Rozdział 24 - Dowód zaufania.
CZYTAJCIE MOJA NOTKE NA KONCU, PROSZĘ . WAZNE :D
Justin wszedł do pokoju po kilku godzinnej
nieobecności. Oszczędził życie Stivie’owi tym razem, jednak i tak
musiał pobiec do pielęgniarki. Nie
wiedziałam co robił Justin przez te kilka godzin, ale martwiło mnie bardziej
coś innego. Podczas jego nieobecności
miałam czas żeby odzyskać dokumenty które dał mi Stivie i je zbadać. Moje
podejrzenia były prawdziwe, miałam zamiar powiedzieć o tym Justinowi w innej
chwili, gdy zapomniałby już o „zdradzie” . Ja, w każdym bądź razie,
zdecydowałam że więcej nie zobaczę się ze Stivie’em. Może miałam za nim tęsknić, ale po tym jak
dotrzymałam obietnice nie byłam mu już niczego winna. Gdy usłyszałam jak Justin naciska na klamkę
schowałam szybko teczkę do szafki i wróciłam na łóżko. Miałam nadzieję że zdążę
jeszcze wejść pod kołdrę i udać że już śpię, ale zdążyłam jedynie się przykryć
zanim zauważył mnie Justin. Nie miałam
na sobie nawet piżamy także mój plan nie miał szans się udać.
Był sam środek nocy ale nie zapomniałam o obietnicy złożonej
Justinowi.
Bałam się, ale w tym samym czasie byłam podekscytowana. Nie
potrafię tego wytłumaczyć, jedno było pewne: trzęsłam się jak liść a serce
przestało mi bić.
-Emm.. śpisz ?- Spytał zmartwiony Justin. Włączył światło
przy komodzie, które oświetliło większą część pokoju. Złość którą czuł wcześniej wobec mnie i
Stivie’a zniknęła, to mnie uspokoiło .
Pokręciłam głową.
Usiadł obok mnie nie ściągając swojej skurzanej kurtki,
potem podał mi czarną paczuszkę z czerwoną kokardką. Wydawało się jak dejavu.
-To.. dla ciebie- Powiedział opuszczając głowę.
-Powinienem był ci zaufać. Wiem że nie zdradziłabyś mnie-
Podniosłam się do pozycji siedzącej i sięgnęłam po paczuszkę- Czuję się źle z
tym że zrobiłem ci krzywdę. Teraz jednak to ty musisz mi uwierzyć, nigdy bym
cię nie zdradził. –Wyszeptał.
-Wierzę ci- Starałam się go zapewniać.
-Quinn, nie chce żebyś myślała, że cię zdradzam. To nie
prawda. Spójrz na mnie, wstydzę się ciebie całować, nigdy cię nie dotykałem, co
dopiero z nieznajomą, to byłaby totalna porażka. Śmiałaby się ze mnie cały
czas.
Uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie coś takiego, nie
sądziłam że Justin to przyzna. Dlatego mi się podobał.
Był słodki, niewinny.
-Ty uwierzyłeś gdy powiedziałam, że jesteś jedynym więc ja
wierzę tobie gdy mówisz , że mnie nie zdradzasz.
Gdyby tak pomyśleć to faktycznie nie mógł mnie zdradzić… Był
zbyt… Był.. Justinem.
Nigdy by tego nie zrobił. Powinnam mu od razu uwierzyć.
-Dziękuje- Wyszeptał.
-No więc, otworzysz prezent? – Powiedział nieśmiało.
-Jasne.
Zapomniałam o paczuszce, pozbyłam się kokardki i ściągnęłam
papierek. Otworzyłam pudełeczko. To był pierścionek.
-Jest piękny.
To były jedyne słowa które udało mi się wypowiedzieć. To
musiało kosztować fortunę.
-Jakby był zrobiony specjalnie dla nas- Powiedziałam po
chwili. Pierwszy raz mówiłam o mnie i Justinie jako „nas”. Dreszcz przeszedł mi
po plecach.
-Bo jest.
Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
-Kazałem go zrobić pewnemu jubilerowi ,to czyste złoto
pokryte malutkimi diamentami.
Był bardzo mały, wyryty był mały nożyk i serduszko.
-Jest idealny.
Kochałam to że robił wszystko bym mu wybaczyła; z Chriss’em
było inaczej, to ja zawsze musiałam przepraszać. Justin złapał delikatnie mój
nadgarstek i założył mi pierścionek.
-Pasuje ci, księżniczko.
Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Dziwne jednak było, że
do tej pory nie spytał czy może mnie pocałować, lub po prostu tego nie zrobił.
Justin wstał.
-Gdzie idziesz? Nie zostajesz na noc ?
Gdy w końcu się pogodziliśmy
i znalazłam trochę odwagi on chciał sobie pójść, nie mogłam uwierzyć.
Wstałam i poszłam za nim, on zignorował moje pytanie i ściągnął z siebie
kurtkę.
-Na razie zostaje.- Powiedział po chwili. Stałam tam, jak
wryta. Myślałam że po tym co się stało zostanie ze mną, przynajmniej tej nocy,
on jednak chciał iść jak zwykle.
Odwrócił się do mnie z wzrokiem wbitym w podłogę. Niepewny wyszeptał:
-Quinn, co miałaś na myśli mówiąc „Udowodnię ci to, dziś
wieczorem”?
Nagle , miałam nogi jak waty, starając się nie stracić
równowagi , podeszłam do niego i położyłam ręce na jego torsie, który podnosił
się i opadał coraz szybciej. Objęłam go
jedną ręką a drugą wsadziłam do tylnej kieszeni jego spodni. Wydawał się
zmieszany i trochę przestraszony. Nigdy nie zrobiłam czegoś takiego, mam na
myśli, nigdy sama go nie przytuliłam. Jedynie kilka razy Justin mnie obejmował.
Wyjęłam z jego kieszeni telefon i nacisnęłam na czerwony guzik, by go wyłączyć.
On patrzył na mnie coraz bardziej zmieszany. Położyłam telefon na szafce obok
łóżka i ściągnęłam swój pierścionek.
-To nie będzie nam potrzebne –Wyszeptałam.
Jeszcze nie byłam pewna tego co chciałam zrobić. Byłam
bardziej niespokojna niż zwykle, dziwne, bo nie byłby to mój pierwszy raz.
Położyłam z powrotem swoje ręce na jego ciele i zsunęłam je po jego torsie,
potem stanęłam na palcach. Chyba zrozumiał co chciałam osiągnąć bo schylił się
bym mogła go pocałować. Ten pocałunek
był namiętny, w przeciwieństwie do tych których wymienialiśmy do tej pory.
Byłam pewna , że nie był do tego przyzwyczajony, przemieszczał się ciągle do
przodu, jakby chciał więcej. Zaczęłam
się cofać bez tchu, aż nie poczułam z tył jakąś przeszkodę, na wysokości
łydek. Zrozumiałam że to było łóżko,
więc rzuciłam się na plecy. Justin nadal całował mnie namiętnie, nie myślałam
że to możliwe jeśli chodziło o niego ale nawet przegryzł moją wargę. Wsadziłam
rękę pod jego bluzkę , żeby ją ściągnąć ale on nagle się cofnął, próbowałam
schwycić go za szyję by się nie oddalił, ale był za silny. Cofnął się
przestraszony. W tej chwili czułam jakbym straciła część siebie.
-Nie, zaczekaj.- Wyszeptał , wytrzeszczając oczy. Jeśli mam
być szczera byłam trochę rozczarowana, Justin nie wydawał się typem .
który boi się podejmować nowych wyzwań.
Zbliżył się do szafki na której położyłam telefon, jakby nigdy nic.
-Dlaczego?- Wyszeptałam.
-Nie możemy, nie mogę…..- Powiedział szybko
-Nie chcesz.- Dedukowałam. Nie podobałam mu się
wystarczająco. Byłam przekonana.
-To nie to- Odpowiedział zmartwiony.
-Więc co ?
Zaczął nerwowo drapać głowę i poczerwieniał, był taki słodki.
