Rozdział 18- Wyznania
Dzień po ostatnim wydarzeniu byłam zmęczona gdyż nie spałam
całą noc. Ciągle myślałam o tym dlaczego prawie zabiłam Stivie’a? Kiedy stałam
się tak agresywna? Naprawdę jestem dziewczyną Justina?
Powiedział „Nikt nie może nazwać moją dziewczynę dziwką” to
było naprawdę słodkie, oczywiście nie dla Stivie’a ale założyłabym się że gdyby
ktoś nazwał mnie dziwką przed Chriss’em on powiedziałby mi tylko żebym udawała
że nie słyszę i dała spokój, Justin jednak mnie obronił, na swój sposób ale
zrobił to.
Znając go można było nawet powiedzieć że jest dobrym
chłopakiem, ciekawe jednak co powodowało że był taki okrutny dla osób których
nie byli mną. Oczywiście jednym z wielu problemów było to że nie potrafił się
inaczej z nimi zachowywać ale gdy się na nich patrzył jego oczy były pełne
nienawiści a to musiało być spowodowany czymś o wiele głębszym niż to a ja
chciałam się dowiedzieć czym. Jeśli chodziło o Stivie’a to stracił dożo krwi
ale myślałam że wyjdzie z tego bez problemu z kilkoma szwami. Wiedziałam że w pewnym sensie to była moja
wina że Justin tak go znokautował. Byłam zatopiona w moich myślach gdy ktoś
zapukał do drzwi.
-Proszę
Do pokoju wszedł Luke z tacą w ręku, w ciszy położył ją na
stół i odwrócił się z zamiarem wyjścia. Czemu był taki cichy?
-Luke, jak się masz?
Spytałam .
-Dobrze- Odpowiedział ozięble i przeszedł przez drzwi.
-Co robisz? Czemu nie chcesz ze mną rozmawiać ?
No nie, teraz on też miał się głupio zachowywać?!
-Wróć, powiedź mi co jest nie tak.
Wrócił i popatrzył mi prosto w oczy, był na mnie zły.
-Nic. Jest dobrze. Wystarczy ci?
-Nie, nie wystarcza mi. Co ja ci zrobiłam?
Nic mu nie zrobiłam, nigdy nie odwróciłam się przeciwko
niemu.
-Widziałaś przypadkiem w jakim stanie jest Stivie?
-Nie… - wyszeptałam.
-Dobrze. –Odpowiedział po czym odwrócił się żeby wyjść.
-Ale to nie ja go pobiłam.
-To tak jakbyś ty to zrobiła- Powiedział odwracając się
znowu w moim kierunku.
-Nie… Nie prawda- Wypowiedziałam te słowa jakby było to
pytanie, to byłą prawda. Nie pomogłam mu na pewno, przeciwnie pogorszyłam
sytuacje.
-Nie prawda? Nie prawda? Jak możesz mówić że to nie prawda?
– Podszedł nagle do mnie ,jego oczy były pełne gniewu.
-Ja..- Nie wiedziałam co powiedzieć
-Ty skazałaś Stivie’a na śmierć. Wiedź o tym.
-Szef go nie zabił.
-Ty nie rozumiesz, on się teraz na niego uwziął, zrobi to
niedługo. A kiedy to zrobi zrozumiesz swoje błędy, straciłaś przyjaciela.
-To on zdecydował się odejść.
On pierwszy zachował się źle ja się tylko odwdzięczyłam.
-Mam tylko nadzieję że będzie ci go brakowało , że będzie ci
to ciążyło zawsze na sumieniu. To będzie twoje brzemię.
Może to byłą prawda, jeszcze nie mogłam to określić, zresztą
mój gniew w stosunku do niego jeszcze nie zniknął.
-Zaprzyjaźnię się z kimś innym.
-Jak? Zmuszając ich do tego? Wszyscy się tu ciebie boją, Mam
nadzieję że pewnego dnia to zrozumiesz.
Czyli co, byłam zmuszona zostać tam na zawsze SAMA? Nie
wierzyłam w to. Po za tym miałam Justina.
-Ja wiem tylko że mój przyjaciel czuje się bardzo źle i to
przez ciebie.
Stivie był jego najlepszym przyjacielem? Miał dziwny sposób
na okazywanie tego.
Wydaję się że w tej spółce nawet najnormalniejsza osoba
potrzebowała psychologa.
