Za każdym razem gdy coś zrozumiem wy dodajecie mi inne niepewności, ja nie wytrzymam tak dłużej.

-Quinn wystarczy. Uspokój się i usiądź.

-Nie. I jeśli chcesz wiedzieć jestem też zmęczona siedzeniem w tym miejscu. Od kiedy tu jestem próbuje się zabić a ten kutas zamiast spełnić moje prośby zabił Alice i Fred’a rozumiesz ? On mnie nienawidzi.
Popchnęłam go do tył a on spadł na krzesło, potem oddaliłam się zdając sobie sprawy z tego co zrobiłam. On wstał i złapał mnie za ramie.

-Co robisz, oszalałaś?
Patrzyłam mu prosto w oczy wyzywającym wzrokiem.

-A teraz czego ty mnie nie zabijesz?

-Nie, ja tego na pewno nie zrobie.- Pociągnął mnie za sobą i wyszliśmy z pokoju. Zrozumiałam gdzie idziemy dopiero wtedy gdy weszliśmy do korytarza prowadzącego do JEGO drzwi. Stivie zapukał i weszliśmy do środka. Ty razem Justin stał z nieobecnym wzrokiem.

-Co się dzieje? –Powiedział niejasno wracając do rzeczywistości.

-Ta dziewczyna oszalała i się na mnie zaatakowała.

-Dobrze- Odpowiedział Justin nic nie robiąc.

-A teraz ? Zwykle wymierza się jakąś kare albo się ją zabija prawda? Atakować kogoś ze spółki jest niezgodne z regulaminem.

-Fakt, masz racje. Idź zawołaj Luke’a.
Stivie mnie puścił i wyszedł z pokoju. Byłam na prawde głupia rzucając się na Stivie’a, biedny zawsze dobrze mnie traktował. I co z tego miałam? Nic bo Justin nie chciał mnie zabić. Chciał tylko sprawdzić czy kłamie i takie tam z Luk’em.

CAŁKOWICIE BEZCELOWE.
Justin przeglądał mi się w ciszy aż nie przyśli Luke ze Stivi’em. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji , było praktycznie niemożliwe ukrywać wszystkie swoje emocje tak jak robił to on.

NIENAWIŚĆ, POGARDA, NIC.
Luke stanął przede mną odciągając mój wzrok od Justina, dopiero wtedy zrozumiałam że się na niego gapiłam.

-Quinn powiedź mi co zaszło.

-Stivie mi opowiadał…- popatrzyłam się na niego i zobaczyłam że ruszał głową by dać mi znać żebym nic nie mówiła przy Justinie. To co mi mówił było prawdopodobnie tajemnicą.

Ta spółka była jednością ale była pełna sekretów. Pff wielka mi jedność.

-…Coś i wtedy nie chciał dokończyć więc się wkurzyłam bo mam dość tego że wszyscy coś przede mną ukrywają.

-Według mnie ta dziewczyna trzymała w sobie od dłuższego czasu to co czuła i w końcu musiała to powiedzieć. Prawdopodobnie jest też nerwowa przez tą całą sytuac..

Luke przestał mówić ponieważ Justin poszedł w strone łazienki, zdziwiliśmy się. Wrócił pare sekund póżniej z czymś fioletowym w ręku i mi to podał.

-Zwykle gdy dziewczyny są zdenerwowane to dlatego że mają cykl prawda? Zrozumiałem to z Alice. Teraz problem rozwiązany, idźcie. –Odwrócił się by usiąść na swoim krześle. My nadal staliśmy tam w szoku, mnie zdziwiło to jak bardzo znał Alice i mimo tego z taką łatwością ją zabił. Luke prawdopodobnie zdziwił fakt że zamiast mnie ukarać pomógł mi ale ja byłam już do tego przyzwyczajona a Stivie prawdopodobnie czekał na zemste.

-P-problem nie jest rozwiązany, ona złamała reguły, zaatakowała mnie. Gdzie sprawiedliwość?
Justin wstał i podszedł do niego szybkim krokiem jakby chciał go uderzyć ale gdy już był koło niego zatrzymał się i odetchnął głęboko.