Co by pomyślały jego ofiary, widząc go w takim stanie? Przypominał mi siebie
gdy….
Zrozumiałam w czym tkwił problem.
-Nie wiesz jak to się robi….
Nie mogłam się nie uśmiechnąć. On nie miał odwagi podnieść
wzroku, wstałam i ciągnęłam go za ramie.
-Chodź, ja cię nauczę. – Powiedziałam najbardziej
pociągającym głosem na jaki było mnie stać, oczywiście z marnym skutkiem.
Pociągnęłam go aż do łóżka i dopiero gdy usiedliśmy jeden obok drugiego, oparci
o wezgłowie dostrzegłam jego twarz. W życiu nie widziałam bardziej czerwonej
twarzy. Spojrzał na mnie przez chwilę, ale od razu opuścił wzrok, nie będąc w
stanie wytrzymać mojego spojrzenia. Serce biło mi jak oszalałe, ale wiedziałam,
ze jeżeli ja bym mu nie pomogła, on siedział by tam w nieskończoność. Z opuszczoną
głową. Zbliżyłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha:
-Nie martw się.
Przypomniało mi się jaka byłam zmartwiona za moim pierwszym
razie. To głos Chriss’a mnie uspokoił, teraz ja musiałam Justina. Położyłam
swoje usta obok jego ucha, zaczęłam całować jego skórę, Justin jęknął. Objęłam
rękami jego tors i mocno przytuliłam, potem dalej całowałam jego policzki, aż
nie doszłam do ust. Językiem musnęłam jego usta, ale on nie zareagował.
Usiadłam na nim w rozkroku, Justin oddychał coraz głośniej, może dlatego że się
martwił. Całowałam miejsce między jego szyją a ramieniem. Wreszcie się ruszył.
Złapał rękami moja twarz, jakby po to żebym dalej całowała to miejsce. Nadal
muskałam to miejsce swoimi ustami i językiem.
Wiedziałam , że nawet to jest dla Justina dużo, dlatego , że nie był
przyzwyczajony.
-Quinn- Wyszeptał, zignorowałam go, dalej całując jego
obojczyk.
-Quinn, przestań.
Trochę rozczarowana oderwałam się od niego. Jejciu no. Ja
nie robiłam tak za pierwszym razem. Może dlatego że trochę imponowała mnie postura Chriss’a i bałam się ,że się wkurzy.
Prawie mnie zmusił do tego żebym się z nim przespała, w końcu ,mi się to
spodobało.
-nie zasługuję na to- Powiedział Justin.
-Co ty mówisz?- Uśmiechnęłam się, żeby dodać mu otuchy.
-Wybaczyłaś mi, ale nie zasługuję na to. Zrobiłam ci
krzywdę.
-Wiesz dlaczego ci wybaczyłam?
-Nie.
-Wiem jak to jest być zdradzonym, doświadczyłam tego wiele
razy. Pierwszy raz, gdy dowiedziałam się , że Chriss mnie zdradzał, wylałam mu
na głowę sok. – Uśmiechnęłam się na wspomnieniu o tym wydarzeniu- teraz umiem
panować nad złością. Dla ciebie był to pierwszy raz, nauczysz się.
Podniósł ramie, które torturował kilka godzin wcześniej i
patrzył na nie uważnie.
-nie ważne.
Starałam się go uspokoić , położyłam swoje usta na jego ale
on ponownie się oddalił.
-Nie chciałem powiedzieć , że trzeba będzie je amputować,
uwierz.
-Wierzę ci.
-Nie zasługujesz na kogoś przez kogo cierpisz, na kogoś
takiego jak ja.
Przybliżyłam swoją twarz do jego, nasze usta się musnęły gdy
mówiłam.
-Ty jesteś o wiele więcej niż zasługuję. Uwierz mi.
-Jesteś wyjątkowa, Quinn. Nigdy nikomu nie odpuściłam ,
przed Stivie’em. – Jego głos też stał się niższy i bardziej seksowny.
-Wezmę to jako komplement.
Czułam się naprawdę ważna.
