Rozdział 30- Życie czy śmierć.
Co oznaczało, że bądź co bądź, prędzej czy póżniej miałam
umrzeć. Najgorsze w tym było to, że to co mnie czekało miało nastąpić po jakiś
5, długich bolesnych dniach. Ale zdecydowałam , że będę je znosić z dumą.
Oparłam głowę o szafkę, zamykając oczy, wtedy przypomniało mi się, że mam
jeszcze przy sobie nóż. To jeszcze nie był koniec. Obcinanie lin było,
długotrwałe i męczące , ale w końcu byłam wolna. Wstałam szybko i pobiegłam do
drzwi, nie miałam określonego celu,
gdziekolwiek w spółce byłabym w niebezpieczeństwie, ale aktualnie każde
miejsce było bezpieczniejsze niż tamten pokój. Pociągnęłam za klamkę, ale nie
mogłam otworzyć drzwi, byłam zamknięta. Uderzyłam dłonią o drzwi ze złości.
Wszystko musiało być przeciwko mnie? Poddałam się, usiadłam na ziemi oparta o
drzwi. Pomyślałam o ostatnim pożegnaniu
z Justinem, nigdy więcej bym go już nie zobaczyła, nawet jeśli jemu na mnie nie
zależało, chciałam się pożegnać z nim wiedząc , że to naprawdę ostatni raz. Kiedy wyjeżdżał , bałam się o niego, a
powinnam się bać o siebie. On jednak,
mówił mi , że to będzie niebezpiecznie, pouczając mnie jak matka dziecko ,które
idzie pierwszy raz do przeczkola.
Uśmiechnęłam się na tę myśl, ponieważ też zachowywałam się w stosunku do
niego jak matka ,gdy uczyłam go jak zachowywać się w stosunku do innych. Tak
jak znowu on, gdy uczył mnie jak przetrwać w tym niebezpiecznym miejscu. Nagle
przypomniało mi się co powiedział. Otworzyłam szybko jedną szufladę, żeby
zobaczyć kilka prezerwatyw, zarumieniłam się na myśl o tym, co robiłby, gdybym
to przeżyła. Dawał mi motywację do tego by walczyć do końca.
Nie mogłam ciągle czekać na to , że przyjdzie mnie uratować.
Tym razem, nikt by mnie nie uratował, musiałam to zrobić sama. Byłam tak zajęta
szukaniem broni, którą mi zostawił Justin, że nie poczułam, że ktoś za mną
stoi. Coś zimnego dotknęło moją skroń, odwróciłam się powoli.
-Szukałaś tego?
Spytał Peter, mierząc we mnie bronią. Ręce zaczęły mi się
trząść i, nagle, zakręciło mi sięw głowie, nie wiedziałam , że jestem gorsza
niż jakiś królik.
Wolno wstałam, podczas gdy on nadal mierzył bronią we mnie. Poszukałam
jego zielonych oczu i popatrzyłam na niego krzywo, co oczywiście spotkało się
jedynie z jego pogardą.
-Połóż nóż- Powiedział spokojnie.
-Inaczej nacisnę spust.
Mogłam rzucić nożem w niego, ale wtedy na pewno by strzelił.
W każdym bądź razie, nie chciałam zostać bezbronna, nie chciałam ulec.
-Połóż go na ziemi.- Powtórzył. Ciśnienie w pokoju
podwyższało się a pistolet mierzony we mnie nie pomagał. Rzuciłam nóż na łóżko.
Peter wolno schował pistolet za pasem.
-Co to miało być? Masz ochotna żarty?
Uśmiechnął się i zrobił krok w moją stronę, przez co musiał się
odwrócić. Próbowałam zając jego poprzednie miejsce, żeby dotrzeć do drzwi i
uciec.
-Ta, to moja specjalność. – Uśmiechnęłam się, czułam się
silna. Byłam pewna, że mogłabym go pokonać gdyby tylko nie miał broni.
-Wygodna podłoga?
Co za kutas.
-O wiele lepsze niż spanie obok ciebie w łóżku.
Dalej się przesuwałam , żeby znaleźć się w wygodnej pozycji.
