niedziela, 2 czerwca 2013

10 rozdział

Rozdział 10 -Teorie




Justin rzucił się do drzwi, rozwścieczony powiedział coś do kogoś, a następnie wrócił do środka. Uklękłam i chwytając się krzesła wstałam. Nie mogłam stać, kręciło mi się w głowie a w uszach dalej słyszałam dźwięk uderzającego o moje ciało bicza.  Dotknęłam moją szyje i jęknęłam , strasznie piekło.
Justin ignorował mnie, patrzył na drzwi z autorytarnym wzrokiem, czekał na Mike’a , chyba.
Przez jakieś 5 minut gryzłam warge by powstrzymać się przed płaczem ale strasznie bolało. Justin nadal stał nieruchomo patrząc na drzwi aż w końcu wszedł Mike. Bał się , nie podnosił wzrok by nie patrzeć na Justina.

-Jest coś co chciałbyś mi powiedzieć ?- Powiedział twardo Justin.

Mike pokręcił głową i spojrzał na mnie oskarżycielskim wzrokiem, nie mogłam wytrzymać, odwróciłam wzrok by się na niego nie patrzeć.

-Jesteś pewny ?

Mike spojrzał na niego błagalnym wzrokiem. Justin rzucił się na niego i popchnął go na ziemi.


-Czemu to zrobiłeś ? – Wskazał na mnie.


-Przykro mi , już nigdy tego nie zrobie.


-Oczywiście że więcej tego nie zrobisz –Odpowiedział zimno Justin.


Nigdy nie widziałam go rak rozwścieczonego, bałam się go gdy był w normalnym stanie a co dopiero teraz. Przychylił się i wyjął ze swojego buta nożyk.

KTO TRZYMA NÓZ W BUTACH?

Tylko ktoś kto bał się że zostanie zaatakowany albo ktoś kto był narażony na jakiegoś  typu „niebezpieczne sytuacje”.

-Nigdy więcej tego nie zrobie , proszę cię nie rób mi krzywdy. Proszę.

Mike zaczął płakać, przypominał mi Fred’a, on też płakał tracąc cały swój honor całkiem niedawno temu. Nie chciałam żeby Justin zabił kolejną osobe. Wystarczyło mi bycie świadkiem śmierci Fred’a i Alice.


-Przykro mi –Justin uśmiechnął się, nawet jeśli tylko przez krótką chwile ale wydawał się być rozbawiony myślą zadawania mu bólu. Znałam to spojrzenie, to było takie same spojrzenie jakim obdarzył mnie Mike niedługo wcześniej, to była zemsta.


-Wiesz jaki jest dzisiaj dzień prawda? –Powiedział Mike.


Justin zignorował go zbliżając nóż do jego klatki piersiowej.


-Byłyby dzisiaj jej urodziny. Wiem że zależało ci na niej tak bardzo jak jej na tobie.

Justin znieruchomiał, póżniej dodał jeszcze bardziej zirytowany :

-Co to ma do czego ?


-Żałujesz że ją zabiłeś i chcesz się na kimś wyżyć.


Justin ani się nie ruszył ani nic nie powiedział.
Justin żałował że kogoś zabił? Nie sądze.


-Dlatego ją do siebie zawołałeś, prawda ? żeby się rozproszyć , nie myśleć o tym że zabiłeś Alice.


Justin wyglądał jakby nie mógł się ruszać ani mówić.


-Nie, nie prawda, dlaczego ze mną ? Dlaczego akurat ze mną udało by mu się o tym nie myśleć?- Powiedziałam podejrzliwie.

Mike już otwierał usta by mi odpowiedzieć gdy Justin przyłożył mu nóż do gardła.


-Proszę cię, nie zabijaj mnie- Wyszeptał.


-Nie mogę, takie są zasady.


-Co? Czyli to prawda.

Mike wytrzeszczył oczy i przestał płakać jakby nagle co innego zaprzątało jego umysł, coś bardziej traumatycznego od śmierci. W tym momencie byłam zagubiona. Żeby zapobiec śmierci kolejnej osoby powiedziałam :


-Dlaczego chcesz go zabić? On mnie zaatakował ,powinienem zostać biczowany nie zabity.