On zbliżył swoje usta do mojego ramienia, który nawiasem mówiąc nadal
trochę bolał, i składał na nie pocałunki tak jak ja robiłam z nim
wcześniej. „szedł” co raz wyżej i wyżej,
musnął nosem mój obojczyk aż dotarł do moich ust. Zaczął mnie całować. Wsadziłam rękę pod jego bluzkę i z łatwością
mu ją ściągnęłam. Byłam przyciśnięta do jego twardego i umięśnionego ,ciała.
Pachniał świeżością a od jego skóry emanowało przyjemne ciepło. Gdy położyłam
rękę na jego torsie ,poczułam się bezpiecznie.
-Pomożesz mi? –Wyszeptał.
Wiedziałam, że to pytanie dotyczyło tego, że nie wiedział
jak zachowywać się w tak intymnej sytuacji. Wiedziałam jak się czuł. Też to
kiedyś przeżywałam. W przeciwieństwie do Chriss’a, który się ze mnie śmiał, ja
zdecydowałam się sprawić by Justin nie czuł się nieswojo.
-Obiecuję- Wyszeptałam.
Zeszłam z jego nóg i usiadłam na łóżku, nie przestając go
całować. On położył ręce na moich
plecach i uklęknął przede mną. Położyłam
ręce na jego bokach, próbując mu ściągnąć spodnie ale on strącił. Położyłam je
z powrotem tam, gdy poczułam coś twardego. Cofnął się i schował rękę za
plecami. Potem zza spodni wyjął pistolet.
-Połóż to. – Powiedziałam.
Zdawał się niezdecydowany. Żeby go przekonać wyjęłam swój
nóż i opuściłam go. Spadł na marmurową posadzkę z głuchym dźwiękiem.
-Nie trzema ci broni, nie martw się.
-Tylko, że ja nigdy nie rozstawałem się z bronią, nigdy. Od
lat już mam je zawsze przy sobie.
-Nawet gdy śpisz?
-Tak.
Nigdy nie zauważyłam , że spał z bronią.
-A kiedy bierzesz prysznic?
-Też.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam trochę zdziwiona.
Położyłam rękę na jego broń, ale na początku nie był skłonny ją oddać. Dopiero
po chwili puścił broń, pozwalając mi położyć ją na szafce. Byłam w trakcie zbliżenia się do niego, gdy
wyjął zza pasa 2 noże, potem rozwiązał sznurówki butów i wyjął kolejne 2 .
Myślałam że już skończył, gdy podniósł spodnie i wyjął kolejny pistolet. Potem
wrócił na łóżku.
-Nic więcej, Hm?? – Powiedziałam z sarkazmem.
-Nie, skończyłem. – Uśmiechnął się, wiedziałam że trochę
humoru doda mu otuchy, de facto wydawał się trochę uspokojony. Położyłam swoja
głowę na jego torsie, potem ściągnęłam z siebie koszulkę, wiedziałam, że gdybym
zaczekała aż on to zrobi, nie doczekałabym się. Potem składałam pocałunki obok
jego ucha. Zdawało mu się to podobać. Schował twarz w moich włosach i pogłaskał
moje plecy. Przysunęłam ręce na jego spodnie by je zdjąć, usłyszałam jak jęczy
jeszcze raz. Podniósł lekko biodra, by mi pomóc, zsunęłam je a on zdjął je bez
problemu. Pierwszy raz widziałam go w bokserkach, był strasznie chudy.
Był przepiękny, pomimo blizn, które pokrywały jego ciało.
Zauważyłam że od kiedy ściągnęłam bluzkę nie otworzył
oczu. Dotknęłam jego czoło, było gorące,
może przez wstyd. Musnęłam palcami jego oczy, on je otworzył patrząc mi siew
twarz. Dotknęłam jego kark, zmuszając go by spojrzał w dół na mój biust a on
znowu się zaczerwienił.
