niedziela, 30 czerwca 2013

23 rozdział

Rozdział 23- Pożegnanie. 



-Proszę, to co szukałaś.
Stivie podał mi teczkę pełną dokumentów na której pisało   "boss n° 14"
-Wszystko tu pisze?
-Tak, powinnaś znaleźć to czego szukasz.
-Dzięki.
Uśmiechnęłam się, w końcu mogłam pomóc Justinowi.
-Bardzo dziękuje, nie wiem jak poradziłabym sobie bez ciebie.
Byłam tak zadowolona że odruchowo rzuciłam się z objęcia Stivie’a.  Może to też dlatego, że część mnie czuła się winna za to, że ni uratowałam go przez Justinem.  Na początku był trochę niepewny ale potem objął mnie.  Jego klatka była twarda, czułam ciepło które od niej emanowało.
-Wiesz, bardzo trudno było znaleźć te papiery.
Odsunęłam się od niego.
-Dziękuję ci, naprawdę.
-Naprawdę bardzo trudno.
Zrobił krok do przodu i położył ręce na moich biodrach. Przełknęłam głośno ślinę. To była żenująca  sytuacja. Bardzo żenująca.
-A ja już mówiłam, że nie wiem jak ci dziękować.
Spuściłam wzrok w zażenowaniu.
-Ja mam pomysł.
Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i złapał dłonią mój podbródek, zmuszając mnie bym na niego spojrzała.  Był tak blisko, że czułam na sobie jego oddech, gdy do mnie mówił.
-Wiesz dlaczego dziwnie się zachowywałem, gdy zaczęłaś się spotykać z szefem? Wiesz dlaczego płakałem?
Teraz wszystko do mnie docierało, wiedziałam co próbował zrobić. Nie chciałam się oddalić, nie potrafiłam wytłumaczyć dlaczego.
Może dlatego, że był moim przyjacielem, może dlatego, że przeze mnie prawie zginął albo może dlatego , że chciałam się zemścić na Justinie za to ,że mnie zdradzał.
-Ja… ci się podobam- Wyszeptałam.
Przytaknął i ruchem głowy, musnął moje usta. Znowu opuściłam wzrok. Nie mogłam to zrobić, to ja mówiłam że zemsta nie jest dobry wyjściem, prawda? Nie mogłam się zemścić na Justinie.

-nie- Wyszeptałam.
-Proszę cię- Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, chciał tylko pocałunek.  Jeden w swoim życiu. Już nie chodziło o Justina, chodziło o to by pomóc przyjacielowi. Położył swoje usta na moich. Stivie też, tak jak Justin, był niedoświadczony. Po chwili oderwał się ode mnie i w ciszy patrzył się na mnie. Trwało to tak krótko, że nawet nie poczułam że to się stało. Dla niego to musiało być jednak świetne.
Ja nie poczułam nic.
-Jak było?
-Emm…
Zarumieniłam się, nie podobało mi się ani trochę.  Prawdopodobnie dlatego, że wolałam Justina a fakt że Stivie nigdy się nie całował nie pomagał mu, przeciwnie, pogarszało sytuacje ponieważ był w tym do niczego.
-Nie podobało ci się? – Był rozczarowany.
-Tobie?
-To była najpiękniejsza rzecz w moim życiu.
Czułam się zażenowana, dla niego to było ważne dla mnie, natomiast, to nie było nic.
Prawdopodobnie wyczytał to z mojej twarzy.
-Nie podobam ci się, prawda? W tym tkwi problem.
-Stivie ja cię lubię ale on jest…
-Jest ?
Nie wiedziałam jak dokończyć to zdanie. Justin był. ..
-Moim księciem.
Uśmiechnęłam się na myśl o tym jak nazwał mnie „księżniczką”.
Justin potrzebował mnie tak , jak syn potrzebuje matki. Musiałam mu pomóc dorosnąć.
-Okej –Powiedział Stivie, oddalając się.
-Myślałem że przynajmniej to ci się spodoba, byłem głupi, nie mogę z NIM konkurować.
Też zostałam spławiona przez kilku chłopaków, wiem jak się czuł. Dodatkowo nie mogłam mu pomóc jak pomagały mi moje koleżanki. Nie mogłam mu powiedzieć że znajdzie inna dziewczynę, ponieważ póki był tym miejscu nigdy by ją nie znalazł.
-Nie bądź smutny, szef czy nie szef zawsze pozostaniesz moim przyjacielem.
Złapałam jego rękę, chyba był trochę spokojniejszy. Nie chciałam żeby cierpiał przeze mnie ,znowu.
-Dziękuje że mnie nie odepchnęłaś, chciałem chociaż spróbować.
-To ja tobie dziękuję za wszystko co zrobiłeś.
Podniosłam zadowolona teczkę z papierami, uśmiechając się do niego.
Ktokolwiek inny kto znalazłby się na miejscu Stivie, mógłby mnie wykorzystać, ale nie on, on taki nie był. Mogłam mu ufać. Nagle usłyszałam  jakiś dźwięk przy wejściu, odwróciłam się szybko.
Prawdopodobnie był to Justin który przyszedł mnie szukać, gdy zauważył rano że nie ma mnie w pokoju.
Krew zamarzła mi w żyłach, zabiłby nas.
-To chyba tylko wiatr- Stivie wyczuł mój strach.
-muszę iść- Powiedziałam.
Podeszłam do drzwi, gdy chłopak którego nigdy wcześniej nie widziałam, je otworzył.  Był to chłopak o wiele wyższy niż Justin, był chyba nawet starszy. Justin przy nim był krasnalem pomimo tego to on był szefem, nie ten chłopak stojący nade mną.
Uśmiechnęłam się z tej przeciwności losu, kto by pomyślał że jego szef będzie mniejszy od niego.
Patrzył na mnie kilka sekund z otwartą w zdziwieniu, buzią.
-Peter, czego chcesz? -Spytał Stivie
-W-wy dwaj,  chyba macie problem. – Powiedział dalej oszołomiony.

*****
Staliśmy przed drzwiami gabinetu Justina. Nikt nie miał odwagi wejść do środka. W skrócie Peter widział jak chłopczyk-szpieg wyszedł szybko z archiwum i pobiegł powiedzieć wszystko Justinowi. Znowu to samo. Już gdy trafiliśmy z Luke’em przez niego do Justina ,wiedziałam że ten chłopczyk zwiastował kłopoty.
-Stivie, musimy wejść.- Powiedziałam.
-Nie- Wyszeptał. Stał jak wryty, ledwo oddychał przez ten strach.
-Stivie, wejdziemy do tego pokoju we dwóch i we dwóch wyjdziemy. – Próbowałam go namówić.
-Skąd ta pewność?- Ledwo wydusił z siebie.
-przysięgam że tym razem ci pomogę, to będzie sposób na podziękowanie ci za bycie moim przyjacielem, żeby się pożegnać.
Patrzył na mnie zdenerwowany.
- Sprawiłam ci już zbyt wiele kłopotów, nigdy więcej się nie zobaczymy.
Położyłam teczkę między książkami na jednej z półek w korytarzu, z nadzieją że nikt jej nie znajdzie, potem odwróciłam się i otworzyłam drzwi do gabinetu. Justin był odwrócony do nas plecami, gapił się na ściane. Chłopczyk widząc nas uśmiechnął się i w podskokach wyszedł z pokoju.
Poczułam nagłą potrzebę uderzenia tego chłopczyka w twarz, jednak wiedziałam że to nie najlepsza pora na zemstę, więc ograniczyłam się do zaciskania dłoni w pięść.
-Quinn- Powiedział ozięble Justin, odwrócił się i kręcił głową jakby po to by rozluźnić mięśnie.  Często widziałam go zdenerwowanego, albo jak ostatnio, szczęśliwego ale nigdy tak złego. NIGDY. Nawet w stosunku do chłopaka który chciał mnie wykorzystać jakiś czas wcześniej.  Przypomniało mi się jak go zmasakrował, nie chciałam by zrobił to samo Stivie’owi.  Usłyszałam jak za mną wchodzi Stivie, zamyka drwi i głośno połyka ślinę. Justin podszedł do nas, miał mocno zaciśniętą szczękę a jego ruchy były sztywne, jakby chciał się na siłę uspokoić.
-Quinn, dlaczego nigdy nie pukasz? – Wycedził przez zęby.
Opuściłam głowę. Na mnie też był zły. Nie chciałam, zależało mi na nim.
-Pozwól mi wytłumaczyć- Wyszeptał Stivie. Jego głos był niepewny.
-Sytuacja wymknęła się spod kontroli ale nie chcieliśmy….
Przerwał mu Justin który wymierzył mu cios w podbrzusze. Zaczęłam się trząść ,nie dotrzymywałam obietnicy.
-Nie pozwoliłem ci mówić- Odpowiedział ozięble, po czym odwrócił się w moim kierunku.
-Chcę usłyszeć to od ciebie.
Popatrzył na mnie z wyższością, jakbym  była dla niego nikim. Jakby wszystkie dobre rzeczy który zdarzyły się nam w poprzednich dniach nigdy nie istniały.
-Nie.. ja…
Czułam na sobie jego oskarżycielski wzrok przez co nie mogłam wypowiedzieć normalnego zdania.
-Nie martw się. Mamy czas.
Złapał mnie za ramie i zaczął wzmacniać uścisk.
-Czas się skończy kiedy nie będzie już w stanie wytrzymać bólu. Nie martw się, albo odpowiesz albo zrobię tak, że na końcu tej rozmowy będziemy musieli amputować ci ramie.
Chciałam mówić ale strach mi na to nie pozwalał.  Łzy zaczęły cieknąć po moich policzkach.  Nigdy nie groził mi w taki sposób.
Proszę cie …. To boli.
Powiedziałam. Położyłam swoją rękę na jego.  To nie był mój Justin, te oczy…. Nigdy wcześniej je nie widziałam.
Co chciał wiedzieć? Już wszystko wiedział.
Traciłam czucie w ramieniu, który robił się już fioletowy.
-Co chcesz wiedzieć ?- Spytałam. Przez ból mój głos przypominał bardziej jęk.
-To co już wiesz? – Dodałam.