-Ponieważ Justin…

Mike zamilkł. Spojrzał w dół i zamknął oczy. Justin wstał i oddalił się od niego, przymrużyłam oczy i dopiero wtedy zrozumiałam co się stało.
Nóż nie był już w rękach Justina ale w klatce piersiowej Mike’a. Sam Mike leżał w kałuży krwi.

-Nie. –Wyszeptałam niedowierzając moim oczom. Justin  zabił bez żadnych  skrupułów kolejną osobe , tym razem nawet nie używając pistoletu. Zabił go właśnie wtedy gdy odpowiadał na moje pytanie. Prawdopodobnie były to coś co Justin ukrywał przede mną od dłuższego czasu. Nic nie powiedziałam. Bałam się bo przebywałam w jednym pokoju z zabójcą ale czułam też ulge ponieważ ja i Chriss byliśmy woli od Mike’a. Czułam się źle ponieważ poczułam ulge z powodu śmierci człowieka. Wstałam i trzymając się za głowę by nie zemdleć podeszłam do drzwi. Justin był zabójcą. Strach rósł cały czas, zabił Mike chociaż było to wbrew zasadom, powinienen zabić też mnie za to że zaatakowałam Stivie’a ale zamiast tego mnie tylko uderzył. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie.

-Nie, zaczekaj- Justin złapał mnie mocniej i pociągnął w kierunku łazienki. Bałam się, co chciał mi zrobić? Uderzyć mnie? Torturować za to że nie powiedziałam mu od razu o Mike’u?

-Proszę cię nie rób mi krzywy. –Zaczęłam płakać, widzieć cały ten ból który na mnie czekał, to było dla mnie za dużo.

-Nie chce zrobić ci …- Justin odwrócił się do mnie- Dlaczego płaczesz?- Powiedział zagubiony.

Czy on naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego że bycie świadkiem śmierci dla osoby takiej jak ja nie jest najlepszym doświadczeniem?  Puścił moją rękę , gdy zauważyłam że jego wściekłość zamienia się w zdziwienie pobiegłam do drzwi by uciec do swojego pokoju. Biegłam tak szybko że dotarłam do swojego pokoju w rekordowym tempie.  Dokąd chciałam uciec ? Byłam zamknięta w tym miejscu na zawsze a on zaś należał do Justina więc mógł przyjść i torturować mnie gdy tylko miał na to ochotę. Ktoś zapukał do drzwi , jęknęłam. Serce biło mi jak nigdy a gdy drzwi się otworzyły i zobaczyłam chłopaka o blond włosach, jasnej skórze, idealnych ustach i miodowych oczach zaczęło bić mi jeszcze szybciej. To był Justin.
Miał w rękach jakieś pudełko, zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie. Zaczęłam płakać, bałam się że miał tam jakieś narzędzia który miały mu służyć to torturowania mnie.

-Odwróć się – Powiedział spokojny.

Zrobiłam jak kazał odwracając się do niego plecami. Chciał mnie zabić, miałam nadzieje że delikatnie. Dreszcz przeszedł przez moje ciało gdy poczułam jak odsuwa moje włosy na jedną strone i dotyka rane na mojej szyi.

-AŁA. –Wymsknęło mi się, poczułam jak coś zimnego dotyka moją szyje. Było jak w niebie, zamknęłam oczy.

-Lepiej?- Spytał Justin zmuszając mnie do powrotu do rzeczywistości.

-Tak.

Wstał żeby wyrzucić kawałek waty do kosza a ja spojrzałam na pudełko. Były w nim tylko jakieś lekarstwa a nie narzędzia do tortury. Przyszedł by opatrzyć mi rany a nie po to by zrobić mi krzywde, nie mogłam uwierzyć. Zbliżył się do mnie żeby wsadzić reszte waty do pudełka.