-Nie martw się- Wyszeptałam, żeby nie spanikował. Złapałam
jego rękę i położyłam ją na moich piersiach. Po chwili jednak on ją odsunął na
moje ramie. Przyciągnęłam ją powrotem trzymając ją tak długo, aż nie byłam
pewna że ją nie odsunie. Położyłam swoje
usta na jego, siadając z powrotem na nim okrakiem. Zrozumiałam, że nabiera pewności , gdy
napierałam bardziej ustami on wydawał się zadowolony, poruszał bardziej
zdecydowanie rękami, macając mój biust bardziej świadomy tego co robił. Potem
jego ręka zeszła w dół do moich spodni i ściągnął mi je z łatwością. Złapałam
jego rękę, która spoczywała na moim biuście i położyłam ją na moich plecach.
Chciałam by zrozumiał, że ma mi ściągnąć bieliznę. Wydawał się zrozumieć, bo
jego ręka podążyła do zapięcia mojego stanika.
W pewnym momencie jego druga ręka, również wylądowała za mną, bez
rezultatu. Przestał mnie całować, zajęty inną czynnością.
-To coś to jakiś labirynt- Powiedział siłując się nadal z
zapięciem mojego stanika. Nie mogłam się nie uśmiechnąć przez jego brak
doświadczenia. Sama go odpięłam. On zrobił się czerwony. Ściągnęłam stanik i
położyłam swoje czoło na jego , by go uspokoić. On zaczął całować moje czoło,
usta i kark. Położyłam się na łóżku, ciągnąc go w dół za kark w ten sposób
zmuszając go do tego by nie przestał. To było doskonałe uczucie. Przeczesałam
ręką jego włosy, spoglądając na niego, uśmiechał się. Próbowałam ściągnąć z
siebie majtki, on pomógł mi i zamknął znowu oczy.
-Spójrz na mnie. –Powiedziałam.
On cofnął się lekko, otworzył oczy i spojrzał na mnie.
-J- jesteś idealna. – Wyjąkał nieśmiało. Byłam kompletnie
goła przed nim, jednak nie czułam się nieswojo.
-Ty tez.
Justin zaczerwienił się jeszcze bardziej. Złapałam jego rękę
i przyciągnęłam ją wzdłuż całego mojego ciała. Wiedziałam , że sam nie
doszedłby do tego, że ma to zrobić, był zbyt niedoświadczony. Z Chriss’em było
trochę inaczej, to ja czułam się nieswojo. Z Justinem nie.
Ja i on, to było coś wyjątkowego.
Położyłam rękę na jego torsie i zjechałam w dół , aż do
bokserek, w taki sposób, żeby mu się to podobało. Odsunęłam trochę gumkę
bokserek i włożyłam rękę do środka.
Poczułam jak Justin ciężej oddycha, gdy złapałam jego penisa. Ściągnęłam
w dół jego bieliznę , usłyszałam jak powstrzymuję jęk. Zaczęłam bawić się jego
penisem, ruszając ręką w dół i w górę, Justin przestał mnie całować, oparł
głowę o moje ramię, dysząc coraz bardziej. Wiedziałam , że mu się podoba.
-Quinn.- Zaczął błagać po chwili. Zignorowałam go. Czułam
jak krople potu Justina spadają na moją skórę. Głaskał moje plecy, zataczając
na nich kółka palcami.
-Quinn- Powtórzył. Przyśpieszyłam. Jego oddech był jeszcze
cięższy, serce biło mu 2 razy szybciej, wiedziałam, że nie brakowało mu
dużo. Jęknął, podnosząc głowę do góry,
zamknął oczy i przygryzł dolną wargę. Oparł się o moje, bolące, ramie, co
spowodowało, że musiałam przerwać swoją czynność. Podobało mi się , mam na myśli,
sprawianie Justinowi przyjemność. Starał się uspokoić oddech, położył się na
mnie. Po kilku minutach wyjąkał:
-Chciałaś mnie zabić.
-nie- Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czoło. Zamknął
oczy.
-To nie było pytanie.- Wyszeptał.
-Przepraszam, nie chciałam żebyś cierpiał.
-Nie zrobiłaś tego. Podobało mi się. To było nawet
przyjemniejsze od pobicia chłopaka, po tym jak wylał moją kawę.- Powiedział.