-Zrobiłaś to by się zemścić? Mówiłem ci już że cię nie zdradzam.
-Nie zrobiłam to dlatego, zrobiłam to by oddać przysługę Stivie’owi i posłuchaj: tylko się wyżywasz ponieważ czujesz się zdradzony. Szukasz tylko jakiś powód żeby nas pobić. Nie prawda?
Puścił moje ramie, jednak to nie był koniec. Dostałam od Justina z kolana prosto w brzuch, przez co opadłam na kolana.
-Masz rację. Wiem już to co chciałem wiedzieć. – Uśmiechnął się i uderzył ponownie Stivie’a ,który upadł na ziemi.
Żeby uratować nas związek i usprawiedliwić się, ponownie skazałam Stivie’a na śmierć.
Justin klęknął i wyszeptał mu do ucha:
-To będzie wolne i bolesne.
-Złapał swój nóż i przybliżył ostrze do twarzy Stivie. Zamknęłam oczy, nie chciałam tego zobaczyć. Stivie krzykną. Myślałam że mi też zrobi krzywdę, ale jakby czytał mi w myślach powiedział:
-Ona jest moja.
Nie mogłam słuchać jak Stivie się męczy. Moja ręka prawie wróciła do normalnego koloru. Kto by powiedział, że Justin ma aż taką siłę.
-O-obietnica.- Wyszeptał Stivie.
Wiedziałam o co mu chodziło.
-Jeżeli go zabijesz nie będę niczyja.
Złapałam swój nóż i przyłożyłam go sobie do gardła.
Justin dalej torturował mojego przyjaciela, był potworem. Przycisnęłąm nóż mocniej, kropla krwi wydostała się z rany i przypłynęła w dół po mojej skórze. Justin patrzył się na mnie przez długą sekundę.  Myślałam że zechce mnie uratować ale on tylko patrzy na zmianę na mnie i na Stivie’a. Ku mojemu zdziwieniu Justin dalej masakrował chłopaka.
Poczułam się obrażona. Gdzie był mój Justin, ten co zrobiłby dla mnie wszystko?
Teraz jedyną rzeczą o której myślał to torturowanie Stivie’a , nie o mnie. Mogłaby wtedy dla niego nawet umrzeć.
Kontynuowałam wtapianie noża w moją szyję ,mimowolnie jęknęłam.
Wiedziałam że Justin wróciłby do siebie, że porzuci chęć zemsty dla mnie .
Wystarczyło tylko troche wiary.
Łza popłynęła po moim policzku. Justin odwrócił się do mnie spanikowany.
-Nie zależy ci na mnie. Inaczej pozwoliłbyś mu odejść- Wyszeptałam. On puścił Stivie i podbiegł do mnie, zabierając mi nóż z ręki.
-Nie pozwolę byś zrobiła sobie krzywdę.
Wsadził mój nóż do swojej kieszeni i podbiegł do szafki przy biurku. Wiedziałam co chciał wziąć. Podbiegłam do niego. Kiedy odwrócił się do mnie z biczem w ręku złapałam jego nadgarstki patrząc mu w oczy.
-nie- Wyszeptałam. Patrzył mi długo w oczy, chyba się uspokajał. To był znowu mój Justin, czułam to.
-Quinn, dlaczego go bronisz? – Powiedział łamiącym się głosem. Cierpiał,  zemsta była dla niego sposobem na odreagowanie.
-To mój przyjaciel.
-Nie całuje się przyjaciół.
Złapał mnie za nadgarstki i przekręcił, uklęknęłam żeby nie przekręcił mi je jeszcze bardziej.
-Zrobiłam to tylko dlatego że zależało mu ale …
Puścił moje nadgarstki i podszedł do niego.
-Masz rację, problem tkwi w nim.
Położył mu nogę na twarz.
-Zawsze w nim tkwił.
Naładował pistolet.
-Nie! –Krzyknęłam zbliżając się. Położyłam mu rękę na karku i zmusiłam go by odwrócił twarz.
-Nic nie poczułam. Nic nie poczułam gdy go całowałam. Ty jesteś jedynym. Przysięgam- Krzyczałam panicznie.  Przysunęłam rękę żeby pistolet był skierowany w moja stronę.
Przez kilak sekund został w tej pozycji. Przez chwilę, nawet jeśli tylko krótką, myślałam że chce mnie zabic.
Potem jednak opuścił broń.

