wtorek, 4 czerwca 2013

11 rozdział

Rozdział 11- Tęsknota 




-Skończyłaś swoją prace ? Daj mi ją zaniosę do szefa.

Był to chłopak wysoki i chudy o ciemnych włosach i kolczykach dosłownie wszędzie. Każdego dnia odkąd tam pracowałam przychodził pod koniec dnia po to co udało mi się skończyć żeby zanieść to Justinowi.

-Nie zrobiłam to, przepraszam.

-Co?

-Prawie nic nie zrobiłam dzisiaj.

-Nie chce mu to powiedzieć. Sama do niego idź. Wkurzy się na ciebie nie na mnie.- Zachowywał się tak jakby był na mnie zły, nieźle narobiłam a teraz musiałam iść do Justina. *On mnie chyba zabije* pomyślałam.

-Nie, ty idź i powiedź mu że to się więcej nie powtórzy.

-Nie, sama pójdziesz i mu to powiesz- Powiedział stanowczo chłopak, zrozumiałam że nie wygram, wstałam i wyszłam z pokoju z ciężkim sercem. Zapukałam do drzwi Justina z nadzieją że mnie nie pożre żywcem.

-Cześć Quinn.

Nie spodziewał się mnie tam. Weszłam cicho i zamknęłam za sobą drzwi. Zrobiłam pare kroków do przodu próbując coś powiedzieć ale nie wyszło + trzęsły mi się nogi.

-Chodź usiąść.

Może miało być to zaproszenie ale dla mnie było to bardziej rozkazem więc posłusznie usiadłam.

-Co cię tu sprowadza?

Był taki zimny i obojętny, pomyślałam o teoriach których wymienił mi Stivie, może ta że potrzebował mnie tylko po to żeby zrobić mi krzywdę gdy miał na to ochotę była trafiona, zresztą nie raz już wydawało mi się że zabijanie ludzi było dla niego przyjemne. Na pewno byłoby dla niego przyjemnością bicie mnie.

-No? –Powiedział niecierpliwie.


-Miałam przynieść skończoną prace ale…


-Ale? – Jego oczy były pełne złości.


-Nie skończyłam wszystkiego dzisiaj.


Milczał więc szybko dopowiedziałam:


-Przykro mi, daj mi jeszcze jedną szanse.


Teraz rozumiałam dlaczego każdy przy nim wychodził na tchórza, w tym ja.


On sprawiał że każdy odczuwał strach.
Wstał i zaczął chodzić dookoła mnie jakby się zastanawiał co ze mną zrobić.


-Widzisz Quinn, cała spółka opiera się na twojej pracy więc byłoby miło gdybyś pracowała. Dobrze? –W jego głosie dało się usłyszeć nutkę sarkazmu, przytaknęłam przestraszona.


-Nie zabijaj mnie. –Powiedziałam pół głosem. Byłam zdziwiona tym co powiedziałam, przecież gdyby chciał mnie zabić moje słowa nic by nie dały.  Zatrzymał się po mojej prawej. Póżniej się oddalił i zaczął grzebać w jakiejś szafce, chciał wziąć jakiś nóż, pistolet, chciał zrobić mi krzywde dlatego że do zdenerwowałam ,prawda? Popatrzyłam na niego i zauważyłam że on mi tylko podaje tablet.

-Popatrz i czytaj, głośno.


-Kto nie wykonuje swoją prace zostaje ukarany robiąc to co chce szef tyle dni ile nie wykonywał swoją prace.


Położyłam tablet i opuściłam głowę,  w pierwszej chwili poczułam ulgę ale potem chciało mi się płakać, co będzie mi kazał robić ten potwór.


-Czyli mnie nie zabijesz.- Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, mało brakowało a zaczęłabym płakać.


-Nie, a teraz idź i naucz się zasad, nie znasz ich ani trochę.

Myślałam że żartuje więc nie wstałam potem spytał?


