piątek, 5 lipca 2013

25 rozdział

Rozdział 25- Światło dzienne. 



Obudziłam się, gdy poczułam jak Justin głaszcze mi czoło, odsuwając mi włosy z twarzy.
Odwróciłam się do niego, był już umyty i ubrany, jego włosy nadal były wilgotne.  Podziwiałam jego piękno przez kilka sekund, aż nie odezwał się jako pierwszy:
-Hej nóżyczko- od razu się poprawił- chciałem powiedzieć mamo, znaczy Quinn, księżniczko- uśmiechnął się- przepraszam, nie mogłem znaleźć słowa. Jestem zbyt podekscytowany kiedy jestem z tobą. 
Zaczęłam się śmiać.
-Kocham twój śmiech- Uśmiechnął się.
-Dzięki. – Prawdopodobnie zarumieniłam się, ja nigdy nie usłyszałam jego śmiech, musiał być wspaniały.
-Dobrze ci się spało? –Dodał.
-Tak, a tobie ?
-Spałem lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Pogłaskał ramie, które przez niego ucierpiało dzień wcześniej. Pojawił się na niej wielki siniak. Zmartwienie od razu pojawiło się na jego twarzy.
-Nie boli.- Uśmiechnęłam się, żeby go uspokoić, ale z marnym skutkiem.
-Obiecałem ci, że nigdy więcej cię nie krzywdzę i popatrz….
-Nie martw się, czuję się dobrze.

Patrzył na mnie dalej, zmartwiony. Zadzwonił mu telefon i wstał. Zapomniałam o tych jego tajemniczych konwersacjach. Po raz pierwszy od kilku tygodni, nie wyszedł w nocy i wrócił rano, to było słodkie z jego strony. Stawiał mnie na pierwsze miejsce, potem dopiero praca i spółka.
-Przepraszam, muszę odebrać. – Wyszeptał, potem odebrał połączenie, zauważyłam , że gdy mówił do mnie był uśmiechnięty, a gdy odebrał telefon był z powrotem twardy i oziębły, jak prawdziwy szef. Odkryłam się, i nadal goła, usiadłam na łóżko. Bolało mnie wszystko, przez poprzednią noc, ale starałam się tego nie ukazać, żeby Justin nic nie zauważył. Wstałam żeby udać się do łazienki, robiąc małe kroczki i trzymając się brzegów łóżka, zauważyłam, że Justin spoglądał na mnie przez całą drogę. Wydawał się oszołomiony moim wyglądem, potrafił jednak utrzymywać jasną konwersację z osobą po drugiej stronie słuchawki. Gdy już prawie doszłam do drzwi łazienki, rzuciłam mu spojrzenie, ponieważ przestał rozmawiać, gapiąc się na mnie, pomimo tego że osoba z którą rozmawiał ciągle zadawała mu to samo pytanie.  Popatrzyłam na niego z wątpliwością, ona patrzył się na mnie gdy jeszcze szłam do łazienki. Zaczął iść w moim kierunku, nie patrząc na to co robi, napotkał się na przeszkodę którą nie zauważył: uderzył okiem prosto w półkę z książkami.  Zgiął się w pół przeklinając, telefon spadł mu na ziemi wyłączając się. Pobiegłam w jego stronę, ledwo powstrzymując śmiech, to zdawało się poważne.
-Dobrze się czujesz?

Chciałam zobaczyć oko, ale on trzymał je ręką.
-Tak, do cholery. Półka mi przeszkodziła.
Ściągnął rękę z twarzy i mrugał szybko żeby otrzymać wyraźny obraz pokoju.
-Co miałeś zamiar zrobić?- Spytałam spoglądając na oko, które prawdopodobnie za niedługo miało się zrobić czarne.
-Nie wiem, rozmawiałem z James’em, ty przeszłaś, rozkojarzyłem się i wpadłem na półkę.
Zarumieniłam się, to była wina mojego ciała, że się uderzył.