-Dziękuje. –Wyszeptałam nie wierząc w to co zaszło. Zobaczyłam jak na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech który szybko zniknął.

-Nie ma za co. Czemu przedtem uciekałaś?

Nie odpowiedziałam, nie chciałam mu powiedzieć że się go boje.

-No?

Długo czekał na odpowiedź za nim dał za wygraną.

-Nie ważne. –Chciał wyjść ale wtedy spytałam:

-To prawda że tęsknisz za Alice?

Odwrócił się z moją strone jakby w napadzie złości ale zatrzymał się i wyszedł z pokoju mówiąc:

-Nie twoja sprawa.

***

Sivie i Luke weszli do mojego pokoju z samego rana gdy właśnie miałam zamiar zabierać się do pracy. Całą noc myślałam o Justinie i o tym jak mi pomógł.

-Czym? Nożem czy pistoletem? –Spytał zniecierpliwiony Stivie, moje myśli natychmiast powróciły do wczorajszego dnia i do śmierci Mike’a, cała ta krew… Drżałam.

-No więc?- Spytał niecierpliwy Luke.

-Nożem.

-Tak. –Krzyknął szczęśliwy Stivie, ktoś umarł a on się cieszył, absurdalne. Luke dał mu 20 dolarów a Stivie wydawał się cieszyć  z tego co otrzymał.

-Założyliśmy się.- Powiedział zauważając moją zdezorientowaną mine.

-Jestem ciekaw dlaczego od kiedy tu jesteś umiera więcej osób, kto będzie następny?- Spytał śmiejąc się Stivie. Myślałam że to normalne że tyle osób tam umiera, nie wiedziałam że to przeze mnie.

-Tak, i dlaczego ona nigdy nie umiera?- Powiedział Jake zaciskając szczękę (często tak robił)


-Zrobił ci wczoraj przynajmniej jakąś krzywdę?- Mówił dalej, pomyślałam o biczu i o tym jak bolało ale póżniej pomyślałam o tym jak zaopatrzył rane.

-Hmm zdaje się że tak- Wywnioskował- ale póżniej zdarzyło się coś fajnego, prawda?

-Skąd wie..

-Nie zapominaj że ja wyczytam myśli człowieka nawet ze zwykłego gestu czy cokolwiek.- Przerwał mi, faktycznie zapomniałam o tym jego „darze”

-Co się stało? –Spytał Stivie z którego twarzy zniknął uśmiech.

-On mi…- Może nie powinnam mu mówić.


-Co?

-Zrobił krzywde, tak.


-A póżniej? – Spytali niecierpliwie Luke i Stivie w tym samym czasie.


-A póżniej zaopatrzył mi rane.

Stivie’a i Luka zamurowało, zresztą na kogo to by tak nie podziałało ?


-Czego on to zrobił waszym zdaniem?

Luke poklepał ramie przyjaciela i oddalił się.

-Nadszedł twój moment, ja nie chce w tym uczestniczyć.


-Nie ,gdzie idziesz?- Spytał Stivie podenerwowany, było aż tak straszne to co chciał mi powiedzieć?


-Dlaczego? Hm? –Spytałam niecierpliwie.


-Emmh.. to te plotki co krążą, nie chciałaś je usłyszeć prawda? Powiedziałaś że nie chcesz wiedzieć.


-Zmieniłam zdanie.


-Do zobaczenie –Powiedział szybko Luke. Zostaliśmy tylko ja i Stivie, sami.

-No więc..?

-Wolałbym ci nie mówić, tylko się na mnie nie rzucaj.


-Mów, dotyczą mnie prawda? Musze wiedzieć.

Poddał się, zrozumiał że i tak bym wygrała.


-Uh emhh… Istnieją różne teorie, w ostatnich czasach jednak powstała nowa o której wolałbym nie mówić.


-Mów.

Westchnął i zaczął opowiadac.

