sobota, 18 maja 2013

4 rozdział


Rozdział 4 - Zabójca.



Zobaczyłam jak słońce wstaje gdy wreszcie Fred dał mi spokój i poszedł sobie. Powiedziałam sobie że dużej nie wytrzymam i tego dnia znajde kogoś kto mi pomoże. Wstałam i otworzyłam szafke by wyjąć z niej nóz.
PRZYNAJMNIEJ RAZ MOGŁAM SPRÓBOWAĆ NIE  BYĆ TAKIM TCHÓRZEM.
Przyłożyłam go do gardła i zamknęłam oczy próbując znaleść odwage. Ostatni raz powiedziałam „żegnaj” mojej mamie, tacie , Chriss’owi, mojemu życiu takim jakim był kiedyś po czym przycisnęłam ostrze mocniej. Będzie mi brakowało życia, mojej rodziny. Miałam dopiero 17 lat , marzyłam o zyciu w New Yorku z mężem, dziećmi , pracą i masą przyjaciół do okoła.

Opuściłam nóz, nie miałam odwagi żeby to zrobić. Musiałam kogoś poprosić o pomoc i zdawało mi się że wiedziałam kto mógłby to zrobić. Schowałam nóż pod bluze i wyszłam z pokoju niezaważona, wszyscy jeszcze spali. Przeszłam przez różne korytarzyki i drwi, przez chwile nawet się zastanawiałam czy na pewno dobrze ide ale nie brakowało mi dobrej orientacji i chociaż byłam  W TYM MIEJSCU tylko raz wiedziałam jak do niego dotrzeć. Szybko znalazłam się przed TYMI drzwiami. Byłam pewna siebie idąc do NIEGO ale teraz się bałam, bałam się śmierci.
„Quinn czego boisz się najbardziej? Śmierci czy życia tutaj?”- Powtarzałam sobie, to pomogło mi znaleźć odwage by iść dalej, wziełam głęboki oddech i weszłam do środka. Byłam z siebie dumna , pierwszy raz odkąd tam byłam zrobiłam coś co wymagało odwagi.

-Nie puka się?- Powiedział blondyn nawet nie podnosząc wzroku z papierów. Jego głos znowu mnie zablokował : byłam sparaliżowana a mój oddech był przyśpieszony.  Podniósł wzrok , zapewne dlatego że nie usłyszał żadnej odpowiedzi, nasze spojrzenia się skrzyżowały. Momentalnie spuściłam głowe.

-Mogę ci w czymś pomóc?

Otworzyłam usta by coś powiedzieć ale nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa.  Podeszłam do niego wyjmując nóż spod bluzy i podałam mu go. Reka trzęsła mi się niesamowicie.

-Co miałbym z tym zrobić? –Powiedział zirytowany, najdziwniejsze było to że nawet nie był zdziwiony moją obecnością tam. Poczekałam chwile w nadziei że sam zrozumie ale wydawał się niepewny. Chwyciłam go z powrotem i skaleczyłam ręke ale dalej miał wątpliwości. Mój wzrok powrócił do mojej reki gdy nożem rysowałam na niej kolejny linie. Najpierw do tej prostej dodałam krzywą póżniej narysowałam jeszcze dwie pionowe i trzy poziome. Zrozumiałam że wiadomość była mało widoczna przez krew która sączyła z ran więc wytarłam ręke o bluze i mu ją pokazałam.                 Chłopak z miodowymi oczami zbliżył się do mnie czytając bezgłośnie napis na mojej ręce : DIE.

-DIE, prosisz mnie bym cię zabił.
Przytaknęłam. Spojrzał mi w twarz.

-Ty… - Nie dokończył zdania, patrzył mi prosto w oczy. Zdawało się że mnie podziwia poczym dodał jedynie :
-Postaraj się nie uciekać i nie robić głupstw, okej? – obojętnym wzrokiem podszedł do drzwi otwierając je.