-Mam to odebrać jako komplement?
-Dokładnie.
Czasem nie rozumiałam jego komplementów. Przetarłam ręką
jego czoło, był cały spocony, nie wiedziałam go jeszcze tak zmęczonego. On zaczął znowu całować moje obojczyki.
-Jesteś zmęczony?- Wyszeptałam.
-możemy się zatrzymać tu.
-Nigdy nie jestem tobą zmęczony Quinn.
Ucieszyła mnie jego odpowiedź. Położyłam się pod nim ,Justin całował mnie.
Schylił się. Zdawał się znowu zmartwiony. Utrzymywał równowagę tylko opierając
się łokciami o łóżko, po moich bokach. Schylił się do mnie jeszcze bardziej,
zamknęłam oczy, ta sytuacja była tak romantyczna. Myślałam że był już gotowy ,
gdy nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Otworzyłam oczy, Justin już nie był nade
mną. Rozejrzałam się dookoła, nie było go na łóżku.
-Kurwa- Usłyszałam po chwili.
Spojrzałam w dół, leżał na ziemi z nogami w powietrzu.
Próbowałam powstrzymać śmiech. Jego bolejąca
mina, jego nagie ciało leżące na ziemi, nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.
Starałam się by tego nie zauważył ale on wstał głaskając
swoje plecy.
-Poślizgnąłem się.- Zarumienił się.
-Zauważyłam.
Zaczęłam się śmiać coraz głośniej, nie mogłam tego ukryć.
-Czemu się śmiejesz? Nie zrobiłem tego specjalnie.
-Przepraszam.
Próbowałam się uspokoić ale jakieś 3 sekundy póżniej znowu
wybuchłam śmiechem.
-Jesteś zła, wiesz o tym? – Protestował Justin. Usiadł przy
moich nogach. Czuł się wyśmiany, nie chciałam by tak było.
-Nie złość się, kochany. Tylko, że to coś , co zwykle się
nie zdarza. – Próbowałam go zapewnić.
-Tak, jesteś zła , bo ja nie potrafię nic robić a ty się ze
mnie śmiejesz.
-Przepraszam, już przestaje.
-Obiecujesz?- Podał mi mały palec, podałam mu swój.
-Obiecuję.
-Teraz ci pokaże co potrafię. – Powiedział w żartach, potem
położył się na mnie i zaczął mnie namiętnie całować. Po kilku minutach sytuacja
znowu zrobiła się gorąca. Justin podniósł się , opierając się na łokcie. Jego
twarz nagle zmieniła wyraz, był zmartwiony. Czułam jego oddech na swojej
twarzy, widziałam jego świecące się, oczy.
Wiedziałam co miał zamiar zrobić, on zaś wiedział że ja wiedziałam.
Potwierdzenie mojej teorii przyszło wraz z jego pytaniem :
-A jeśli będzie cię bolało?- Wyszeptał.
-Nie będzie- Zapewniłam.
-Obiecuj że nie będzie
cię przeze mnie bolało- Wyszeptał w moje usta.
-Obiecuję.
Zamknęłam mocno oczy, minęło strasznie dużo czasu od mojego
ostatniego razu, wiedziałam , że to co powiedziałam Justinowi ,było kłamstwem.
Było bardzo prawdopodobne, że mnie to zaboli. Moje mięśnie się skurczyły, kiedy
poczułam jak Justin wolno we mnie wchodzi.
Z moich ust wydobyło się kilka jęków, kiedy wchodził coraz głębiej. Schwyciłam barki Justina, wbijając mu
paznokcie w skórę, chciałam go przyciągnąć bliżej siebie. Chciałam poczuć go w
sobie, nawet jeśli to bolało.
****
-Dobrze się czujesz? – Wyszeptał Justin, gdy opadliśmy bez
tchu na łóżko.
-Tak.
Tak naprawdę bolał mnie , każdy mięsień mojego ciała. Justin
wytarł pod z mojego czoła, ja zrobiłam mu to samo. Odwróciłam się na bok,
plecami do niego. On też położył się na bok, dając rękę na moim biodrze.