-Pierwsza teoria jest troche absurdalna…Oni myślą że on …Em że on się w tobie zakochał. Ale prawie nikt w to nie wierzy.
Te słowa mnie dobiły. Pomyślałam o tym jak oszczędził moje życie, o tym jak wczoraj mi pomógł …Nie on nie mógł być we mnie zakochany, nie Justin. On nie miał żadnych uczuć. Co za głupia teoria, to nie mogła być prawda, gdyby mnie kochał nie uderzył by mnie.

-Inni myślą że chce być z tobą tylko po to żeby mieć się na kim wyżywać gdy będzie miał ochote.

Ta była bardziej sensowna ale nie idealna, bo dlaczego nie wyżywał się też teraz zamiast mnie chronić?

-Te są…

-A jaka jest ta o której nie chcesz mi mówić?

-Nie ,zapomnij ona jest głupia. –Uśmiechnął się i odwrócił się do wyjścia.

-Jaka jest ostania? –Powtórzyłam, chciałam żeby zabrzmiało to pewnie ale raczej nie wyszło.

-Ehmm.. ludzie myślą że on chce cię tylko po to by zapewnić sobie następce?

-Czyli?

-Chce mieć z tobą dzieci tylko po to by odziedziczyli spółkę. Nie chciałam ci powiedzieć dlatego że zdawała się najbardziej prawdopodobna. Tłumaczyło by to dlaczego zabił Alice, na pewno nie mógł to zrobić ze swoją siostrą…


Połknęłam głośno śline, pomyślałam o tym jak by to było mieć dzieci z tym zabójcą, nigdy bym ich nie chciała, nigdy. Prawdopodobnie większość dziewczyn z mojej klasy z chęcią wskoczyło by do łóżka Justina ale ja nie chciałam, to była straszne po za tym nigdy nie myślałam o tym że chciałabym mieć dzieci, nawet z Chriss’em. Mieć dzieci z Justinem oznaczałoby żyć tam na zawsze.

-Nie, to nie miałoby sensu. Już dawno zaciągnął by mnie do łóżka bez tych wszystkich gierek.

-Dokładnie.- Zakończył Stivie.

-Według mnie te hipotezy są wszystkie nietrafione.

Byłam tego pewna, musiało to być coś innego, on był zabójcą bez serca i coś ode mnie chciał, to było jasne. Myślenie o tych hipotezach na okrągło nie pozwalało mi skupić się na pracy przez cały dzień. Próbowałam się skupić  ale milion pytań krążyło mi w głowie. Potrzebowałam znać prawde, nawet jeżeli byłaby straszna i niesprawiedliwa ale poczułabym ulge nawet musząc się jej poddać.


 *******************************

Nw kiedy dodam nastepny rozdział ponieważ mam mase nauki na ten tydzień także prosze nie obrażajcie się na mnie czy coś jeżeli długo nie będzie rozdział (mysle jednak że powinnam dodac w srode lub czwartek) NO I KOMENTUJCIE MISIACZKI BO UWIELBIAM CZYTAC WASZE KOMENTARZE <3 no i dziekuje wam za to że to czytacie i za wasze miłe komentarze <3 na prawde kocham was <3  (PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BŁĘDY, NA PEWNO JEST DUZO INTERPUNKCYJNYCH ALE MAM PROBLEM Z INTER. WIEC SORRY !!! )

9 komentarzy:

  1. O. Moj. Boze!
    Tłumaczysz cudownie. *-*
    Całego bloga przeczytałam w niecałą godzinę, i powiem Ci, ze zakochałam się w tym opowiadaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial a ta ostatni teoria...wowO.o Nie spodziewalam sie czegos takiego ale nie zdziwie sie jak to bd prawdaXD I nie spiesz sie z kolejnym jesli nie masz czasu my poczekamy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, jakie teorie. Mam nadzieję, że wkrótce dowiemy się o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że on ją kocha i będzie miał z nią dzieci ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj w nocy przeczytałam całe to opowiadanie. I jest nawet fajne. A ty świetnie tłumaczysz... I fajnie że tak często dodajesz rozdziały. Czekam z niecierpliwością na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko ! Świetny rodział :D uwielbiam tego bloga , dziekuje Ci za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń