niedziela, 9 czerwca 2013

13 rozdział

Rozdział 13- Każdy ma serce 



Nie zobaczyłam Justina od kiedy pokazał mi swoje blizny. Czułam się głupio bo zbłaźniłam się przed nim. Myślałam że on mi pomaga ale się myliłam, powiedział mi od razu, bez żadnych gierek, prosto w twarz, że nigdy nie zamierzał mi specjalnie pomóc, że tylko mi się zdawało. Nie widywaliśmy się od 2 tygodni, może dlatego że on też się na mnie gniewał. Zrobił się z powrotem taki zimny jak w pierwszych dniach naszej znajomości. Nie chciałam się do tego przyznać ale brakowało mi naszych wspólnych lekcji. Zmieniały trochę moje monotonne życie poza tym lubiłam spędzać z nim czas. Teraz zajmowałam się tylko swoją pracą, od czasu do czasu widywałam Stivie’a który zrobił się dla mnie jeszcze milszy niż wcześniej. Jeśli chodzi o Luke’a dalej był nieprzyjemny ale od kiedy nauczyłam się rzucać jako tako nożami uważał na to co mówił, oczywiście jednak, wiedział że nigdy bym mu nic złego nie zrobiła. 

***

-Proszę.
Zastanawiałam się dlaczego Justin po tych 2 tygodniach zdecydował się ze mną spotkać. Może nie był już zły i chciał ponownie rozpocząć lekcje. Byłam podekscytowana a zarazem podenerwowana tym że znowu go zobaczę. Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Nie zmienił się od ostatniego spotkania, nadal był zimny i daleki, siedział na swoim fotelu ale wstał i podszedł do mnie.

-Chodź ze mną.
Złapał mnie delikatnie za nadgarstek i ruszył w kierunku łazienki, a raczej swojego pokoju. Weszliśmy do niego i kazał mi usiąść na fotelu.
-Mam coś dla ciebie.
Podszedł do szafki i wyciągnął z niej jakąś paczuszkę, usiadł obok mnie i mi ją podał.
-Otwórz.
-Co to?
-Otwórz to zobaczysz.

Rozwiązałam kokardkę i oderwałam papier. Nigdy bym się nie spodziewała że dostanę od niego prezent. Tym bardziej że nie było żadnej okazji. Przez chwile pomyślałam że może to być bomba dlatego że żałował że mnie wcześniej nie zabił. Potem pomyślałam że Justin nie ryzykował by swojego życia żeby zabrać mi swoje a gdybym wyleciała w powietrze, on wyleciałby razem ze mną. Otworzyłam paczke i ujrzałam nóż, podobny do tego który miał Justin.

-To dla ciebie, podoba ci się?
-Emmhh…. Tak.

Nigdy wcześniej nie dostałam w prezencie noża, ludzie zwykle podarowali mi rzeczy typu bransoletki albo naszyjniki ale musiałam przyznać że nóż był niezłym prezentem, przydatny i …interesujący, tak.

-Dlaczego taki prezent?
Zastanowił się chwilę nad tym po czym powiedział:
-Każdy kto posiada nóż bądź jakąkolwiek inną broń jest uważany za absolutnie prawdziwego członka spółki. Mam na myśli takiego z prawdziwego zdarzenia, teraz ty jesteś takim.
Właśnie stałam się definitywnie członkiem tej spółki.
-Popatrz na ostrze, są na niej  inicjały twojego imienia.
Popatrzyłam na ostrze na której wygrawowana była literka „O”. Ostrze zdawało się bardzo ostre, mogłabym tym ciąć wszystko. Było lśniące i przeprawiało mnie o dreszcze.
Justin wstał i podał mi rękę by pomóc mi wstać.

-Pokaże ci jak masz go nosić, mogę?
Przytaknęłam.
Wyciągnął z szafki coś w stylu pasa i podniósł mi trochę bluzkę żeby mi go założyć. Czułam jego oddech na mojej skórze, był skoncentrowany i delikatny żeby nie zrobić mi krzywdy. Potem wziął z mojej ręki nóż i wsadził go do pasa.

-Ok, zrobione. Spróbuj go szybo złapać, zobaczymy czy dasz rade.
Powiedział oddalając się, wiedział już że jeżeli nie chce żeby coś mu się stało lepiej trzymać się ode mnie z daleka gdy robie takie rzeczy. Zrobiłam jak kazał. Wyciągnęłam go ale spadł mi na ziemi, zapiekł mi palec i schyliłam się by go podnieść i wsadzić z powrotem.

-Popracujemy nad tym.
Był rozbawiony jakby nigdy wcześniej się tak dobrze nie bawił.
Zbliżył się do mnie i złapał moją rękę, jego skóra była zimna. Podniósł mój palec do wysokości swoich oczu i patrzył na niego uważnie.
-Skaleczyłaś się.