Zbliżyłam się do niego, żeby obejrzeć oko.
-Musisz położyć na to lód.
Poradziłam. Justin położył rękę na moim biodrze i pocałował mnie w odpowiedzi.  Potem dodał jeszcze drugą rękę i , przestając mnie całować, przyciągnął mnie do siebie , przyciskając do swojego ciała. Czułam jego ciepło, czułam się bezpiecznie . Czułam też jego oddech na mojej głowie, a nasze klatki piersiowe unosiły się i opadały rytmicznie.
Moje ucho było oparte o jego klatę i słyszałam bicie jego serca.

Pozostaliśmy chwilę w tej pozycji, po czym ja rozwiązałam uścisk.
-Idę się umyć .
-Jest coś , co mogę dla ciebie zrobić ?- Spytał.
-Nie, wszystko ok. – Uśmiechnęłam się i skierowałam się w stronę łazienki.
-Quinn, widzę jak chodzisz. Wiem , że cierpisz.
Opuściłam wzrok, wiedziałam, że jeśli spojrzałabym mu w oczy, mój wzrok by mnie wydał. On zbliżył się do mnie jednym krokiem.
-Obiecałaś mi, że nie zrobię ci krzywdy, kłamiesz.
-Jeżeli powiedziałabym ci prawdę, to byś tego nie zrobił.
Zrobiłam to dla nas.
-Dokładnie, ponieważ nie chcę, byś cierpiała.
-Ale będzie lepiej, zdarza się. To normalne. – uśmiechnęłam się by lepiej się poczuł.
-Twoje oczy cię zdradzają, nie czujesz się dobrze.

Był mistrzem w takich sprawach, w dedukowaniu czy ktoś kłamie.
-To tylko ból fizyczny, moje serce ma się bardzo dobrze, wierz mi.
Uśmiechnęłam się, teraz brzmiałam bardziej wiarygodnie. Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
-Jeżeli będziesz mnie potrzebować zawołaj, przegotuj się, dzisiaj zabiorę cię gdzieś.
Zdecydowałam że dzisiaj mu powiem, co znalazłam w tej teczce, musiał to wiedzieć.
Poszłam do łazienki i odkręciłam kran. Woda byłą ciepła, relaksująca. Byłam podekscytowana przez to co powiedział mój chłopak, gdzie chciał mnie zabrać ?
Teraz czułam, że moje miejsce było obok Justina, on był moim życiem, moim wszechświatem. Nigdy bym się od niego nie oddaliła. Za bardzo mi na nim zależało.
Ta spółka była najlepszą rzeczą, jaka mi się w życiu przydarzyła.

****

Wyszłam z łazienki, owinięta ręcznikiem, Justin stał sprawdzając coś w telefonie.  Podniósł na mnie wzrok i patrzył tak na mnie przez chwilę. Uśmiechnęłam się i zrobiłam krok do przodu ale on mnie zatrzymał.
-Nie, zaczekaj.
Powoli udał się w stronę łóżka , uważając na to, by nie uderzyć się ponownie i usiadł na nim.
-Teraz możesz przyjść.
Dogoniłam go i schwyciłam czyste ubrania.
-Oszalałeś? Czemu to zrobiłeś? – Spytałam, ubierając się.
-Nie chciałem się znowu uderzyć, gapiąc się na ciebie, więc zabezpieczyłem się.
Wydawał się dumny ze swojego pomysł. Potrafił wpaść na rzeczy śmieszne i absurdalne, ale dla mnie to nadal było dziwne. Dziwne ale urocze. Uśmiechnęłam się.
-Gdzie mnie zabierasz?- Spytałam , nie mogąc się doczekać.
-Zobaczysz.
Uśmiechnął się. Założyłam za pas nóż i , korzystając z tego, że Justin mnie nie wiedział, ponieważ grzebał w telefonie, schowałam kartkę z teczki do kieszeni.
-Możemy iść- Powiedziałam.
-Nie, musisz najpierw wysuszyć włosy.
-Nie jest zimno.- Zapewniłam go.
-Nie chce byś zachorowała.
-Nie stanie się to, nie martw się.
Uśmiechnęłam się ponownie, nie chciałam by się tak martwił, po za tym w tym budynku było ciepło, jaki sens miało suszenie włosów? Justin wstał, w ciszy udał się do łazienki i chwilę póżniej wrócił, z suszarką w ręku. Podłączył ją do prądu i zaczął suszyć mi włosy.
-Co ty robisz? –Spytałam głośno, żeby mnie usłyszał pomimo dźwięku włączonej suszarki.
-Ratuję cię przed pewnym przeziębieniem.
Zdecydowałam, że lepiej nie dyskutować, milczałam podczas gdy Justin przeczysywał rękami moje włosy, by nadać im objętość i szybciej wysuszyć. 
Po chwili spytałam:
-Zmęczyłeś się? Ja mogę dokończyć.
-Nie martw się.
Dalej suszył mi włosy w ciszy. Jeszcze kilka miesięcy z Justinem i udałoby mu się mnie zepsuć, to było pewne.  Jednak lubiłam być tak traktowana.
-Po co mi to?
-Żeby nie było ci zimno.
Odpowiedział zakładając kurtkę.
-Nie sądzę żeby….
Nie dał mi dokończyć, zakładając mi kurtkę. Leżała idealnie, jakby była zrobiona specjalnie dla mnie.  To nie była na pewno Justina, wziął ją specjalnie dla mnie. Justin złapał mnie za rękę i ciągnął po zatłoczonych korytarzach spółki. Zauważyłam , że ludzie spuszczają głowy ze strachu, najodważniejsi szukali mojego wzroku, Justin jednak rzucał im ostre spojrzenia, przez co cofali się przestraszeni. Tylko jeden chłopak zrobił krok w moim kierunku, Justin objął mnie ramieniem i schylił się by wyciągnąć z buta nóż, potem rzucił go, nóż wbił się w rękaw chłopaka i przygwoździł do go ściany. Wiedziałam, że specjalnie go nie zabił. Justin był za dobry, by sobie nie trafić. Poczułam ulgę, dlatego że go oszczędził.
To było trochę dziwne, to  tylko moje wrażenie czy Justin naprawdę się zmieniał?
Usłyszałam jak kilka chłopaków pomogło temu facetowi, podczas gdy my szliśmy dalej. Zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami.
-Quinn, obiecaj mi, że zostaniesz zawsze ze mną, niezależnie od tego co znajduję się za tymi drzwiami.
-Obiecuję.
-To zdanie nie miało dla mnie teraz żadnego sensu.
-Nie zostawisz mnie nigdy  , prawda?
Złapałam jego mały palec moim.
-Obiecuję ci.
Nigdy bym go nie opuściła, to była obietnica którą złożyłam samej sobie. W tamtej chwili chciałam tylko wiedzieć gdzie idziemy. Otworzył drzwi i podmuch świeżego powietrza wpadł do środka.  Justin wyszedł a ja za nim. Rozglądałam się dookoła, nie było żadnych ścian, sama trawa aż do horyzontu.  Słońce świeciło prosto na nas, nie było tak zimno… dziwne jak na grudzień.
Nawet śnieg już się stopił. Zachłysnęłam się świeżym powietrzem, jak dawno nie byłam poza murami spółki. Czułam się wolna, byłam tak szczęśliwa. Spojrzałam na Justina, wydawał się dosyć zmartwiony i mocniej ścisną moją rękę. Teraz rozumiałam dlaczego się martwił. Bał się, że ucieknę.
-Nigdy bym tego nie zrobiła. –Powiedziałam jakby czytając mu w myślach.  Czułam się wolna, ale nie dlatego że byłam na zewnątrz, dlatego że byłam z Justinem.
-Dziękuje. – Wyszeptał, jednak nie puścił mojej ręki.  Usiadł i pomógł mi usiąść między jego nogami. Potem puścił moją rękę zaczął masować moje plecy.. Mogłabym nareszcie uciec. Od jak dawna pragnęłam tego momentu, coś jednak trzymało mnie przy Justinie, moje życie było z nim.
On był moim życiem.
Nie chciałam uciec, nie miałam ani zamiaru ani chęci.
-Czuję się dobrze, nie musisz mi tak ciągle pomagać.
-Ale to moja wina, że jest z tobą źle, więc moim obowiązkiem jest sprawić byś czuła się lepiej.
Oparłam się o jego tors, lubiłam tą uwagę którą mi poświęcał. Nigdy nikt nie poświęcał mi tyle uwagi prócz mojej mamy i taty.
-Dlaczego mnie tu przeprowadziłeś?
Spytałam zaciekawiona. Skoro bał się , że ucieknę to po co ryzykował?
-Chciałem byś znowu zobaczyła światło słoneczne.
To raczej było wymówką, myślałam , że chodziło mu raczej o to, by sprawdzić jak bardzo mi na nim zależało. Milczeliśmy przez chwilę, po czym odważyłam się to zrobić. Wyciągnęłam z kieszeni kartkę , która wcześniej zabrałam z teczki.
-co to jest? –Spytał niepewny.
-Jest coś co powinieneś wiedzieć.

*********************************
Specjalne podziękowania dla @Paweuofficial (TT) który zrobił zdjęcie tytułowe. Dziękuje bardzo!!. Musiałam zmienić wygląd całego bloga, żeby dopasować tło i całą resztę do zdjęcia. Mam nadzieję, że wam sie podoba nowy wygląd.  Jak już mówiłam autorka koontynuję tą opowieść. Jest już pierwszy rozdział dalszych losów Quinn i Justina: Madhouse. Na pewno będę to tłumaczyć jak tylko skończę to. 
Tu jest trailer these four walls stworzony przez autorke @MariD96  : http://www.youtube.com/watch?v=A9IRYh_LFS0
Nowy rozdział Niedziela- poniedziałek. 

21 komentarzy:

  1. Detka_BieberPl5 lipca 2013 23:34

    kocham kocham to jest cudowne Justin juz się staję inny i to dobrze tylko ciekawe co jest na tej kartce

    OdpowiedzUsuń
  2. robi się coraz ciekawiej *__*
    uwielbiam to opowiadanie!
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne <3 dzieki ze tlumaczysz to.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeku justin jest taki uroczy awwww

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja kocham to tłumaczenie <33333

    OdpowiedzUsuń
  6. O boże ! *.*
    Ja chcę już nn <333

    Dodawaj szybko ! :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziekujemy Ci strasznie z calego serca ze poswiecasz czas zeby to dla nas przetlumaczyc xxxx

    OdpowiedzUsuń
  8. ASUIJGSJJNR *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaa Justin czasami mnie rozwala xdd

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww Justin jest taki śmieszny i słodki :3 Grrr przerwać w takim momencie XD Czekam na 26 rozdział :D /@ineedhoranhug

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe co Justin powie na tą kartkę :D czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak bardzo ich kocham. Sa przeslodcyyy awww

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe co jest na tej kartce.
    Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. myślałaś o informowaniu na tt ? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochan to czytac omgg dodaj szybko xd
    Kochany Cie xxxx

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahahahhahahaha padlam na tym jak Justin wpadl na ta szafke ahahhahahahah xd super rozdzial <3 czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Justin ty sieroto!! lol

    OdpowiedzUsuń
  18. fkjdshfkdjhfk
    czekam na nn
    xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mogę sięd oczekać następnego *o*

    OdpowiedzUsuń