Rozdział 17 - Próba zabójstwa.
-Podobał ci się wieczór z szefem?- Powiedział ozięble
Stivie.
-Skąd wiesz że byłam z nim?
Szpiegował mnie? mógł być maniakiem jak wszyscy inni.
-Przyszedłem żeby spędzić z tobą trochę czasu ale cię nie
było, byłaś z nim prawda?
-A nawet gdyby?- Czułam się sprowokowana.
-Co robiliście?
-To nie jest twoja sprawa- Przeszkadzało mi jego zachowanie.
Nie robiliśmy nic szczególnego ale to po prostu nie była jego sprawa. Miał
jakieś problemy ten chłopak. Był na mnie zły za to że byłam z Justinem, jakby
ja w ogóle miała w tej sprawie jakiś wybór.
-Właśnie że jest.
-Mylisz się, jesteśmy tylko ja i on, ciebie te sprawy nie
dotyczą.
-Robiliście to?
Jak śmiał? To była tylko moja i Justina sprawa.
-Więc? Tak? Nie spodziewałbym się tego po tobie, Quinn.
-Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć to całowaliśmy się i nie
mów do mnie tym tonem.
-Co? Czujesz się potężna tylko dlatego że jesteś dziewczyną
szefa? Wszyscy się ciebie boją a ty z tego korzystasz. Ze mną to nie działa
możesz ściągnąć korone z głowy.
-To nie moja wina że się mnie boją, nie ja tego chciałam.
-Gdybyś nie poszła z nim do łóżka nikt by się ciebie nie
bał, sama się prosiłaś.
Jak mógł się nagle zrobić taki wkurzający?
-Nie spałam z nim. Jesteś głupi czy coś? Mówiłam już.
-Możesz mi to powtórzyć tyle razy ile chcesz ale jesteś taka
jak wszystkie inne. Wybrałaś go bo chcesz mieć pieniądze i władzę, jesteś dziwką.
Czułam jak krew mi się gotuje, nigdy nikt mnie tak nie
nazwał.
Szybkim krokiem szłam w jego stronę wyciągając nóż. Jego
oczy się rozszerzyły .
-Ej uspokój się- Powiedział zmartwiony.
Jak śmiał nazwać mnie dziwką? Traktować mnie w ten sposób.
Nie pomyślałam 2 razy, jedyne co chciałam to sprawić mu ból. Rzuciłam nożem na wysokości jego głowy. Wbił
się dokładnie w miejscu w którym chciałam, miałam jednak nadzieję że znajdzie
się tam jego czoło, ale on schylił się a nóż wbił się w ścianę. Podbiegłam żeby
odzyskać broń ale on złapał mnie za oba nadgarstki jedną ręką i przycisną do
ściany, złapał nóż i przyłożył mi go do gardła, był o wiele lepszy w tym niż
ja, to było pewne.
-Uspokój się- Powiedział niemalże błagalnym tonem, nie wyglądał
na kogoś kto chciał mi zrobić krzywde. Szkoda że ja chciałam zrobić krzywdę jemu. Kopnęłam
go w żołądek a gdy zgiął się w pół i opuścił nóż na ziemię ja go schwyciłam i przycisnęłam
swojego przeciwnika do ściany.
-Prawie mnie zabiłaś, zdajesz sobie z tego sprawy?-
Powiedział przestraszony. Poczułam jak coś ściska mi żołądek, gdyby się nie
odsunął to bym go zabiła. Umarłby przeze mnie.
W co ja się zamieniałam?
W tym momencie do pokoju wszedł Luke a z nim chłopiec, mógł
mieć jakieś 9-10 lat.
-Co się dzieje ? –Spytał zaalarmowany. Wsadziłam nóż z
powrotem pod mój pas i oddaliła m się od Stivie’a który nadal patrzył na mnie w
szoku. Chłopczyk schował się za Luke’em
, na jego twarzy malował się strach.
-Nic- Powiedział szybko Stivie.
-Wiesz z kim rozmawiasz? - Powiedział z nutką dumy Luke, no tak on zawsze
wszystko wiedział.
-To tylko małe spięcie, to wszystko- Powiedział Stivie.
-Nie mów nic szefowi- Błagał, Luke był jego przyjacielem ,
nigdy by tego nie zrobił. Jednak nikt by się nie spodziewał że to nie on był
problemem.