Nie zauważyłam wcześniej, nawet nie bolało.
-Piecze?
Zaprzeczyłam, wtedy puścił moją rękę ,złapał mnie za biodro i zbliżał się do mnie coraz bardziej. Był o wiele wyższy ode mnie więc patrzył się na mnie z góry a ja zastanawiałam się co on chciał zrobić.
Obserwował mnie swoimi miodowymi oczami, jego wzrok zapierał dech w piersi ale był również niezdecydowany.
Jego skóra była jasna a usta czerwone i pełne, zapewne były też bardzo miękkie. Pachniał miętą.
Nigdy nie patrzyłam na niego z tej perspektywy, wydawał się taki normalny. Pochylił twarz i poczułam lekki przyjemny nacisk na swoich ustach. Zamknęłam oczy, długo docierało do mnie co się dzieje. Wiedziałam że nie powinnam była odwzajemnić pocałunek ale coś, nie wiem co, spowodowało że jednak to zrobiłam. Potem oderwał się ode mnie i patrzył na mnie, pochyliłam wzrok, ja nie chciałam z nim być.
Musiałam sobie przypomnieć że on był potworem.
Czułam jak łamie mi się serce gdy zdałam sobie sprawy z tego że jestem skazana na jego łaskę i niełaskę na zawsze. Poczułam jak czyjaś ręka głaszcze moją twarz spojrzałam na Justina, jego oczy były zimne, jak zwykle ale był we mnie zapatrzony jak w obrazek. W ciszy oddaliłam się od niego i podeszłam do drzwi, chciałam wrócić do swojego pokoju. Poczułam ręke na swoim ramieniu, odwróciłam się i spojrzałam na Justina.
-Nie wychodź.
Odwróciłam się cicho do drzwi i opuściłam pokój. Byłam zmieszana ponieważ najważniejszy członek spółki, szef, wybrał mnie, zdecydował że pocałuje akurat mnie i że będzie akurat ze mną. Zabił nawet swoją siostrę po to by mogło się to stać.
Teraz wszystko nabierało sensu.
Dlatego mnie nie zabił, możliwe że podobałam mu się od początku?
Gdy zabijał Alice pochylił się by powiedzieć jej coś do ucha, była wtedy strasznie zdziwiona, prawdopodobnie nie spodziewała się że Justin był w stanie czuć cokolwiek do takiej dziewczyny jak ja.  Nawet Mike wiedział że on coś do mnie czuł, ale Justin zabił go zanim zdążył mi cokolwiek powiedzieć, łamiąc reguły. Powinienen był go tylko biczować, prawda? Ale skoro mnie kochał dlatego był ciągle zimny i daleki wobec mnie ?
Znałam już odpowiedzi na moje pytania, dlaczego więc czułam jakiś ciężar w sercu? A moja głowa byłą pełna wątpliwości?

***

-Quinn odpowiesz mi ?
-Co?
Odwróciłam się do Stivie’a który trzymał w ręku jakiś talerz, nawet nie zauważyłam że weszłam do pokoju rozmyślając o tych wszystkich rzeczach które się wydarzyły.

-Gdzie mam to położyć? Piąty raz się o to pytam.
-Przepraszam nie usłyszałam cię.
-Więc?
-Quinn?
-A tak, przepraszam emmm…. Połóż na stół.
Wskazałam  stół.
-Co ci ? Wydajesz się zamyślona.
Usiadł na krześle naprzeciwko mnie.
-Więc?
Nie wiedziałam czy mogłam mu powiedzieć, co by o mnie pomyślał?
-Quinn?
-Szef…
-Zrobił ci coś złego? Quinn mów.
Złapał mnie mocno za nadgarstek jakby się o mnie martwił.
-Nie.. on..
-On?
-Mnie…
Nadal nie byłam w stanie dokończyć zdania.
-Cię?
-Pocałował.
Stivie puścił mój nadgarstek i otworzył usta, patrzył się na mnie rozszerzonymi ze zdziwienia oczami.  Jakby nie wierzył swoim uszom.
-Ale on… on nie może mieć uczuć on ..
-Też tak myślałam.
Miał wilgotne oczy a gdy mówił słychać było że ma guz w gardle.
-Płaczesz?
-Quinn, on jest… Przestępcą.
-Wiem.
-Nie potrafi cokolwiek czuć wierz mi. Chce cię wykorzystać, mówiłem ci.
Przypomniały mi się jego zimne oczy, nawet po pocałunku, może Stivie się nie mylił.
-Nie, wiem że tak nie jest.
Coś mi podpowiadało że naprawdę mu się podobałam, że nie chciał mnie tylko wykorzystać żeby mieć następców czy żeby wyładować na mnie swoją złość, a przynajmniej taką miałam nadzieje.