-Bałem się tego. Nigdy tego nie robiłem. Dziękuje za pomoc,
czułem się bardziej swojo przy tobie. – Wyszeptał- Nawet myślałem o tym, żeby
zrobić to wcześniej z prostutką żeby wiedzieć co i jak.
-Ale tego nie zrobiłeś- Dokończyłam.
-Nie- Wyszeptał
-Wiesz czemu tego nie zrobiłeś ?- Spytałam.
-Nie, dlaczego?
-Ponieważ jesteś najsłodszym chłopakiem na ziemi.
-Nieprawda, ja zabijam i masakruję ludzi.
-W ogóle siebie nie znasz.
Uśmiechnęłam się. Brak mu było słów.
-Jesteś pierwszą osobą , która widzi mnie nago, wiesz?-
Zmienił temat- Dla ciebie to nie pierwszy raz, prawda? Zrobiłaś to z Chriss’em.
-Zrobiłam co? Kochałam się czy przyleciałam ?
To jest to samo.
-Mylisz się. Z Chriss’em uprawiałam seks, kochałam się tylko
z tobą.
Patrzył na mnie zmieszany, spojrzałam na niego kątem oka.
-To coś dobrego? – Spytał po chwili?
-Bardzo dobrego.
Zamknęłam oczy, byłam zmęczona i obolała, chciałam tylko
odpocząć.
-Wiem, że jesteś zmęczona ale mogę o coś zapytać?
Przytaknęłam.
-Skąd wiedziałaś , że nie pozwolę ci się zabić, gdy chciałaś
sobie zrobić krzywdę, żeby uratować Stivie’a? Skąd wiedziałaś, że nie pozwolę
ci na to? Wiedziałaś , że mogłem go bez
problemu zabić. Ryzykowałaś bardzo dużo.
-Wystarczyło odrobinę zaufania.
********************
Uff.. tłumaczyłam ten rozdział ponad 5 godzin, masakra. A
teraz słuchajcie :
1.
Jeśli chodzi o reklamy to nw czy je dam.
Piszecie, że to mój blog i moja sprawa ale chodzi o to że ja tłumacze to przede
wszystkim dla was. Ten blog jest dla was a nie dla mnie i nw cze fair jest mieć
z tego kase chociaż nie ukrywam, że przydałoby się pare groszy (na np.
ewentualny koncert Biebera)
2.
To ask. Pytania i uwagi piszcie tu : http://ask.fm/Opowiadaniethesefourwalls
3.
Z tego co mi wiadomo autorka zdecydowała się
napisać ciąg dalszy opowiadania (hip- hip hura !!!)
4.
Sorka ze rozdział tak póżno,jak mogliście
zauważyć jest dłuższy niż zwykle CZYTASZ= KOMENTUJESZ
BKSHGTIDFNAAAAAAAASSDH kurwa mój ulubiony rozdział !
OdpowiedzUsuńOJAPIERDZIELEKURWAMAC!
OdpowiedzUsuńNORMALNIE KOCHAM!
TO OPOWIADANIE, PISARKĘ I.... OCZYWIŚCIE CIEBIE! :D
jejku, jakie słoooooooodkie*-*
OdpowiedzUsuńJustin jest taki slodki i uroczy jejku <3
OdpowiedzUsuńJaki ten rozdział był słodki :)
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział!!
a co do reklamy ,powinnaś sobie zarobić ,sama bym dała żeby mieć kasę na ewentualny koncert JB :)
xx
Ja pierdole boskie! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału , no i strasznie się cieszę że będzie ciąg dalszy opowiadania <333
OdpowiedzUsuńJejciu strasznie podoba mi się to opowiadanie i bardzo cieszę się że bd ciąg dalszy, nie przejmuj się nie przeszkadza nam (chyba ze komuś przeszkadza)to że jakoś czas nie było rozdzaiłu każdy jest człowiekiem. Kocham cię za too tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńMmm goraca scena ;) (oby takich wiecej hehe :D)
OdpowiedzUsuńNieważne że później.Najważniejsze że jest.I jest cudowny już nie mogę się doczekać co dalej.A reklamy mogą być.A jeśli dzięki temu uda ci się spełnić marzenia/koncert/to fajnie.Należy ci się za tyle pracy dla nas.Buźka.