-Musimy mu powiedzieć to jest niezgodne z zasadami.-
Powiedział chłopczyk, potem uciekł szybko z pokoju i zniknął za rogiem. Stivie
oparł się o ściane załamany co by nam zrobił Justin? Mi na pewno nic.
Co by MU zrobił Justin?
-Ten chłopczyk jest szkodnikiem, jest nowy w spółce i
tłumacze mu jak tu wszystko działa.
-Gdzie poszedł?- Spytałam.
-Do szefa opowiedzieć mu co zobaczył, to pewne. –Opuścił głowę
i wyszedł z pokoju.
-Lepiej już chodźmy i tak za chwilę szef nas zawoła do
siebie.
Stivie i ja podążaliśmy za nim, nie byłam zmartwiona,
wiedziałam że nie mam się czego obawiać.
-Czemu tak bardzo interesowało cię co robiłam z szefem? –
Spytałam Stivie’a na tyle cicho by nikt inny nie mógł tego usłyszeć, prawdopodobnie
on sam nie usłyszał bo nie odpowiedział lub po prostu udawał że mnie nie
słyszy. Szliśmy w ciszy aż do drzwi Justina i stanęliśmy przed nimi, nikt nie
miał odwagi zapukać więc jak weszłam pierwsza.
-Quinn.- Powiedział nie podnosząc wzroku od papierów.
-Tak- Odpowiedziałam zdziwiona, skąd wiedział że to ja?
-Nigdy nie pukasz.- Powiedział jakby udzielając mi
odpowiedzi na moje nieme pytanie. Uśmiechnął się , potem spojrzał na nas
pytającym wzrokiem i jego uśmiech zniknął.
-Co wy tu robicie?
-Emm… Nie było tu chłopczyka mniej więcej takiego wzrostu?-
Luke pokazał ręką.
-Nie – powiedział ozięble Justin.
Miał szczęście, chłopczyk się może zgubił więc dotarliśmy do
Justina szybciej od niego.
-Co wy tu robicie? –Spytał ponownie.
-Nic, przyszliśmy żeby odprowadzić Quinn, teraz sobie
pójdziemy.
W pewnym sensie dalej pragnęłam by Stivie został ukarany.
-To prawda? –Spytał Justin nieprzekonany.
-Tak.- Odpowiedzieli chórem Stivie i Luke.
-Quinn?
Odwróciłam się do Stivie’a, miałam ogromną ochotę go ukarać
ale zabrakło mi odwagi.
-Tak, to prawda.
-Idźcie. – Odpowiedział ozięble Justin. Stivie i Luke
zaczęli się cofać gdy nagle niespodziewanie do pokoju wszedł chłopczyk
krzycząc.
-Złamali zasady, zasady!
Dyszał, jakby długo biegał. Za każdym razem co miało nam się
upiec musiało się coś zdarzyć.
-Co? –Powiedział Justin zaciekawiony.
-Oni… Oni.
Chłopczyk nie mógł złapać oddechu. Myślałam że Justin się
zdenerwuje i go uderzy ale zamiast tego uklęknął przed nim i pogłaskał jego
policzek.
-Oni? Mów.
Nie sądziłam że mógł
zachować się tak słodko, nawet jeśli był to tylko mały chłopczyk.
-Złamali zasady.
Justin wstał i poklepał chłopczyka po ramieniu.
-Idź do swojego pokoju, okej?
-Oczywiście szefie.
Chłopczyk pobiegł z uśmiechem na twarzy. Nie wiedział że
właśnie sprowadził na nas pewną śmierć, a przynajmniej prawie wszystkich. Justin
krążył wokół nas „badając nas” potem zamknął drzwi.
-Co się stało?
Nit nie odpowiedział. Złapał Stivie’a za włosy i ponownie
spytał:
-Co się stało?
On nie odpowiedział więc Justin walnął jego głową o ścianę,
nie pamiętałam tą jego okrutną stronę.
-No więc?
Zbliżył się do Luke’a, złapał go za szyję i jego też
przycisnął mocno do ściany , od niego również nie uzyskał żadnej odpowiedzi.
Potem podszedł do mnie i nieruchomo czekał na odpowiedź. Myślałam że nie zrobi mi krzywdy ale wolałam
nie ryzykować.
-Ja i Stivie się pokłóciliśmy, Luke nie ma z tym nic
wspólnego.
-Skłamał, teraz też ma.
Stanął naprzeciwko Luke w ciszy.
-Chce wiedzieć co się stało. Od ciebie.
Luke westchnął i powiedział:
- Nie wiem, gdy wszedłem do pokoju Quinn ona….
Spojrzał na mnie, próbowałam nie pokazywać że jestem
przestraszona, chciałam żeby powiedział prawdę, to co zobaczył. Nie bałam się
konsekwencji, może stawałam się odważniejsza.
-…Używała broń przeciwko Stiwie’owi. – Zakończył. Justin
odwrócił się do mnie poirytowany , może miał dość tego że ciągle sprawiałam
kłopoty.
-Dlaczego? –Spytał
-Jak już mówiłam kłóciliśmy się.
-Chcę wiedzieć kto zaczął, Już.
Pozostaliśmy w ciszy, kto zaczął? Nawet ja nie mogłam tego
zrozumieć.
Czekał chwilę na odpowiedź , potem zbliżył się do Luke’a i
powiedział:
-Na razie możesz iść, zobaczymy się póżniej, musi być kara.
Luke chciał już wyjść gdy Justin go zatrzymał.
-Ah no i tak a propos nie wolno okłamywać szefa.
Uderzył go pięścią w brzuch, Luke zgiął się w pół po czym
westchnął głośno i wyszedł z pokoju.
Justin podszedł do Stivie’a i zatrzymał się dopiero kilka cm
od niego.
-Wróciła ci pamięć?
Stivie rzucił mi spojrzenie, spiorunowałam go wzrokiem
najlepiej jak potrafiłam, wiedziałam że Justin go zabije nawet jeżeli zwaliłby wine
mnie ja bym zaprzeczyła.
Justin schwycił nóż i zbliżył go do niego.
-Zaczęła Quinn. On rzuciła we mnie nożem, gdybym się nie
schylił dostałbym nim w głowę.
Stivie był przestraszony.
-To prawda?
Justin zwrócił się do mnie, był trochę zirytowany ale nie
był zły.
-On zaczął, obraził mnie.
Justin ponownie odwrócił się do Stvie’a.
-Ona nie chciała mnie
słuchać. Musisz ją ukarać. Biczem jak pisze w kodeksie.- Powiedział Stivie.
-On nazwał mnie dziwką –Powiedziałam.
Justin spojrzał na mnie zdekoncentrowany potem popatrzył
wzrokiem pełnym nienawiści na Stivie’a który cały czas milczał. Wiedział że za
to powinienen umrzeć, takie były zasady. Jeżeli ktoś zachowywał się źle w
stosunku do szefa lub jego dziewczyny musiał zostać zabity.
-Wiesz co teraz się stanie prawda? –Powiedział Justin. Stivie
popatrzył na mnie. Prosił mnie bym mu
pomogła, prócz tego co wydarzyło się ostatnio był dobry w stosunku do mnie, nie
mogłam pozwolić na to by umarł. Justin jeszcze bardziej zbliży do niego nóż.
Zdobyłam się na odwagę.
-Rzuciłam w nim nożem- Powiedziałam. Obaj spojrzeli na mnie.
-Potem przecisnęłam go do .ściany i zabiłabym go gdyby się nie
obrobił. Jeżeli on zostanie ukarany to ja też powinnam.
Wiedziałam że będę żałować tego co powiedziałam, ale był to
jedyny sposób. Podeszłam do szafki w której
Justin trzymał różnego typu broń i otworzyłam
ją. Dokładnie przed sobą ujrzałam bicz, wzięłam go i podałam mu w ciszy.
-Dalej.
Justin spojrzał na mnie, miałam nadzieję że nie weźmie mnie
na poważnie, nie chciałam znowu poczuć ten ból. Miejsce w którym dostałam
poprzednim razem dalej mnie bolało a w uszach dalej słyszałam dźwięk bicza
który śmignął w powietrzu. Justin spojrzał na swoje ręce i położył bicz na
biurku potem zbliżył się do mnie i wyszeptał kilka cm od mojego ucha słowo” nie”.
-Oczywiście, tylko ja zostanę ukarany bo nigdy nie zrobiłbyś
jej krzywdy- Krzyknął Stivie.