-Wiesz że broniąc ją też je łamiesz?-  powiedział spokojnie Stivie.

Justin zignorował go i stanął naprzeciwko mnie. Przez chwile się wahał ale w końcu zacisną rękę w pięść i uderzył mnie w szczęke. Dotknęłam warge i zrozumiałam że krwawie. Justin nie wydawał się już taki swobodny, nigdy go nie widziałam z takim wyrazem twarzy.

-Teraz spadajcie stąd. Quinn ty wróć wieczorem , musimy dokończyć nauke.
Stivie się uśmiechnął pożniej wszyscy 3 odeszliśmy w kierunku mojego pokoju.

***

Usłyszałam pukanie do drzwi, myślałam że to Stivie, nawet miałam taką nadzieje bo chciałam go przeprosić.

-Proszę.

Do pokoju wszedł Mike, ostatnia osobą którą spodziewałam się zobaczyć. Ten bardziej lunatyczny od innych. W jednej chwili płakał, chwile póżniej zabijał wzrokiem. Trzymał w ręku bułke i sałate prawdopodobnie mój posiłek.

-Połóż to na stół.
Tak zrobił.

-Masz na imie Mike, prawda?

-Tak.- Powiedział zimno.

-Słuchaj wiem że jesteś na mnie zły ale przysięgam że nic nie zrobiłam. Nie zabiłam ją ,nie chciałam by to się stało.

-Masz po prostu być cicho, jasne? –Powiedział zaciskając mocno szczękę, zbliżył się do mnie patrząc mi w oczy.
Przez kilka sekund nikt nic nie mówił po czym dodał:

-Gdybyś się tu nigdy nie znalazła ona nadal by tu była.

-To wina tych co mnie porwali nie moja.

-Chciałbym tylko żebyś znikła.

-Zabij mnie ,zobaczmy czy się odważysz.

Wiedziałam że się nie odważy, wydawał się zbyt słaby na coś takiego, chciałam tylko dać mu do zrozumienia że powtarzanie tych wszystkich rzeczy nic nie zmieni.
Uderzył mnie w brzuch, zaczęłam kaszleć krwią.

-To nie przewróci Alice do życia. – Powiedziałam z trudem.

-Nie ale da jej to spokój w zaświatach. –Uderzył mnie łokciem w szyje a ja upadłam na podłoge. Kopnął mnie w twarz przez co krew zaczęła spływać mi z nosa. W tej chwili pomyślałam że on chce mnie naprawde zabić i pożałowałam tego że rzuciłam mu to wyzwanie.

-Proszę cię , przestań- błagałam. – Tak jak ja wyrzuciłam swoje emocje przed Stivi’em tak on teraz robił ze mną. Mogę jedynie zapewnić że stivie’a nie bolało tak jak mnie.

-To żebyś nie zapomniała że pomszczę Alice do samego końca. – Butem nadepnął mi na ucho i poruszył nogą tak jak gdy chcesz zgasić papieros po czym podszedł do drzwi i je otworzył.

-Ah, i przy okazji jeżeli komuś o tym powiesz możesz na zawsze pożegnać się z Chriss’em.


Leżałam chwile na podłodze bezsilna zanim udało mi się wstać. Kręciło mi się w głowie ale zdołałam jakoś dojść do łazienki. Wypłukałam twarz. Po trzydziestu minutach krew przestała sączyć z ran ,wyrzuciłam wszystkie chusteczki  i ogarnęłam się troche. Gdy się schylałam strasznie bolał mnie żołądek, nos gdy go dotykałam i dzwoniło mi w uszach ale nie mogłam nikomu powiedzieć bo wtedy zrobiłby coś Chriss’owi , absolutnie tego nie chciałam. Nie było nawet lustra żebym mogła zobaczyć w jakim jestem stanie ale miałam nadzieje że nie było nic widać. Chciałam iść spać żeby odzyskać siły ale wtedy ktoś zapukał do drzwi.

-P-proszę. –Może był to Mike który zdecydował żeby ze mną skończyć.
Stivie wszedł do pokoju.

