środa, 29 maja 2013

7 rozdział

Rozdział 7 - Znak



-To dla ciebie.- Luke podał mi dotykowy telefon. Oczy mi się zaświeciły, może mogłam do kogoś zadzwonić i powiedzieć że wszystko ze mną w porządku, że żyje.

-To po to żebyś dzwoniła do członków spółki i żebyś nauczyła się kodeksu, w środku jest wszystko czego potrzebujesz…Ah i jeżeli o tym pomyślałaś to nie możesz dzwonić do nikogo kto nie jest członkiem spółki, telefon jest zablokowany nie można wykonywać innych połączeń.

-Nie myślałam o tym. –Powiedziałam próbując ukryć zawód.

-Wiem że to robiłaś. – Uśmiechnął się

-On wie czy ktoś kłamie czy nie, to jego potencjał. –Ktoś inny to powiedział, blondyn który właśnie wszedł do pokoju.

-Cześć, Stivie.- Powiedział zimno Luke, nawet na niego nie patrząc.

-Wszyscy tu mamy coś specjalnego. –Ciągnął Stivie –Na przykład Alice była dobra w biznesie, kierowała akcjami. Teraz to twoje zadanie.

-Dziękuje bardzo Stivie, poinstruować ją jest moim zadaniem, idź sobie.

-Po co ten pośpiech Luke. Przyszedłem żeby zrobić ZNAK.

-Jaki ZNAK? –Przestraszyłam się, co chciał zrobić ?

-Nic takiego, daj mi ręke . To może troszeczke boleć.
Podałam mu ręke i zamknęłam oczy.
Poczułam jak coś mnie szczypie i piecze w tym samym czasie, co to było? Otworzyłam oczy chociaż nie chciałam to zobaczyć.

-Nie, absolutnie nie. – Cofnełam ręke.

-Musisz. To tylko tatuaż. –Powiedział Stivie. Jeżeli udałoby mi się z tamtąd wyjść nie chciałabym przez reszte mojego życia widzieć ten znak. Próbowałabym za wszelką cene zapomnieć a tatuaż by mi w tym  nie pomógł.

-Jeżeli myślisz że nie chcesz tatuażu bo gdy stąd wyjdziesz chcesz o tym zapomnieć to się mylisz. –Znowu odezwał się Stivie. To było zdanie bardziej w stylu Luka skoro to on potrafił czytać w myślach.

-Ty też czytasz w myślach?
Stivie roześmiał się.

-Nie ale każdy z nas o tym pomyślał gdy przez to przechodził. –To znaczyło że każdy, albo prawie tam miał taką samą historie jak ja. Zostali porwani i zmuszani zostać. W takim razie dlaczego się nie przeciwstawiali i uciekali ?

-Teraz jednak zrozumieliśmy że lepiej jest żyć tu, świat na zewnątrz jest to kitu.
Oto odpowiedź. ZROBILI  IM PRANIE MÓZGU. Nie chciałam skończyć tak jak oni. Chciałam się uwolnić albo przynajmniej trzeźwo myśleć.

-No więc chcesz ten tatuaż czy nie ? – Luke zdawał się być zniecierpliwiony. Stałam nieruchomo, było oczywiste że go nie chciałam.

-Rzeczy stoja tak : albo dasz mu sobie zrobić albo ja ci go zrobie, w taki sposób… -Powiedział Luke wyjmując nóż.

-Luke nie zachowuj się jak kretyn.
-Stivie , ona jest twarda albo jej grozisz albo nic nie działa.- Patrzyli na mnie i czekali aż coś powiem póżniej Stivie złapał mocno moją ręke i trzymał ją tak że nie mogłam się uwolnić.



-Nie.- Krzyknełam. Luke zatkał mi usta i przyłożył nóż do gardła. Znowu poczułam że coś mnie szczypie i  piecze. Musiałam się poddać, zamknęłam oczy.

-Wyobraź sobie że wcześniej wyrywali na nas znak nożem.- Zaczął mówić Stivie.-Pózniej znaki były wyryte na skórze za pomocą gorącego żelaza. Ty masz szczęście bo teraz istnieją tatuaże.