-No więc? Wyjdziesz czy … nie wiem napijemy się herbatki?


Potrafił  nawet żartować, wow. Wstałam i z ulgą podeszłam do drzwi, nie musiałam nic zrobić… jak zwykle… chwila dlaczego nie kazał mi nic zrobić? Czemu miałam być traktowana inaczej niż inni? Odwróciłam się powoli z nadzieją że się nie wkurzy, że to nie taki straszny pomysł.


-Nie, ja popełniłam błąd i teraz musze za to zapłacić.


Spojrzał na mnie pytająco, a następnie wrócił do swojego pretensjonalnego wzroku, wstał i poszedł do łazienki. Od razu pożałowałam tego że próbowałam zgrywać odważną.


-Chodź za mną. –Powiedział a ja nie zastanawiając się 2 razy posłuchałam doganiając go.
Stamtąd  można było wejść przez drzwi do innego pokoju. Zauważyłam je już wcześniej gdy sprzątałam łazienkę ale nie ciekawiło mnie co było w środku. Żeby wejść trzeba było wpisać pewien cyfrowy kod, prawdopodobnie musiało być tam coś strasznego skoro żeby wejść trzeba było znać hasło. Położyłam sobie rękę na piersi czując jak serce bije mi coraz szybciej. Weszliśmy do środka, był to ogromny pokój, na środku stało ogromne łóżko, po prawej szafa, po lewej stolik na którym stał telewizor i computer, tuż przy wejściu dywan na nim biurko pełne papierków i stół z dwoma krzesłami.  Wyglądał jak typowy pokój bogacza ale nie kogoś w wieku Justina.
On mógł mieć około 18-20-stu lat a nie było w tym pokoju żadnej video gry czy pamiątki po dzieciństwie, był dorosły z winy swojej pracy.
Byłam oczarowana tym pokojem, byłam głupia bojąc się tu wejść. Prawdopodobnie Justin tam sypiał, na pewno nie mogłam oczekiwać że ktoś taki jak on mieszka w tym brzydkim pokoju w którym do tej pory go widywałam, przecież on był szefem.

-Usiądź sobie tam. –Wskazał biały fotel na dwa miejsca. Usiadłam a Justin wrócił do łazienki. Czekałam na niego myśląc po raz setny o teoriach Stivie’a, co on chciał żebym ja tam robiła?
Wrócił po krótkim czasie z wiadrem, ścierką i odkurzaczem.

-Posprzątaj.
Powiedział poważnie, myślałam że żartuje ale póżniej usiadł obok mnie, położył nogi na stoliku i zaczął czytać książke.


-No i na co czekasz? Chciałaś kare prawda?

****


Od około 2 godzin sprzątałam, już byłam wykończona i głodna, zresztą była godzina kolacji. Żałowałam że sobie nie poszłam gdy miałam okazje. Usiadłam na ziemi bez siły.

-Zmęczyłaś się?

Podniosłam wzrok, nade mną stał Justin który patrzył na mnie z góry. Gdy ostatnim razem zadał mi to pytanie musiałam pracować jeszcze dłużej więc nie odpowiedziałam wracając do czyszczenia  czerwonej plamy na dywanie.

To musiał być pomidor czy ketchup, a przynajmniej próbowałam sobie wmówić że to nie krew.
Justin uklękną koło mnie zmuszając mnie do spojrzenia na niego.

-Czemu nie odpowiadasz?

Opuściłam wzrok w ciszy, on westchnął i w odpowiedzi chwycił ścierke i zaczął ścierać dywan razem ze mną. Tego na pewno się nie spodziewałam.

-Co robisz? –Spytałam głupio nawet nie myśląc o tym co mówie.

-No cóż czym prędzej skończymy tym prędzej zjemy.  –Odpowiedział.

Po około 10-ciu minutach Justin wstał zabierając ścierki wiadro itd.