Jednak wiedziałam że zareagowałabym tak samo gdyby ktoś sprowadził
na mojego przyjaciela coś takiego. Moje zrozumienie dla niego wyczerpało się w
chwili gdy uderzył mnie z liścia w twarz, przez pierwszą chwilę byłam zdziwiona
potem poczułam jak krew gotowała mi się w żyłach.
-Teraz idź to powiedź swojego chłopakowi, idź jeśli masz
odwagę.
Jak śmiał? Uderzyłam go pięścią w twarz ale nic mu nie
zrobiłam przeciwnie, nic nie poczuł i wyszedł z pokoju.
-Zrobię to –Krzyknęłam z nadzieją że chociaż trochę go
przestraszę. Potem udałam się biegiem do pokoju Justina. Otworzyłam drzwi i
weszłam pewna że powiem mu o tym że mnie uderzył. Ostrzył nóż. Uśmiechnął się i
podniósł na mnie wzrok. Nie miałam odwagi powiedzieć mu o Luke’u. Zniechęciło
mnie to że widziałam go z bronią w reku, zmasakrowałby go a ja i tak
spowodowałam już zbyt dużo problemów.
Dotknęłam pulsującego policzka i opuściłam głowę.
-Co ci, Quinn ?
Potrzebowałam kogoś kto nie zrobiłby mi krzywdy, nie tak jak
Stivie i Luke. Nie zastanawiając się pobiegłam do Justina i położyłam policzek
na jego torsie obejmując go z całej siły rękami. Przez parę sekund był zdziwiony ale póżniej
objął mnie i oparł swoją głowę o moją, poczułam się natychmiast bezpieczna i
nie czułam już bólu. Zostaliśmy w tej pozycji przez kilkanaście długich sekund,
potem się od niego oderwałam.
Naprawdę potrzebowałam uścisku kogoś kto by mnie nie
skrzywdził, kto wie może to był pierwszy uścisk Justina.
-Co ci? Ty płaczesz?
Nie zdawałam sobie z tego sprawy ale tak, płakałam.
Odwróciłam się w drugą stronę żeby ukryć twarz ale było już za póżno.
-Ktoś ci zrobił krzywdę?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
-Kto? Quinn chce wiedzieć kto to był.
-N… nikt- Wyszeptałam.
-Quinn powiedź mi w tej chwili kto to był a ja….
-Proszę cię… -Przerwałam mu błagalnym wzrokiem. Nie chciałam
żeby pobił też Luke’a inaczej miałabym go na sumieniu. Myślałam że będzie nalegał jak zawsze ale powiedział
tylko:
-Jeżeli ktoś będzie ci dokuczał ja mogę ci pomóc. Jasne?
Przytaknęłam. Miałam na kogo liczyć, nie musiałam się już go
obawiać. Poprzedniego wieczoru gdy nazwał mnie „swoja dziewczyną” byłam
wstrząśnięta więc wyszłam z pokoju bez słowa. Dalej nie czułam się pogodzona z
myślą bycia jego dziewczyną ale wiedziałam że mogę na niego liczyć. Stanął
naprzeciwko mnie i otarł mi dłonią łzy. Potem złapał mnie za nadgarstek i zabrał
do swojego pokoju.
-Usiądź na kanapie.
Usiadłam. On uśmiechnął się słodko i złapał czarne
opakowanie z czerwoną wstążką. Wreszcie miałam się dowiedzieć co było w środku.
-Ja.. sądzę że nóż ci się nie spodobał, myślę że to jest
lepsze.
-Nie prawda… był interesujący i … i użyteczny.
Przykro mi było powiedzieć mu prawdę, w pierwszej chwili nie
przypadł mi do gustu ale potem zrozumiałam że w takim miejscu jak to broń byłą
niezbędna. Po za tym to nie była jego
wina że nigdy nikomu nie dawał żadnego prezentu i nie znał się na czyjś
gustach.
-Było widać że byłaś niezadowolona, przykro mi … Nie wiem co
kupuje się swojej …- Przez chwile nie wiedział jak to sformułować ale potem
powiedział – dziewczynie.
Nie przeszkadzało mi to że nazwał mnie w tej sposób.
Podał mi pudełko.
-To dla ciebie, nie chce widzieć jak cierpisz.