On też mi się pomoże, byłam uwięziona bez możliwości jakiejkolwiek ucieczki, zycia czy śmierci.
Ruchem głowy dał mi do zrozumienia że mam wyjść, schwyciłam nóż i skierowałam się do pokoju w którym odbywały się te wszystkie „doświadczenia” . Dopiero gdy w tym właśnie pokoju zamknęły się drzwi zrozumiałam że szedł za mną aż tam, pewnie nie chciał bym uciekła.

***
-Kto ci to zrobił? – Spytał Jack podnosząc rękaw mojej bluzy.

-Kto napisał ci „umierac” na ręce?
Nie odpowiedziałam mu i tak mogłam się założyć że go to nie obchodziło.

-Chcesz umrzec?- Spytał melancholijnie Eddie.

-Pewnie że chce idioto , wszyscy chcą gdy są tu. –Powiedział Jack uderzając go w głowe.

-Może powinniśmy to komuś powiedzieć.

-Powiedzieć co ?- Zabrzmiał głos Alice.

-Cześć Alice.

-Powiedzieć co? –Spytała spokojnie.

-Cóż myślimy że historia się powtarza …znowu. –Stwierdził po cichu Eddie. Znowu  gadali o tej historii, co to kurde za historia? Odwróciłam się do Alice była blada i jakaś przestraszona.

-Nie, to się nie powtórzy.

-Wiem że trudno to zaakceptować ale…

-Nie, powiedziałam że to się nie stanie. –Rzuciła mi takie spojrzenie jakby chciała mi rzucić wyzwanie a gdy chciała już wyjść zatrzymał ją Jack.

-Spójrz na tą sytuacje, ta dziewczyna,-wzkazał na mnie- to co robi , co robiła, co czuje, Fred…

Czyli to była prawda, wiedzieli co Fred mi robił a i tak mi nie pomagali. No ale z drugiej strony czego mogłam się spodziewać? To było normalne z ich strony.

-Nie obchodzi mnie co ona robi, ja na to nie pozwole. – Powiedziała  stanowczym głosem trzaskając drzwiami . Też chciałam wiedzieć o czym mówią.
***

-Ehi kochanie , jak się masz ? Mówiono mi że zrobiłaś sobie krzywde. –Fred przybliżył Się do mnie i podniósł mnie. Już wiedziałam że musze się przyzwyczaić , nikt nie chciał mi pomóc. Nie tylko Jack, Eddie i prawdopodobnie Alice wiedzieli jak traktuje mnie  Fred od kilku nocy ale nie mieli najmniejszego zamiaru mi pomóc. MIAŁAM UMRZEĆ TAM , W TAMTYM BUDYNKU, CIERPIĄC.

-Sprawie że poczujesz się lepiej.-Uśmiechnął się , chciałam wziąć się w garść ale to było silniejsze ode mnie , rozpłakałam się. Nie mogłam się przyzwyczaić do jego wzroku i dotyku, nie mogłam.

-Nie płacz, jak mogę sprawić że poczujesz się lepiej?

-Z-zabij mnie- wyszeptałam.

-Przepraszam, wiesz że nie mogę.
„Tak bo straciłby swoją ulubioną zabawke” pomyślałam.

-Ale wiem jak cię pocieszyć- całował mnie  ściągając mi bluze. Byłam jeszcze bardziej przerażona  chociaż nigdy nie pomyślałabym że to możliwe. Próbawałam go od siebie odepchnąć, pociągnęłam go za włosy, zakryłam mu oczy dłońmi ale nic  z tego. Wszystko na darmo. Szybko pozbył się moich spodni. To był mój koniec, nie zabiłby mnie ale krzywdził do samego końca. Zatrzymał się nagle i oddalił. Za nim zobaczyłam jakąś postać.

-Czego chcesz Eddie? – Powiedział zirytowany.

-Zgadnij.- Może Eddiemu zależało chodź troszke na mnie. Uratował mnie i wstawił za mnie nie pierwszy raz.

-Chyba nie myślisz o…- Spytał Fred zmartwiony. Eddie przytaknął.

-Nie możesz, spróbuj a cię zabije.- Owinął dłonie wokół jego szyi.

-Tym razem jest za póżno. Do tej pory zawsze ci pomagałam ale teraz…- Odsunął od swojej  szyi jego rece a swoją dłoń położył mu na ramieniu.