-Idź sobie usiądź tam.
Wskazał na krzesło przy stole, posłuchałam go zastanawiając się o co znowu chodzi. Już zrobiłam to co kazał, chciałam po prostu już iść do swojego pokoju odpocząć i zjeść, byłam zmęczona ale pomyślałam o tym jak, chociaż tylko przez kilka minut, pomógł mi posprzątać. Wrócił po około 15-stu minutach z dwoma talerzami w ręku. Usiadł na drugim krześle, podał mi jeden talerz i zaczął jeść swoją porcje mięsa. Byłam troche zażenowana i czułam się nieswojo z nim.

-Co, nie jesz? –Powiedział lekko podnosząc głowę znad talerza by na mnie spojrzeć. Nie odpowiadając zaczęłam kroić swoje mięso, nie mogłam się doczekać aż to zjem, gdybym była sama zjadłabym cały kawałek w mgnieniu oka i to rękami jak to zwykłam była robić w domu przy rodzicach. Jednak nigdy tego nie robiłam przy Chriss’ie, na pewno nie przypadło by mu to do gustu.

-Czemu nie odpowiadasz jak do ciebie mówie?


-Nie wiem… -Wyszeptałam.


-Hm, opowiadaj coś.- Powiedział prawie jakby był to rozkaz.

Co mogłam mu opowiedzieć?

-Nie masz mi nic do powiedzenia? –Spytał.

-Nic, tylko milion pytań.- Powiedziałam niemal żartując, on jednak zesztywniał , wstał i wyrzucił swój plastikowy talerz do kosza. Czułam się nieswojo jedząc sama przy stole więc przestałam chociaż nadal byłam głodna. Usiadł na fotelu dając nogi na stolik, ja siedziałam w ciszy gapiąc się na mięso w moim talerzu, modląc się żeby kazał mi wracać do siebie.

-Chodź tu usiąść. – Powiedział po chwili. Usiadłam obok niego, czułam się jeszcze bardziej nieswojo niż wcześniej. Gapiłam się na swoje ręce i bransoletkę z literką „C” jak Chriss, prawie o niej zapomniałam. Nigdy jej nie ściągałam więc nie zwracałam na nią uwagę ale była dla mnie ważna.

W tamtym momencie strasznie zatęskniłam za domem. Chciałam żeby Chriss tam był i zabrał mnie z tego miejsca. Zapłaciłabym złoto by się  stąd wydostać i wrócić do mojego dawnego życia.

-Co to za bransoletka? – Powiedział Justin wyrywając mnie z zamyślenia.

-Żadna, nie ważne. –Odpowiedziałam szybko zakrywając ją. Może kazałby mi ją ściągnąć i wyrzucić a tego nie chciałam.

-Więc … ? –Złapał mnie za ręke i podniósł rękaw.

-„C”… Dlaczego „c „ ?

-Nie ważne.- Powtórzyłam przestraszona.


-Chciałbym wiedzieć. –Powiedział stanowczo.


-Dlaczego? –Zapytałam bez namysł , nie rozumiałam jak mogło go coś takiego interesować.


-No a przepraszam czy to jest jakiś sekret ? – Spytał zdenerwowany.


-Nie ale…


-To mi powiedź.- Przerwał mi. Musiałam mu powiedzieć inaczej by mi coś zrobił , na pewno, już zdążyłam zauważyć że nie radził sobie ze złością. To dlatego że był przyzwyczajony do tego że zawsze otrzymuje to co chce.


-Dostałam ją od  Chriss’a, mojego chłopaka.- „Tego którego nigdy więcej nie zobacze” pomyślałam.


-T- Tęsknisz za nim?

Spojrzałam na jego twarz, miał wilgotne oczy jakby cierpiał z mojego powodu.

-Tak.