Kolejny prezent dla mnie, pudełko było za małe by znalazła
się tam jakaś broń i jeżeli to nie byłą żadna bomba ani kula do pistoletu to
mógłby mi się spodobać. Wzięłam ją i rozwiązałam wstążkę. Coś w środku odbijało
światło lampy. To był wisiorek. Podniosłam go , była tam zawieszka z literą
‘J”. Był przepiękny, dokładnie w moim stylu. Przyszło mi do głowy że może kupił
taką z myślą o mojej bransoletce z literą „C” jak Chriss.
Prawdopodobnie chciał żebym kochała go tak bardzo jak
kochałam Chriss’a.
Wisiorek musiał być bardzo drogi, wyglądał jakby był
zrobiony z białego złota w przeciwieństwie do bransoletki Chriss’a która była
po prostu grubym kawałkiem sznura z plastikową zawieszką.
Chriss nie był zbyt bogaty dlatego to ja zwykle wydawałam na
niego kase a nie odwrotnie, on był moim księciem a nie ja jego księżniczką.
Biżuteria jedna obok drugiej tworzyła wyrażny kontrast.
-Nie podoba ci się prawda?
Powiedział Justin rozczarowany.
-Nie, jest przepiękny- Powiedziałam szybko. Zabrał mi ją i
odsunął mi włosy żeby mi ją założyć. Na pewno dużo zapłacił za ten prezent.
Wiedziałam że przyjmując ten prezent zgadzałam się na to by być jego
dziewczyną. Po tym jak założył mi wisiorek pogłaskał miejsce którym zostałam potraktowana
biczem.
-Nie powinienem był tego robić.
-Złamałam zasady. Musiałeś.
-Nie chodzi mi o to, tylko że …. Nie powinienem cię był
skrzywdzić.. nigdy- To ostatnie zdanie dotknęło mnie. Przepraszał mnie za wszystko nie
spodziewałabym się tego. Odwróciłam się do niego, myślałam że chce powiedzieć coś
jeszcze ale on dotknął swoje włosy i opuścił głowę. Nie wyglądało na to że chce
jeszcze coś dodać.
-Może zastanawiałaś się dlaczego „J”- Powiedział kończąc
poprzedni temat.
-Emmh… Tak.
Wiedziałam że chodziło o jego imie i wiedziałam że nie
mogłam powiedzieć, nikt nie mógł znać jego imienia. Kto je znał musiał umrzeć. Wiem
że to wydawało się głupie ale gdyby policja odkryła spółkę on mógłby uciec i prawdopodobnie
nigdy by go nie znaleźli skoro nikt nie mógł znać jego imienia.
-Nikt nie zna mojego imienia, nikt nie może go znać, ty
możesz wiedzieć że zaczyna się na tą literę.
-Nikt go nie zna? Nie boisz się że go zapomnisz?
-Wątpię żeby to było możliwe –Zaczął się śmiać. Ja bym się
bała, że jeżeli nikt długo nie wołał do mnie po imieniu to bym go zapomniała.
-Tylko Alice i Fred go znali. Moja siostra i mój przyjaciel.
Był smutny, jeszcze nie widziałam go w takim stanie. Jednak
to on ich zabił.
-Ty.. ich.. zabiłeś.
-Musiałem podjąć wybór . Dobrze zrobiłem.
Znowu go zdenerwowałam, jednak byłam ciekawa.
-Jaki wybór ?
-To nie twój interes, możesz tylko wiedzieć że zrobiłem to
dla dobra wszystkich chociaż nie było to łatwe.
Wstał i szybkim krokiem doszedł do drugiego końca pokoju
gdzie oparł głowę i ściane, chyba chciał się tak uspokoić. Potem zaczął
torturować swoje ręce wbijając paznokcie w skóre.
-Nie rób tego- Wyszeptałam a on odwrócił się w moją stronę.
Był bardzo zły, właśnie w takich chwilach wolałabym się znaleźć gdzieś indziej.
Położyłam wzrok na podłogę i wyszeptałam:
-Czemu ich zabiłeś skoro za nimi tęsknisz?
Usłyszałam jak Justin podchodzi do mnie zdecydowanych krokiem,
poczułam jak serce zatrzymało się na chwile. Złapał mnie za szyję zmuszając mnie bym
podniosła głowę. Powinnam była się zamknąć. Dlaczego tak nie zrobiłam?
-Jak możesz mówić że za nimi tęsknie? Ty mnie nie znasz. Nie oczekuj że będziesz zawsze wszystko
wiedziała bo nie wiesz nic.