-dokładnie- powiedział zimno Luke. Otworzyłam troszeczke oczy i zobaczyłam że on miał wyryty znak, a nie tatuaż. To musiało go bardzo boleć. Po pewnym czasie Stivie i Luke mnie puścili i podali mi lusterko. Popatrzyłam na odbicie swojego ramienia.
BYŁO OKROPNE.
Był trójkąt w w środku symbol nieskończoności*. Wysoko ,na zakończenie trójkąta, krzyż.

-Trójkąt oznacza jedność. Nikt tu nie może zdradzić brata, w przeciwieństwie do zewnętrznego świata. Odwrócona ósemka to znak nieskończoności i tłumaczy fakt że nasza spółka jest na zawsze. Krzyż na górze przypomina nam o tym że kto nie przestrzega zasad kodeksu zostaje zabity. Wszystko jasne? –Przytaknełam. To coś było okropne ale w tym momencie nie było to moim największym problemem.

****

Popołudniu Luke wytłumaczył mi jak działa telefon i podstawowe zasady. Odkryłam że w tej spółce pracowało bardzo dużo osób a tych które mieszkały tu było około 50 ale oczywiście nigdy  by mi się nie udało wszystkich poznać. W zasadzie prawie nikt tam nie znał wszystkich. Tylko najstarsi. Jeszcze nie wiedziałam dobrze na czym polega moja praca ale powiedzieli mi że wytłumaczy mi  to ktoś kto się na tym zna. Jedynymi ludźmi którzy się na tym znali był Justin i Alice. Alice nie żyje więc byłam przerażona perspektywą przebywania z Justin’em.

-Tu wszyscy pomagają sobie nawzajem. Nikt nie może nikogo oszukać, je się, żyjemy dobrze, nigdy nie ma problemów. Z czasem zdasz sobie sprawe z tego jak świetne jest to miejsce.

-Wydaje mi się niemożliwe.
Ktoś zapukał do drzwi, był to chłopak który dzień wcześniej pytał mnie o Alice, ten dobry.

-Mike, proszę mów.

-Szef chce się z nią widzieć. – Wskazał na mnie.

-Dobrze, odprowadź ją. –Wyśliszmy z pokoju i  skierowaliśmy się do gabinetu Justina.

-Jak tam?- Powiedziałam zakłopotana.

-Pytasz dlatego że płakałem? Teraz mi lepiej, dzieki za troske. –Wydawało się że był na mnie zły, ale ja mu nic nie zrobiłam.

-Nie pragnęłam śmierci Alice.-To była prawda, to była moja wina że umarła ale nie ja ją zabiłam , tylko Justin.

-Alice była dla ciebie bardzo ważna, prawda?
Nie odpowiedział, zobaczyłam jak łza spływa mu po policzku. Oto znów był słodki i wrażliwy, ta jego strona była o wiele lepsza. Zapukał do drzwi Justina, poczekał aż weszłam i odszedł.

-Cześć Quinn. –Powiedział Justin, gestem ręki pokazując mi żebym usiadła obok niego przy biurku.
Trzęsły mi się nogi a serce biło strasznie szybko ale nie mógł mi zrobić krzywdy , prawda?
Tak mówił regulamin. Usiadłam na krześle próbując unikać patrzenie się na jego twarz.

-Wytłumaczę ci co robiła Alice żebyś mogła zająć jej miejsce, okej? –Przytaknełam.

****

Cały wieczór spędziliśmy na tłumaczeniu mi jakie były moje zadania ale było to zbyt trudne, nigdy nie byłabym w stanie je wszystkie spełnić.

-Nic nie rozumiem. –Powiedziałam po kilku godzinach. Byliśmy załadowani książkami.

-Prędzej czy póżniej zrozumiesz ,nie martw się.

-Czemu ją zabiłeś? Była w tym o wiele lepsza niż ja.- powiedziałam w żarcie, dopiero póżniej zrozumiałam co powiedziałam. Poddałam pod wątpliwość czyny szefa. Złapał mnie za włosy i pociągnął do tył.

-Moja sprawa.- Powiedział z zaciśnietymi zębami. Wstał i oddychał głęboko. Jakby chciał się uspokoić.

-Nie ważne kontynuujmy. Prędzej czy póżniej zrozumiesz.
Zaczął  z powrotem tłumaczyć, ale na darmo. Wszystkie te cyfry, te procenty, zakupy, zyski, zadania, miejsca handlu, klienci. Nic nie rozumiałam. W pewnym momencie zauważył to.

-Jest coś konkretnego czego nie rozumiesz? Masz jakieś pytania?

-Tak, trzy.

-To powiedź, ja odpowiem.- Uśmiechnął się chciał dodać mi odwagi myśląc chyba że zaczynałam interesować się moimi zadaniami i spółką na tyle by zadawać pytania.

-Dlaczego zabiłeś ją a nie mnie ? Dlaczego ona powiedziała że obiecałeś że ją nie zabijesz?  Co powiedziałeś jej zanim ją zabiłeś że tak bardzo się zdziwiła?- Wiedziałam że prawdopodobnie mnie udusi za to ale warto było zapytać. Był jedynym który mógł mi na te pytania odpowiedzieć. Justin zwrócił oczy ku górze poczym powiedział:

-Wiesz co ci powiem? Może to prawda, pomyliłem się masz racje. Nie nadajesz się do tej pracy. –Przybliżył  się do mnie i złapał mnie za ramie. Mocno ściskał jakby dla czystej przyjemności by sprawić mi ból. Faktycznie rozluźnił troche uścisk dopiero gdy krzyknęłam z bólu. Potem ciągnął mnie żebym wstała z krzesła i popchnął tak że spadłam twarzą do podłogi. Może lubił zadawać innym ból. Szedł w strone jakieś szafki i ją otworzył. Wziął coś ze środka. Zamknełam oczy. Oto nadchodził mój koniec.
NA PEWNO WZIĄŁ JAKIŚ NÓŻ ALBO PISTOLET, NADSZEDŁ CZAS BY POŻEGNAĆ SIĘZ TYM ŚWIATEM.
Z jednej strony tak było lepiej, z drugiej nie. W końcu czułam się troche lepiej i może był nawet cień szansy na ucieczke. Ale byłam zbyt lekkomyślna, chciałam poznać odpowiedź na mnóstwo pytań i to była kara. Słyszałam jego kroki, zbliżał się do mnie, poczułam coś co uderzyło mnie a plecy. Otworzyłam oczy i obok siebie zobaczyłam wiadro i ścierke.

-Posprzątaj. Jesteś nową sprzątaczką. –Powiedział ostro i z nutką  pogardy. Uklęknęłam i wziełam do rąk to co mi dał.

-No już, na co czekasz?
Zaczełam czyścić ścierką podłoge podczas gdy on wrócił na swój fotel przy biurku. Czytał sobie coś. Od czasu od czasu spojrzałam na niego by przyłapać go na patrzeniu się na mnie, może po prostu sprawdzał czy robie to co powinnam. Po mniej więcej półtoro godzinnym sprzątaniu tego pokoju czułam się zmęczona. Bolały mnie plecy ponieważ cały czas byłam pochylona a ręce miałam całe czerwone ponieważ były w wodzie zbyt długo.

-jesteś zmęczona? –Przytanełam.

-Bardzo mi przykro. –Uśmiechnął się , na szczęście może w końcu pozwoliłby mi przestać.

-Idź posprzątaj łazienke.- Wskazał mi drzwi do toalety. Wstałam by tam pójść, ciekawe  dlaczego mnie po prostu nie zabił skoro był tak bardzo na mnie zły. Był środek nocy a ja już nie miałam siły, trzęsłam się z zimna i z głodu. Ten dzień był na prawde długi i ciężki dla mnie. Oczy same mi się zamykały. Wstałam by zakończyć sprzątanie i iść do swojego pokoju, tylko zamknęłam na chwile oczy i momentalnie zasnełam.