-słuchaj przykro mi że się na ciebie rzuciłam. Luke miał racje. Tłumiona złość , jestem nerwowa i…

-Quinn, dlaczego płaczesz?
Nie wiedziałam że miałam całą twarz mokrą od łez, ale byłam w tym stanie jeszcze zanim wszedł do pokoju. To było przez Mike’a ale oczywiście nikt nie mógł się o tym dowiedzieć.

-O Jezu, przepraszam nie wiem.- Wytarłam łzy rękawem uważając na nos.

-Płaczesz dlatego że ON cię uderzył? Nie musisz to kara nie…

-Nie, nie płacze dlatego … Może z nerwów.. naprawde..nie..nie wiem.- Uśmiechnęłam się w nadziei że zakończę ten temat.

-Naprawde ci zależy na tym żeby wiedzieć co się mówi o szefie?

-Nie, już nie tak bardzo.

-Quinn mówisz że nie a jak ci nie powiem to znowu się na mnie rzucisz?!

-Nie, nie mów mi teraz, nie chce kolejnych problemów.

NIC nie chciałam wiedzieć. Jedyna rzecz która wypełniała mi myśli był widok Chriss’a w rękach Mike’a.

-Okej, powinnaś iść do szefa, musicie dokończyć nauke.
Wyszłam z pokoju i odprowadził mnie do drzwi Justina, miałam nadzieje że nie zauważy że jestem czymś zmartwiona.

-Słuchaj jeśli płaczesz przeze mnie przykro mi, ale problem w tym że tu wszyscy są troche  podenerwowani szczególnie jeśli dochodzi ktoś nowy ponieważ jest wtedy więcej pracy. Rozumiesz o co mi chodzi?

-Nie martw się nie jestem na ciebie zła, przeciwnie przepraszam cię.

Zapukałam do drzwi i opuściłam Stivie’a by wejść. Czułam się lepiej dzięki temu że pogodziłam się ze Stivie’em, on był na prawde miły dla mnie. Teraz musiałam tylko trzymać buzie na kłódkę by pomóc Chriss’owi. Tak na prawde rozumiałam go, zrobiłabym to samo jeśli ktoś zabiłby mojego chłopaka. Czego się nie robi dla miłości.



*****************************************
Kolejny rozdział !! wow jednak dodałam szybciej ! Tak się cieszę że znalazłam czas, byłam przerażona bo myślałam że dodam dopiero za jakiś tydzien ale plany na weekend przypadły więc znalazłam czas.Jest dużo nowych wyświetleń i więcej komentarzy za co ogromnie wam dziękuje <3 Przepraszam za błędy i KOMENTUJCIE !!!! <3 ( tu jest mój TT jakbyście chcieli o coś spytać czy cokolwiek + zawsze pisze tam o tym że pojawiły się nowe rozdziały! ---> @jessica160498 ) 


7 komentarzy:

  1. Pierwsza.! :D Zajebisty rozdział jak zawsze. Stivie był taki,Awwwwwwwwwwww <3

    OdpowiedzUsuń
  2. dsfhsdkfksdfh piękny rozdział podoba mi się *_____*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię tego Mike'go. A rozdział jak zwykle świetny. Czekam na nn. <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy blog. Jestem twoją stałą czytelniczką. :) Nie mogę się doczekać kiedy dodasz następny :D mam nadzieję że jak najszybciej :)
    Pisz tak dalej kochana, trzymam kciuki :d

    Zapraszam:
    www.ryzykujac-zycie.blog.pl


    OdpowiedzUsuń
  5. Uhg. Oni są pochrzanieni,ja chcę już znać tą tajemnicę..NO. niech jej ktoś powie,a Justin nadal jest dupkiem bez serca, mam nadzieję ,że to się w najbliższych rozdziałach zmieni ;) A co do Ciebie to świetnie przetłumaczyłaś ten rozdział ,idzie Ci coraz lepiej ;) <3 Czekam na następny;) @BlueBelieber6

    OdpowiedzUsuń
  6. okfdijfur *,*


    Informujesz? @PatriciaEvOffic

    OdpowiedzUsuń