Bałam się i zaczęłam płakać. Chwilę wcześniej mnie pocieszał
a potem na mnie krzyczał. Jeżeli wcześniej zdecydowałam się mu zaufać to teraz
zmieniłam zdanie.
-To dla ciebie umarli. Dla ciebie. Zabiłem ich z twojego
powodu a teraz oczekujesz jeszcze by wiedzieć więcej? Wiesz co ci powiem ? Jeżeli nie wpadłbym w twoje sidła, przez
twoją urodę, ty byś nie żyła a ja nie miałbym problemów. Powinnaś mi tylko
podziękować nie sądzisz?
Przytaknęłam, chciałam tylko żeby się uspokoił.
-Musiałem zabić Alice żeby zrobić miejsce dla ciebie i
zabiłem Fred’a, swojego przyjaciela ponieważ…
-Złamał zasady przeze mnie-Zakończyłam.
-Nie, mylisz się. Mogłem olać zasady ale on chciał być z Toba
i ja też tego chciałem. Gdybym go nie zabił cierpiałby z miłości, a wiem że to
straszne. O wiele gorsze niż śmierć.
Oderwał rękę od mojej szyi i usiadł obok mnie, nie chciał mi
powiedzieć nic a powiedział wszystko. Potrzebował z kimś o tym pogadać kto wie
jak długo .
-Cierpiałeś kiedyś z miłości?
Spytałam z nadzieją
że nie zdenerwuje się znowu.
-A jak myślisz?- powiedział zirytowany. Zrozumiałam że
lepiej dać temu spokój.
-Spodobałaś mi się już od pierwszej chwili, miałaś w sobie
coś szczególnego na moje nieszczęście zgadnij kto się w tobie zakochał?!
-Fred?
-Nie tylko Fred ale też Eddie.
-Eddie –Wyszeptałam do siebie. Zawsze był dla mnie miły w przeciwieństwie
do Jack’a. Jak długo już ich nie widziałam, ciekawe co teraz robili.
Przypomniał mi się cały ten czas który z nimi spędziłam i wszystkie te eksperymenty
które na mnie prowadzili.
-Problem w tym że ty wolałaś Eddie’go a ja cierpiałem.
-Jest… jest mi przykro.- Wyszeptałam, znowu był smutny, musiało
być ciężko wspominać o tych dniach.
-Ty nie rozumiesz. Wszyscy chcą z tobą być bo jesteś jedyną
dziewczyną. Nawet sobie nie wyobrażasz ile ludzie by dali żeby spędzić z tobą
jedną noc albo chociaż zobaczyć twoje ciało, nawet z daleka. Dlatego się zdenerwowałem gdy Stivie nazwał
cię dziwką. Ty jesteś moja dziewczyną a nie pragnieniem wszystkich. Jesteś moja
i kropka.
Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Justin opowiedział mi o
wszystkim co myślał i przeżywał. Do tego wydawał się po prostu zazdrosny
ponieważ każdy mnie chciał.
-Jesteś… zazdrosny.
-Nie.- Powiedział ozięble.
-To nie było pytanie.
Odwrócił się do mnie patrząc mi prosto w oczy potem odwrócił
wzrok.
-Możliwe- Zakończył.
************************************
Oj znowu mniej komentarzy :( Jak już wspomniałam nw kiedy dodam kolejny rozdział ponieważ Poniedziałek- wtorek nie będzie mnie ponieważ jadę na wycieczke. Przepraszam. CZYTASZ= KOMENTUJESZ <3 Według mnie ten rozdział jest SWEET <3 Kto się ze mna zgadza? ASK: http://tlumaczenie-thesefourwalls.blogspot.com/
Jeju, to było mega ! <3
OdpowiedzUsuńJa sie z tb zgadzam choc mogl ie lapac jej za szyje i doprowadzac do lez:/ Ale i tak swietny jest ten rozdzial czekam na nn i zycze fajnej wycieczki:D
OdpowiedzUsuńŚwietne! Będę czekać na następny <3
OdpowiedzUsuńLOL. O JA PIERDOLE. CUDO. O KUŹWA. KOCHAM TO.
OdpowiedzUsuńja się zgadzam jak najbardziej błagam niech będzie milutko między nimi bardzo mało się całują tylko raz był. A stive pewnie też sie w niej zakochał
OdpowiedzUsuńBoski czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńCuudo, on jest słodki.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny<3
O.o.o. płaczę ;/ to jest cudowne ♥
OdpowiedzUsuńWow on to wszytko jej powiedział.... On jest zazdrosy i to jest takie słodkie... awww Juz sie nie moge doczekac nasepnego. Dziekuje bardzo ze to tłumaczysz
OdpowiedzUsuńjejuu..to jest boskie !!