-To mnie rani, wiesz?
Zrobił smutną minkę i , może zrozumiejąc moje zamiary,
zrobił krok w moją stronę.
-Nieważne, nie rozumiem dlaczego tak mnie nienawidzisz.
Nic ci nie zrobiłem, ja jestem ten
dobry.
-Tak, jak cukierek.
On myślał , że jest tym dobry ponieważ, wykorzystał mnie dla
zemsty a nie dla chęci. Przeciwnie, z tego co zrozumiałam, miał inne kontakty z
dziewczynami, popsute przez Justina.
-Wierz mi , jeśli mógłbym, nie zrobiłbym tego, ale on ukradł
moją miłość więc ja zrobię to samo.
Szybko ruszył w moją stronę, ale ja dzięki mojemu
refleksowi, zdążyłam zrobić dwa kroki w stronę drzwi. Otworzyłam je, a Peter
złapał mnie za biodra i rzuciła ziemię, po czym zamknął drzwi. Wstałam szybko,
pomimo bólu , i pobiegłam na drugą stronę pokoju. Nie miałam jak uciec , ale
musiałam znaleźć jakieś wyjście w sytuacji, i to szybko.
-No więc Quinn, zawierzmy umowę. – Powiedział Peter,
zbliżając się do mnie. Ja cofałam się do tył.
-Czas leci a ja muszę dokończyć swój plan, okej?
-Nie, masz jeszcze 5 dni zanim wróci szef. Masz czas.
Jeśli chodziło o śmierć, lepiej póżno niż wcześniej.
-Zmiana planów.
Czy to znaczyło , że Justin wróci wcześniej?
Uśmiechnął się i rzucił się na mnie, pobiegłam na łóżko i przechodząc
po nim udałam się na drugą stronę pokoju. Byłam znowu koło drzwi. Zrobiłam krok do przodu, ale ujrzałam przed
sobą Petera. Cofnęłam się zdziwiona, był
strasznie szybki.
-Przysięgam, że gdyby nie to, że się śpieszymy , leżałabyś
teraz na stołówce.
Złapał mnie za nadgarstki.
-Nie wiem, czy sama zdążysz to zrobić, ale opowiem szefowi o
tym , jak dzielnie się broniłaś.
Popchnął mnie na ścianę. To był koniec, ale przynajmniej się
nie poddałam.
Peter złapał mnie za biodra i ściągnął bluzkę. Próbowałam
się uwolnić, nadepnęłam mu na nogę ale nic to nie dało. Zignorował mnie i
zaczął ściągać mi spodnie, zaczęłam się wiercić i krzyczeć ale zatkał mi jedną
ręką usta.
-Ej, przecież nic ci nie zrobię, wierz mi.
Jego ręka podążyła na moje plecy, rozpinając mi stanik. Nie
chciałam by to się zakończyło tak, jak poprzedniego dnia. Próbowałam go
odpychać rękami, ale nie ruszyło go to.
-Zrelaksuj się.
No pewnie, może jeszcze kubek ciepłej herbaty? Przecież to i
tak już był koniec.
-Nie zrobię ci krzywdę- Wyszeptał, i ściągnął mi również pozostałą
część garderoby.
-Tak, jak wczoraj?
Krzyknęłam, i plułam mu w twarz. On trzymał mnie jeszcze
mocniej, zatykając mi bardziej usta.
-Słuchaj to wszystko jest tylko dla efektu. Nie chcę cię
naprawdę wykorzystać. Muszę przyznać, że wczoraj to zrobiłem, ponieważ chciałem
spróbować przed śmiercią, ale nie spodobało mi się.
Peter uderzył mnie mocno w brzuch. Poczułam straszny ból i zaczęłam
pluć krwią. Uderzył mnie w ucho, które zaczęło dzwonić, upadłam na ziemię,
wtedy zaczął mnie kopać.
-Przestań- Wyszeptałam. Ledwo trzymałam otwarte oczy, więc
je zamknęłam. Nie chciałam być tego świadkiem.
-Jeszcze raz przepraszam, to tylko zemsta. Nigdy nie
skrzywdziłbym kobiety, wierz mi.
Nie wiem dlaczego, ale wydawał mi się szczery.
-To nie będzie trwało zbyt długo, tylko kilka godzin.
Ciągnął. Kilka godzin tej agonii ? Nie wytrzymałabym.
-Szybko, p-proszę cię. – Wyszeptałam, zauważyłam ,że trzęsą
mi się nawet usta.
Peter przyłożył mi lufę do ręki, użyłam całej swojej siły
aby odwrócić się by postrzelił mi serce, ale on odwrócił broń.
-Nie.- Wyszeptał. Naładował broń a ja zamknęłam oczy. Minęło
kilka sekund całkowitej ciszy, która zdawała się trwać wieczność, zanim usłyszałam
i poczułam strzał. Mimowolnie dotknęłam
rany i zaczęłam ruszać szybko nogami, żeby odwrócić swoją uwagę od bólu.
Otworzyłam oczy, ale nie miałam odwagi spojrzeć na ranę, wiedziałam tylko buty
mojego prześladowcy i czułam na ręce krew.
Dzwoniło mi nadal w uszach, a obraz tracił ostrość. Zamknęłam oczy na czas, który wydawał się
wiecznością.
Poczułam jak ktoś delikatnie podnosi mnie z ziemi. Może
umarłam, i jak anioł, potrafiłam latać. Miałam mętlik w głowie, próbowałam
otworzyć oczy ale nie mogłam, czułam się jak w innym ciele, nie czułam bólu i
nie wiedziałam co się dzieje. Zauważyłam jak szybko biję moje serce dopiero
wtedy, kiedy zaczęło zwalniać uspokojone przez spokojny głos, który prosił mnie bym została. Nie
wiedziałam czyi to głos: chciałam mu powiedzieć” ej wszystko w porządku, jestem
z tobą” żeby go uspokoić. Próbowałam otworzyć usta ale nie mogłam. Poczułam się
lepiej gdy coś zimnego dotknęło moją ranę. Czułam zmianę temperatury, ale nie
mogłam na tyle dobrze myśleć, by zrozumieć, na której części ciała to zimne coś
się znajdowało. Czułam się jakby dusza a ciało były oddzielnie, gdzieś daleko
od siebie, i nie mogły się znaleźć. Poczułam, jak coś lekko głaszcze moje
ciało. Poczułam się lepiej, nie czułam bólu, może dlatego , że moje ciało było
tak zmęczone, że impulsy nawet nie docierały do mózgu.
Czułam, że cienka nitka która łączyła jeszcze moją duszę z
moim ciałem, zaraz się urwie. Czułam się o krok od śmierci i nie wiedziałam
jeszcze jaką drogę wybrać. Zawalczyć o życie, czy poddać się i umrzeć?
********************
Przepraszam , że tak póżno L
Naprawdę nie miałam weny L
Przypominam
o tym żebyście obserwowali na TT główną bohaterkę : @Quinn_TFW_PL i Justina : @JustinTFWPL
-Jeśli chcesz być informowany na TT w prawym górnym rogu znajduję się
również zakładka „ informowani”
-Mój TT : https://twitter.com/JeSsIcA_160498
-TT autorki : https://twitter.com/MariD96 (zauważcie jej header, to
jest zdjecie które zrobiłam kiedyś na tego bloga. Teraz zmieniłam ale kiedyś
było to *jaram się*)
-Trailer TFW: http://www.youtube.com/watch?v=A9IRYh_LFS0
OMG drama :(:(
OdpowiedzUsuńKocham twoje tłumaczenie <3 i ciebie <3
ona jest w szpitalu prawda ?? :/ Co ten Peter jej do cholery zrobil ;c
OdpowiedzUsuńKurwa no. Niech Justin przyjedzie, przecież słyszał przez telefon że coś jest nie tak!!! A ten Peter niech umrze bolesną śmiercią, gnój....! Ufffffff.....za bardzo się wczułam ;d No dobra, dziękuję Ci że tłumaczysz. Kocham to opowiadanie. Czekam na nn z niecierpliwością :*
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy dobrze myślę, ale wydaje mi się, że to Justin ją głaszcze itp. :D Mam nadzieję, że szybko dodasz nn ;**
OdpowiedzUsuń@Epic40713354 <3
Pierwsza? Wspanialy rozdzial kocham!!!