OdpowiedzUsuńASFDGHDGFGDHDBGHSJNHJSNXBCHUJSKBXGHUAJNBGXHUKANSXDHSUAI....JDSGUIGDUOEGI...ŚWIETNY *__________*
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam tego bloga i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D a ten była taki jahdsdhsahjdlsahf :D *_*
OdpowiedzUsuńAaaaaa.... ten rozdział jest taki dfkbdskjfbjsd.... *_*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. <333
Hwhsjsjdhxhzhs KURWA NAJLEPSZY ROZDZIAL EVER + SAMA SOE ZJEBALAM Z LOZKA XD HAHAHA BOZE CUDNY CZEKAM NN <3
OdpowiedzUsuńJsjdhggshshhsh smieszny hahah
OdpowiedzUsuńo matko ! Chce takiego Justina ! <3
OdpowiedzUsuńjeju po prostu cieszę się jak głupi do sera to bylo cudowne on na prawde nic nie wedzial :) Kocham Justina w tym opowiadaniu kocham po prostu
OdpowiedzUsuńSuper. Podobał mi się <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TAKIEGO JUSTINA <33 NIE MG. DOCZEKAĆ SIĘ NN :***
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńzajebisty <3
OdpowiedzUsuńCzadowe jak czytałam to się tylko śmiałam :D
OdpowiedzUsuńvajckabdotywjsj ZAJEBISTY !! *.* warto bylo czekac <3 kocham xd aww ja chce next :-D
OdpowiedzUsuńJejć kocham ten rozdział !!
OdpowiedzUsuńHahah . kocham ten rozdział ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!
OdpowiedzUsuńWow jaki rozdział
OdpowiedzUsuńO kurcze ;o Cudowne. Chciałabym takiego Justina :d
OdpowiedzUsuńsupre rozdział czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga http://the-two-faces-of-ones-face.blogspot.com/ jest to opowiadanie o Justinie :) Jest już 7 rozdział ;) była bym wdzięczna za zostawianie swojej opinii ;)
dodaj dzisiaj następny ! proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę !!! :(
OdpowiedzUsuńDziękuje za świetne tłumaczenie dużo się działo haha. Sama zbieram na koncert i jestem jak najbardziej za reklamami! Wkładasz w te tłumaczenie dużo swojego wolnego czasu i energii, więc fajnie by było gdybyś mogła mieć też z tego korzyści finansowe. Za te pieniądze mogłabyś spełnić marzenia, więc będzie ok jeśli dasz reklamy. Wooohooo czekam na next xd :) /@ineedhoranhug
OdpowiedzUsuńjakie to jest zajebiste!
OdpowiedzUsuńJustin jest taki słodki <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? :D
OdpowiedzUsuńOoo kocham to opowiadanie ! :))
OdpowiedzUsuńJa pierdole. Ja pierdole. !
OdpowiedzUsuńKurwa, czekałam na ten rozdział kurde...
Sory za przekleństwa ale inaczej się nie dało ! :D
Kocham twoje tłumaczenie <3333 !
Justin w seksie był taki słooodki i niewinny ;>
Ja też go chce mieć <3 !
Zaaajebiste <3 Boże ja już chcę następny! Awwww
OdpowiedzUsuńAww : D
OdpowiedzUsuńIdfosaidhfoad. :D To jest boskie. *_* Czekam na nn ! ;*
OdpowiedzUsuńo co chodziz tymi reklamami ?
OdpowiedzUsuńJakimi reklamami?? o.O
Usuńczytam tte opowiadanie od 24 godzin :O i powiem szczerze CZEKAŁAM NA TEN MOMENT!
OdpowiedzUsuńJustin jak na nie doświadczonego to świetnie sobie poradził...
PS. - KOCHAM CIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!