OdpowiedzUsuńkocham ♥
Cudooooo <3
OdpowiedzUsuń@NikaDirectioner
Jezuuuuu jakie to super . <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3 @ciastecz_kowa
OdpowiedzUsuńOMFG! kocham tooo!
OdpowiedzUsuńKocham kocham i jeszcze raz kocham
OdpowiedzUsuńAaaaaa... przyznał się dlaczego ich zabił i, że jest o nią zazdrosny. <333
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, koooooocham!! <3333333333
OdpowiedzUsuńJENKI zazdrosny Justin :o chciała bym byc na jej miejscu, mimo wszystko XD jestem głupia, wiem :))
OdpowiedzUsuńAly x
Ughh Justin jest taki słodki <3 Kocham to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńprzeczytałam cały blog w jeden dzien i stwierdzam ze to jest najlepsze tłumaczenie jakie kiedykolwiek czytałam a to co sie dzien tutaj z Justinem i Quinn to jest cudo niespotykane opowiadanie czekam na NN szkoda tylko ze ona traci przyjaciół i ze Justin jest taki oschly
OdpowiedzUsuńawww!!!!!!! świetnie tłumaczenie naprawdę !!
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się następnego rozdziału hfhsdhfdfh
xx
Jejku. On jest o nią zazdrosny! <3
OdpowiedzUsuńAle myślałam, że poda jej swoje imię, że usłyszy to od niego i co? Lipa ;c
kocham to, awww! świetnie tłumaczysz!♥
OdpowiedzUsuńBOSKI ;*
OdpowiedzUsuńahjhuahjadbsachuidscsaiuanjahbdogioperjwkhgiudfvbns <3333333
OdpowiedzUsuńFantastyczne !
OdpowiedzUsuńTo jest mega ! :)
OdpowiedzUsuńnn jutro błagam pozdrawiam nowa Weronika trafiłam tutaj z innego blooga
OdpowiedzUsuńJeeeej <3
OdpowiedzUsuńJej czytalam wiele tlumaczen ale takiego jeszcze nigdy. To jest po prostu najlepsze jakie kiedykolwiek znalazlam. Dziekuje ze tlumaczysz/cie. Pozdrawiam @justiin_biebr
OdpowiedzUsuńJezu...
OdpowiedzUsuńZaczęłam to czytać i jest boskie!
Mam nadzieję, że kolejny rozdział szybko się pojawi i Dziękuję, że tłumaczysz.
Dangerous Darkness
Świetny jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńzaj*bisty <3
OdpowiedzUsuńZajebisty ! ;) Pozdrawiam i czekam na nn. <3
OdpowiedzUsuńomg! właśnie przeczytałam cały blog! jest na serio mega! <3
OdpowiedzUsuńteż właśnie przeczytałam całego bloga XD jest takie kjhgdfaeiluhbkjtgr OMGGG uważam że pomimo wszystkiego Justin jest słodki bo tak sie staraaaa ♥ błagaaam dodaj nastepny bo nie zasne XDDD
OdpowiedzUsuńJeeejuś ! Suuuit <3 zakochałam się w tym opowiadaniu ! A ta ostatnia część rozdziału , awwww *-*
OdpowiedzUsuńTłumaczenie Genialne!!!!! Cudowne i w ogóle Świetne, ale...., ale przecinki! Przed wstawieniem rozdziału dawaj go np. na przecinki.pl i tam Ci pokażą się od razu gdzie mają być znaki interpunkcyjne. :)
OdpowiedzUsuńBoski ! Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńświetny i czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńJezu jabsdjiasbdoajefbwuefbaeoufbjoewfbwieufbwe kocham to!!! Omg robi sie coraz lepiej. Swietnie tlumaczysz czekam na nastepny rozdzial :) /@ineedhoranhug
OdpowiedzUsuńAww ,chcem kolejny!!;
OdpowiedzUsuńKocham Cie za to tłumaczenie. <33333
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj kochanaaa ? <33
OdpowiedzUsuńaww Justin jest teraz taki slodki *.* ppkochalam to opowiadanie <3 przez 5h siedzialam i czytalam je od poczatku xdd teraz nie moge doczekac sie nastepnego *.* <3
OdpowiedzUsuń