OdpowiedzUsuńCo on jej zrobił 'o '!!!
OdpowiedzUsuńKiedy nn ??? aaaaa... juz nmg sie doczekac !! Justin wracaaj! ;/
OdpowiedzUsuńBoski rozdzial!!! Ciekawe co dalej!? xoxo
OdpowiedzUsuńjejku... ale się porobiło...
OdpowiedzUsuńOby wszystko wróciło do normy ..
OdpowiedzUsuńPeter to jakiś niewyrzyty skurwiel
Mam nadzieję że tą osobą na końcu był Justin <3
Lekarze, by jej nie głaskali i nie mówili, żeby została, wiec to albo Justin, albo jej przyjaciel ze spółki. Świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuń*więc
UsuńJesteś genialną tłumaczką. Poprostu kocham to opowiadanie. Codziennie lub co drugi dzień zaglądam na stronke by zobaczyć czy jest nowy rozdział ;> Już nie moge się doczekać następnego, a nie chce czytać angielskiej wersji bo wiem że są słówka lub zwroty , których moge nie zrozumieć. Także czekam na Twoje tłumaczenie no i tłumacz dalej bo idzie Ci świetnie. Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńW oryginale opowiadanie jest pisane po wlosku :3
UsuńMAM NADZIEJĘ, ŻE QUINNE PRZEŻYJE I ŻE TO JUS JĄ PODNIÓSŁ Z ZIEMI! <3
OdpowiedzUsuńOooooooo matko : 3 Oby to Justin ją uratował i oby ona przeżyła, już się nie mogę doczekać następnego ; ) xx
OdpowiedzUsuńOMG mam nadzieje że to Justin ją podniósł i że Quinn przeżyje dziękuje że to tłumaczysz bo nie wiem czy ktokolwiek znał to opowiadanie bez ciebie jeszcze raz wielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuńJeju jaka drama ;o
OdpowiedzUsuńciekawe kto ją wzioł na pewno przeżyje a Justin to na pewno go zabije
OdpowiedzUsuńOMG To tłumaczenie jest lepsze od Dangera!!! A, ten rozdział nie mam słow, mam nadzieje że Justin zajmie sie Peterem. <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany. Więcej dowiesz się tutaj - http://thelakehousejb.blogspot.com/2013/07/nominacja.html :)
OdpowiedzUsuńŚwietne tłumaczenie. <333
OdpowiedzUsuńPewnie Justin ją znalazł .
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to czy rzeczywiście miał jakieś inne dziewczyny przed nią ale raczej nie bo był zbyt niedoświadczony zanim ją poznał
Czekam na kolejny niecierpliwie no ! Niech tak suka Peter zginie i to bardzo wolno i boleśnie a Justin niech wraca ! Kc<3
OdpowiedzUsuńWow niech Justin juz wraca
OdpowiedzUsuńAle się zagmatwało.Ciekawe kto ją znalazł.Chcę następny.
OdpowiedzUsuńaaas chce NEXT swietny juz nie moge sie doczekac nastepnego :*
OdpowiedzUsuńCHCEEEE NASTEPNY!!! <3 KC
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńChce następny :))
OdpowiedzUsuńświetny roździał.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam. Będzie mi miło jeśli zostawisz komentarz :)
http://nasciemarzen.blogspot.com/
KC <3
OdpowiedzUsuńOMG <3
OdpowiedzUsuńG E N I A L N I E
Swietnie tlumaczysz . Bardzo ci za to dziekuje . Czekam z niecierpliwością na nn. :*
OdpowiedzUsuńSwietnie . Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńJezus maria, ale emocje :D
OdpowiedzUsuństrasznie się cieszę że natrafiłam tłumaczenie tego ff bo jest świetne.
Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział akdhaifbs
fsdnkdsmds uwielbiam tą historie :)
OdpowiedzUsuń-----
iminlovewithakillertlumaczenie.blogspot.com/ zapraszam
Kiedy następny?
OdpowiedzUsuń