-Jeżeli ci na mnie zależy, odpuść mu.
Oddech Justina się uspokoił, chyba mi uwierzył.
-Skąd mogę mieć pewność że zależy ci na mnie jak mi na tobie?- Spytał zmartwiony. Serce biło mi coraz szybciej. Wiedziałam co miałam teraz zrobić, nie dla Stivie’a, dla Justina.  Przybliżyłam twarz do jego i wyszeptałam mu w usta:
-Udowodnię ci to, dziś wieczorem. Obiecuję.
Na twarzy mojego chłopaka nadal można było zauważyć nutkę zmartwienia. 


**********************
NIE MIAŁAM CZASU ŻEBY POPRAWIĆ POPRAWIĘ TO JUTRO.
A teraz odpowiadając na wasze kom i pyt. to tak po:
1. Justin mógł ją zdradzać ponieważ on jago szef może wychodzić poza mury spółki. 
2 LINK do oryginał: http://www.efpfanfic.net/viewstory.php?sid=1431297&i=1 (NIE PODAŁAM GO WCZEŚNIEJ PONIEWAŻ ŻEBY WEJŚĆ TRZEBA SIĘ TAM ZALOGOWAĆ)
3. Nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Są wakacje i chodź może się to wydawać dziwne mam teraz mniej czasu niż podczas roku szkolnego :)
ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM WSPANIAŁYCH WAKACJI :)
A i pytanko: źle byście zareagowali gdybym dała na tym blogu reklamy?) nie dam ich ale jestem ciekawa :D
Myślę że następny rozdział, będzie rozdziałem na którego długo czekaliście :)  

23 komentarze:

  1. mnie tam reklamy nie przeszkadzają, po prostu są a ty możesz na tym zarobic ;) switne tlumaczenie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuuuuu niezłe

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOOOOOOOOOOO tak ! *taniec szczescia* będzie +18 !!
    reklamy moga być :)))))))))))
    a dodasz jak najszybciej ? proooooooooooooooooooooooooooooooooooooosze <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. <33
    A co do reklam, to Twój blog więc oczywiste jest to, że możesz na nim robić co chcesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O ciekawe czy TO zrobia ( if you know what I mean) ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję że tłumaczysz i poświęcasz czas dla tego bloga. Kocham go i mam nadzieje ze niedlugo pojawi się kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie moge sie doczekac następnego !!!!!! Wspaniale !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny !!!!!!" nie mogę się doczekać !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dawaj kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahahaha czyżby w następnym były sceny +18? ^^ Świetnie tłumaczysz nie moge doczekać sie kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  11. HAHA nie mg. się doczekać następnego. Nie ma to jak +18 <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Gagshagdhsdhsgdhshagzhsvdhsgdgs ten rozdział jes tak zajebisty że weeez *.* Justin mnie trochę mocno wkuurzyl xd no ale nic matkoo już nie mogę doczekać się nn if you know what does it mind hahhahahha xD serio czekam nn If<3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę sie doczekać !!! :))

    OdpowiedzUsuń
  15. dodaj szybko nastepny *.* nie moge sie doczekac xdd hue hue a reklamy zawsze spoko xxx

    OdpowiedzUsuń
  16. Detka_BieberPl1 lipca 2013 23:58

    hahahah będzie się dzialow końcu będzie coś więcej juz się nie mogę doczekać dobrze że \justin go nie zabił. Proszę dodaj kolejny szybko

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG mam nadzieję że ja nie zdradzał -,-
    czekam na nowy rozdział fghhfhfjgh
    xx

    OdpowiedzUsuń
  18. ddfjhjgjhvmjhshjkpkj

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak myslalam o tym żeby założyć konta bohaterów z tego FF. Co ty na to? :) ja osobiście mogłabym prowadzić jakieś. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uuuuu będzie sex huhuhuhuhahahah xd

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi reklemy nie przeszkadzają. ;) Rozdział super ! <3 Czekam na nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. W moich marzeniach On przychodzi, uśmiecha się niczym słońce. Przytula delikatnie, ale z siłą herosa i szepcze cichutko: "wszystko jeszcze będzie dobrze''. Zamkniętymi oczami wpatruje się w niego chcąc w to wierzyć ...i wierzę.

    Jeżeli zainteresował Cię ten kawałek, to serdecznie zapraszam na http://do-not-say-anything.blogspot.com/.

    Mam nadzieję, że wpadniesz ;*

    OdpowiedzUsuń