-Ile razy cię źle potraktował? Ile razy nie  odpowiedział na twoje pytania?
Dużo razy. Nie wiedziałam co powiedzieć, te słowa mnie zablokowały.
-Ty nie znasz go tak dobrze jak ja.
Po tych lekcjach zrozumiałam że nawet on mógł się wydawać normalnych chłopakiem, w swój własny specyficzny sposób.
-Nie zmieniaj tematu, mówimy o człowieku który zabił jakiś 100 ludzi w ciągu całego swojego życia, w tym swoją siostrę, swojego najlepszego przyjaciela. Zdajesz sobie sprawy z tego jaką jest osobą?
Opuściłam wzrok, miał racje był zły, bardzo zły.
-A ty go bronisz , nie mogę w to uwierzyć. Nie ufaj mu, uważaj na to co robi. To zły człowiek.
Przez te słowa poczułam ukłucie w sercu, to była prawda. Broniłam go, nie zdając sobie z tego sprawy ale go broniłam. Nienawidziłam Justina, był zły, nie wiem co działo się w mojej podświadomości ale akceptowała go. Byłam zmieszana i nikt nie mógł mi pomóc.
Wstał szybko i wyszedł z pokoju, dlaczego ta wiadomość tak bardzo wyprowadziła go z równowagi?

***
Co zrobiłaś Stivie’mu? Był bardzo smutny i zmartwiony.
-Nic, Luke. Powiedziałam tylko o czymś co mi się przydarzyło i oszalał.
Minęło kilka godzin od mojego spotkania z Justinem, zaczynałam akceptować to co się wydarzyło.
-Można wiedzieć co to za tak straszna rzecz?
Bałam się że on też oszaleje, nie chciałam  powiedzieć.
-Wolałabym nie mówić.
-Okej, więc jak idą lekcje?
-Dobrze, jestem coraz lepsza.
Chciałam w tej chwili z kimś beztrosko porozmawiać, żeby zapomnieć na chwile o tych wydarzeniach a ogólnie Luke był dobry w regulowaniu ludzkiego umysł więc także w wywoływaniu szczęścia.
-Uważaj, jako twój tak jakby poprzednik będę zawsze lepszy od ciebie.
-Nie prawda, pewnego dnia się zmierzymy, zobaczymy kto wygra.
Powiedziałam żartując.
-To będzie jak zabrać dziecku cukierek. Można powiedzieć że już wygrałem.
-Nie sądzę, teraz nawet ja mam nóż.
-I co? Co to znaczy, każdy go ma.
Zaczął się śmiać.
-O czym mówisz?- Spytałam poważnie.
-Wszyscy tu mają nóż, możesz go znaleźć wszędzie. Co myślałaś?
-Dlaczego więc szef dał mi jeden w prezencie?
-Nie mam pojęcia, może się z ciebie nabijał- Wydawał się szczery.
-Ale on mi powiedział że tylko prawdziwi członkowie spółki mają taki z pierwsza literką swojego imienia.
-Mylisz się, nikt takiej nie ma. Zdaje się że tylko ty masz.

Więc dlaczego zrobił mi taki prezent? Znowu poczułam się oszukana. Dlaczego nikt tam nie chciał powiedzieć mi prawdy.


****************
Przepraszam że dopiero teraz dodałam ale miałam 2 projekty + komputer mi dosłownie nawalał i co chwila się sam wyłączał albo nie było neta. ogólnie uważam że fajny rozdział i w końcu POCAŁUNEK!! AWWW :D 
Czytasz= komentujesz. PS: DZIEKUJE ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE A I PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY (tłumaczyłam końcówke z ogromnym bólem głowy więc moze byc troche błędów)

20 komentarzy:

  1. AWWWWWWW...POCAŁUNEK <3 DZIĘKUJĘ, ŻE MNIE INFORMUJESZ ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju *___* Błagam o kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, czy on coś do niej czuje ??? Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa, pocałowali się w końcu! *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to dziewczyno dawaj następny pocałował ją mrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG . Pocałowali się . jeje *___* świetne tłumaczemie ; ) @BlueBelieber6

    OdpowiedzUsuń
  7. Super. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietne. ! Czekam na nastepny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham <33
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Robi się słodko hehe. Twoje tłumaczenie jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  12. mogłabyś dodawać codziennie? bardzo mi się podoba to tłumaczenie :)
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi ale nie poniewaz robie tez inne rzeczy po za tym opowiadanie nma na razie tylko 36 rozdziałów więc póżniej będziecie musieli starsznie długo czekac na kolejne ponieważ nna dodaje rzadko :D

      Usuń
  13. dfsfnjkdcnskj czekam i czekam na kolejny, nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Będzie dzisiaj rozdzial ? <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudooooo po prostu kochaam <33

    OdpowiedzUsuń
  16. BCr BCrhjb jjbcdrtyuujb ddtgghhj cxddrrtyu

    OdpowiedzUsuń