-I kto to mówi, Eddie. Ty też to robisz, spróbuj coś powiedzieć JEMU a pożałujesz. –Zagroził mu. Nie rozumiałam co było tak poważne. Codziennie próbowali mnie zabić bądź gwałcić od kiedy było to u nich przestępstwem?

-Fred ,ty nie rozumiesz.

-Narażasz też dziewczyne, wiedź o tym.
Ja byłam ofiarą co niby mieliby mi zrobic ?

-Gdybym mógł nie zrobiłbym tego ale ON już o tym wie.

-Kto naskarżył ?!

-Alice mu powiedziała.- Zakończył Eddie, Fred przyciągnął mnie do siebie łapiąc mnie za ramie.  Nie chciałam by mnie dotykał, nigdy więcej. Póżniej skierował się do drzwi i je otworzył, szłam z nim w ciszy a za nami Eddie. Przechodziliśmy przez ciemne korytarze, zimne nocne powietrze mroziło mi gołe nogi i ramiona. Zatrzymaliśmy się przed dobrze znanymi mi drzwiami , były to drzwi „szefa”.

-Fred, przykro mi.-Powiedział Eddie z drącym głosem. Fred się odwrócił, myślałam że chce powiedzieć coś złośliwego czy złego ale nie , on płakał. Potem odwrócił się znowu do drzwi i je otworzył. Tym razem blondyn stał z założonymi rękami słuchając uważnie Alice. Ciekawe dlaczego tak nagle postanowiła mi pomóc. Blondyn odwrócił się w naszym kierunku a Alice wyszła z pokoju wymawiając w moim kierunku bezgłośne „przepraszam”.  Nie rozumiałam za co mnie przeprasza, przecież uratowała mi życie. Chłopak wygonił też Jack’a więc zostaliśmy tylko my 3 .

-Proszę cię..ja…

-Cicho.- Zatrzymał go szef.

-Znasz reguły?- Spytał

-Tak ale ..

-Wiesz że je złamałeś?

-Nie złamałem je.

Szef spojrzał na niego pytająco.

-To ona do mnie przyszła i mnie pocałowała.- Wskazał na mnie po czym dokończył-Widzisz? Ona jest naga, chciała mnie sprowokować uwierz mi. Ja jednak jestem ubrany, to jej wina.
Blondyn odwrócił się w moim kierunku.

-To prawda? – Fakt że Się do mnie odezwał kompletnie mnie zamurował , zaczęłam płakać i trząść głową by zaprzeczyć.

-Kłamie, to jego wina !

Fred uklękną przed nim i zaczął płakać, stracił całą swoją godność przed osobą pewnie nawet słabszą od niego. Nie wydawał się przyjęty tym że wygląda jak ostatnie zero.

-Chce usłyszeć prawde na własne uszy. PRAWDE.- Powiedział z zaciśniętymi zębami.
Fred nie odpowiedział.

-Nie mam czasu na takie rzeczy. Powiedźcie mi kto zaczął i zakończmy to. –Sposób w jaki powiedział „ zakonczmy to” a póżniej spojrzał na swoje ciało wywołało u mnie dreszcz. Co miał na myśli, że ktoś umrze? Wsadził ręke do kieszeni i wyjął z niej jakiś przedmiot który przyłożył do gardła mojego prześladowcy.

-A więc? –Fred nie odpowiedział. Szef kopnął go w brzuch a Fred zgiął się w pół kaszląc krwią. Potem blondyn skierował się do mnie ,cofnęłam się aż nie poczułam, ograniczącą moje ruchy,  ściane pokoju. Był tak blisko mojej twarzy że nasze nosy się niemal stykały. Chciałam powiedzieć że to przeze mnie żeby mnie zabił ale nie miałam dosć odwagi by stanąć twarzą w twarz ze śmiercią, a w tym momencie nawet żeby otworzyc usta. Chciałam żeby wszystko się po prostu skończyło. Zbliżył mały metalowy przedmiot do mojego policzka powodując ze krwawił. Rzucił mnie na ziemie i zwrócił się do Freda który tymczasem znowu uklęknął ale jego twarz była cała we krwi. Nie mogłam się na niego patrzeć. Blondyn zbliżył się do niego chwycąc go za podbródek jedną ręką a drugą raniąc jego policzek.