Zdając sobie sprawy z tego co powiedział zaczął się cofać;
Nie myśląc o tym 2 razy Justin rzucił w niego nożem. Zamknęłam oczy by nie
ujrzeć że go zabił jednak nie usłyszałam żadnego dźwięku. Otworzyłam oczy,
Stivie dotykał sobie krwawiące ramie, Justin go nie trafił, nóż przeszedł
jedynie obok ramienia przecinając go trochę. Nie mógł chybić, był w tym za
dobry. Zrobił to specjalnie.
Potem powiedział Stivie’owi zaciskając mocno zęby:
-Miałeś szczęście.
Stivie miał łzy w oczach i ból wymalowany na twarzy. Ta rana
musiała go boleć. Koniec końców uratowałam mu życie, nawet jeśli nie wiedziałam
dlaczego to zrobiłam, może powinnam była się zastanowić czego byłam na niego
taka zła, może po prostu się wkurzyłam bo straciłam przyjaciela. Gdyby nie ja już
by nie żył.
-Idź sobie- Powiedział Justin zdegustowany. Nie lubili się, mogłam się o tym przekonać
niejednokrotnie. Stivie podszedł do drzwi a Justin go zatrzymał.
-EJ ,zaczekaj chwilę.
Dogonił go i jakby rana mu nie wystarczyła uderzył go w
twarz co spowodowało że cofnął się trochę, następnie uderzył go pięścią w
brzuch a ten zgiął się w pól a na końcu popchną go na ziemię. Dlaczego musiał to
zrobić?
Justin zbliżył się do mnie i objął mnie w pasie, patrząc na
zdezorientowaną i pełną bólu minę Stivie’a:
-Nikt nie może nazwać moją dziewczynę „dziwką”.
*******************************
Awww kolejny rozdział <3 czy tylko ja uwielbiam tą końcówkę *Nikt nie może nazwać moją dziewczynę „dziwką”* ?? Autorka opowiadania prosiła mnie bym o nią wspomniała więc to jej nazwa na TT ; @MariD96 . Wiecie że was kocham ? haha (ps: mam dla was pewną wiadomość. Następny rozdział pojawi się zapewne w niedziele a kolejny nie wiem ponieważ Poniedziałek- wtorek będę na wycieczce więc nie ma takiej możliwości bym w te 2 dni przetłumaczyła i dodała, przepraszam :( ) ASK : http://ask.fm/Opowiadaniethesefourwalls
dfvhdvbhdfvbh też kocham tą końcówkę <3
OdpowiedzUsuńCzekałam cały czas na kolejny i sprawdzałam, myślałam że już nie będzie, a jednak, strasznie Ci dziękuję.
Nikt nie może nazywać moją dziewczynę dziwką.
OdpowiedzUsuńAww<3
Słodki Justin *_*
Genialny rozdział i czekam na kolejny :*
Aaww ,jak zawsze wapaniałe
OdpowiedzUsuńomg końcówka o mój boże nadal to do mnie ni dotarło :OO czekam na kolejny :**
OdpowiedzUsuńGnskjdksmsbdhdndnxhx<3
OdpowiedzUsuńJezu końcówka genialna xD <3
OdpowiedzUsuńcoraz ciekawiej się robi hfdjksdhfgkjh
OdpowiedzUsuń@Evelina_F
Końcówka. <333
OdpowiedzUsuńKocham boże końcówka hsdhsbwiqowjeji <33333
OdpowiedzUsuńAwww *____*
OdpowiedzUsuńO mój Boże, końcówka najlepsza! <333 Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńSuper ! Czekam na nn. <3
OdpowiedzUsuńkocham kocham czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńKońcówka awwwwww <3333 czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńTffesjrjdrygwqdfgciifudydjsudjkvhtflbkdysygch. kocham to opwiadanie czekam na nastepnny
OdpowiedzUsuńyertyrtfhvsdrser <3
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaa hfidsyhdsvgbiufghfdsgjhsfduighfdskjg<3
OdpowiedzUsuńSuperrr ;* khiwhkvignchmweivkg <3 Cudoo *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ----> http://only-death-will-hang-us.blogspot.com/
"DWA GANGI. JEDEN WRÓG. DWIE TAJEMNICE. JEDEN CEL. Czy gangowi Ariel Evans uda się jako pierwszej osiągnąć cel, a może przeszkodzi im znany w całym Stratford gang Justina Biebera?"
Kocham to ! <3 informujesz może o nowych rozdziałach na tt ? :D
OdpowiedzUsuń