***

Poczułam jak ktoś dotyka moje ramie, pachniało czystością, świeżością. Przutuliłam się mocniej. Miał twardą klatke piersiową ale lubiłam położyć na nim głowe, jego skóra była gorąca. Póżniej poczułam jak ktoś opuszczał mnie na łóżku. Musiał to być mój Chriss który widząc mnie trzesaca się z zimna na podłodze z miłością zaniósł mnie na łóżko i przykrył. Wiedziałam że to był on, miał delikatny dotyk, nigdy by mnie nie skrzywdził … Chriss pogłaskał mój policzek swoją dużą ręką, ja podniosłam swoją i ją złapałam. Zasnęłam z powrotem z palcami splecionymi z palcami Chriss’a.

***

Obudziłam się rano na miękkim łóżku przykryta kołdrą. Uśmiechnełam się ale zdecydowałam że nie będę wstawać , z nadzieją że moja mama przyniesie mi śniadanie do łóżka. Otworzyłam oczy i sen prysł. W pokoju nie było obrazów, było tylko biurko, nie było wielkiego łóżka na środku pokoju, tylko Male łóżko, nie było wiele mebli jedynie mala szafeczka. Przypomniała mi się noc , jak Chriss przeniósł mnie na to łóżko i przykrył, to nie był Chriss tylko Justin. Poczułam jak serce łamie mi się na milion kawałeczków. Wstałam i usiadłam na łóżku.

-Dzień dobry. –Powiedział zimno szef.

-Co ja tu robie ?

-Zasnełaś podczas pracy, nie tolerujemy takich rzeczy.

-Przykro mi.

-Wstań i wyjdź.- Wstałam i skierowałam się do drzwi z wiadrem i ścierką.

-Quinn.

-Tak?

-To zostaw.
Położyłam narzędzia do sprzątania i uśmiechnęłam się. Może już nie musiałam sprzątać. To że przeniósł mnie na łóżku i przykrył zamiast zostawic zmarzniętą na podłodze dodało mi troche otuchy ale i tak byłam zdziwiona bo najpierw potraktował mnie tak źle a póżniej mi pomógł. Ehh. Może był lunatykiem. Nie potrafiłam sobie wytłumaczyć  czego mnie nie zabił skoro przynosiłam tyle kłopotów.

********

*symbol nieskończoności – chodzi o odwrócona ósemke która oznacza nieskończoność  nie pamiętam czy to się tak nazywa wiec przetłumaczyłam po prostu tak jak tam pisalo.


**********************************************

CZESC wszystkim wow ile wejsc jestem przeszcześliwa na prawde wielkie dzięki <3  A teraz mniej fajna czesc mianowicie nie mam pojecia kiedy dodam nastepny rozdzial poniewaz maa mase nauki na caly nastepny tydzien i nie wiem czy sie wyrobie :( takze postaram sie ale jezeli go dlugo nie dodam to z gory przepraszam.  SORKA ZA BLEDY JESLI SIE JAKIES POJAWILY !! nie jestem dobra z gramatyki wole literature hehhe <3 JESZCZE RAZ WIELKIE DZIEKI I KOMENTUJCIE PROSZE !!! <3

9 komentarzy:

  1. Ale ta końcówka była słodka *____*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo przeniósł ją . A kiedy bd juz dla nie jej tak do konca jiz mily? Taki Judtin mi się nie podoba ;* swietne tlumaczenie i błędami sie ni przejmuj ^^ @BlueBelieber6

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki <3 okolo 12-13 rozdzialu jesli dobrze pamietam :d no beda wzloty i upadki hehe ;d

      Usuń
  3. Świetny :D
    Czekam na nexta
    Doceniam twoją pracę i czas poświęcony temu tłumaczeniu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. doskonale tłumaczysz, doskonały blog, doskonała ty :D . bardzo, ale to bardzo mi się podoba ! nie mogę się doczekać nn :) wchodzę tutaj codziennie. doceniam twój czas i chęci :)

    zapraszam

    www.ryzykujac-zycie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. To mile ze pszeniosl ja do lozka:) Dobrze ci wychodzi to tlumaczenie i napewno poczekam ile bd trzeba na nastepny;D

    OdpowiedzUsuń