-Proszę cię, przestań. –Błagał Fred. Zamknęłam oczy bo widok zakrwawionego chłopaka był straszny. Na podłodze były wielkie plamy krwi, słyszałam tylko błagania Freda, bałam się że ze mną też tak zrobi.

-Wszystko się skończy jeżeli któryś z was powie mi kto na prawde  zawinił.
Bałam się ale chciałam to zakończyć.

-Zabijesz winnego?- Spytałam w nadziei że odpowiedź będzie brzmiała „tak”. On odwrócił się do mnie i po prostu powiedział :
-Tak, takie są reguły.

-To moja wina. –Powiedziałam. Blondyn odwrócił się do mnie i łapiąc mnie za podbródek swomi czerwonymi od krwi rękami spojrzał mi prosto w oczy. Moje oczy błagały o to by mnie zabił, ale bez żadnych tortur czy czegoś. Wstrzymałam oddech przygotowując się na koniec gdy szef odwrócił się do Freda który wyglądał na spokojniejszego. Rzucił nożem który wbił się Fred’iemu w szyje. Chłopak spadł na ziemi jęcząc, widziałam krew która wolno spływała mu na klatke.

-Ukarałeś mnie za jeden jedyny błąd. Jak mogłeś Justin? Znamy się od dziesięciu lat. –Powiedział Fred cierpiąc. To nie były słowa kogoś kto błagał szefa ale słowa kogoś kto prosił o litość przyjaciela.

-Takie są reguły. –Odpowiedział zimno blondyn. Fred położył ręce na szyi i zaczął ruszać nogami szepcząc coś jakby walczył by nie umrzeć. Nie wiem czy dla litości ale Justin podniósł podkoszulek wyciągając pistolet i mierząc w nim prosto w Fred’a. Chłopak cierpiał , musiał mu pomóc umrzeć. Zamknełam oczy by tego nie widzieć. Jak przyjaciel mógł zabić kogoś kogo znał od 10 lat nawet nie mrugając okiem. Nacisnął spust ,usłyszałam głośny huk, potem poczułam że coś zimnego mnie dotykało więc otworzyłam oczy. Przede mną stał Justin który mierzył pistoletem we mnie. Krew zamarzła mi w żyłach ale pomyślałam że umrzeć przez zwykły strzał w głowe było o wiele lepsze niż mżczyć się jak Fred.

-Ty już nigdy więcej nie próbuj bo ja już cię załatwie… Ah ubierz się.-Wyszeptał Justin .Podniósł mnie i popchnął w kierunku drzwi. Usiadł na sowim fotelu jakby w ogóle nie przejmował się faktem że kogoś zabił.  Przed wyjściem spojrzałam na trupa, nigdy bym nie pomyślałam że śmierć mojego prześladowce wywoła u mnie żal.

**************************


W koncu dodałam haha :D Okej w koncu jest Justin ale za to jaki przerazajacy! Ciekawe czy sie zmieni? Moze przestanie byc taki bez wzgledny z czasem, jak myslicie? Co teraz bedzie z Quinn ?(ps: przepraszam za bledy ktore na pewno sie pojawily, przede wszystkim interpunkcyjne. Ogromne dzieki za to ze czytacie i czasem nawet komentujecie <3 !! dziekujee!!!) Moj TT @jessica160498 mozecie mnie follownąc , informuje tam o kazdym nowym rozdziale :D 




6 komentarzy:

  1. Awww ! :D To jest BOSKIE ! Chce już następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram sie go przetlumaczyc jutro ale nw czy dam rady bo oceny poprawiam ;p

      Usuń
  2. omg! uwielbiam to! czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu blondyn a justin jest brunet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justin przecież jest blondynem xd
      zaczęłam czytać dzisiaj twojego bloga i zabieram się za kolejne rozdziały. :* przy okazji zapraszam na http://makemeyourshawty.blogspot.com/

      Usuń