Powiedziałam wbijając wzrok w ziemie, strasznie za nim tęskniłam, tęskniłam za tym jak mnie całował, za tym jak mnie traktował. Kochałam spędzać z nim czas, nie rozmawialiśmy dużo i nie wiedzieliśmy dużo o swojej przeszłości.                 Spędzaliśmy popołudnia na całowaniu się i przytulaniu, byliśmy ze sobą od ponad roku. Do rzeczywistości  sprowadził mnie Justin, który wyszedł wtedy z pokoju. Przez chwile myślałam że chciał wysłać kogoś by zabił Chriss’a ale wydawało się to dosyć dramatyczne, przecież tym razem nie zrobiłam nic takiego. Powiedziałam tylko co oznacza literka „C” na bransoletce i tyle.  Wrócił pare minut póżniej z dwoma ogromnymi kubkami lodów. Lody, jak długo ich nie jadłam, zaświeciły mi się oczy.

-Lubisz lody? –Podał mi kubek i usiadł obok mnie.


-Jasne.

Zaczęłam je jeść w ciszy. Gdy tylko je spróbowałam od razu o wszystkim zapomniałam, nie jadłam czegoś tak dobrego odkąd tu trafiłam.  Gdy skończyłam jeść odłożyłam kubek na stolik. Justin uśmiechnął się lekko; nie był to taki uśmiech jaki miał gdy zabijał Mike’a , był bardziej jakby to powiedzieć , szczęśliwy? Ale był to i tak uśmiech zabójcy. Ciekawe dlaczego był szczęśliwy, na pewno nie miałam zamiaru go o to zapytać. Wstał w ciszy i podniósł serwetkę ze stół , podał mi ją i usiadł ponownie obok mnie na fotelu.

-Masz, wytrzyj się.

Boziu jaki wstyd, zabrudziłam się przed Justinem. To było do mnie podobne, uważałam tylko gdy byłam z Chriss’em. Justin długo spoglądał na to jak wycieram twarz po czym powiedział:

-Tak, tęsknie.

-Za kim?

-Spytałaś mnie nie dawno czy tęsknie za Alice. Odpowiedź brzmi : tak, tęsknie za nią.


********************

Boze za każdym razem gdy mam dużo nauki jęcze "omg kiedy dodam rozdział matko przeciez wieki nie bedzie nowego" a jednak juz dodałam haha :D Więc  hmm nie moge się doczekać aż dodam nastepne 2 rozdziały haha xd nie pamiętam dokładnie co tam było ale to powinne być już te fajniejsze :D KOMENTUJCIE PROSZE WAS !!! <3 jest troche komentarzy fakt ale uwielbiam czytac co o tym myślicie więc : "CZYTASZ= KOMENTUJESZ" please <3

28 komentarzy:

  1. Genialnie tlumaczysz . Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham *_* To było takie inne z jego strony.

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo kocham to *.* kocham Justina :D Dziekuje za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham, kocham to opowiadanie ♥ taka inna strona Justina jejuuu *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG OMG. Justin był miły jak nigdy *___* o boże i teraz ja jestem coraz bardziej ciekawa ojeju ja już chcę następny rozdział <3 dziękuje ,że tak szybko dodałaś;* @BlueBelieber6

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG..............................Uzależniłam się od tego opowiadania. Haha, na serio. Jest boskie, a Ty bosko tłumaczysz. Justin jest taki..... taki nsnskxjswwnsns *___* Też bym chciała takiego. < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyta się to tak szybko, że zanim się obejrzałam to już przeczytałam wszystkie rozdziały. Kiedy następny ? ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia :d nigdy nw kiedy dodam mam nadzieje że jak najszybciej <3

      Usuń
  8. jejku, to było super ! czekam na kolejny :) ciekawe co w następnych częściach justin odwali xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dużo błędów językowych,literówki są .Poprawiaj błedy przez dodaniem :) A tłumaczenie ogólnie bardzo fajne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno jest nie popełniać jęz. ponieważ trudno jest przetlumaczyc to opowiadania z włoskiego. Są długie zdania ktore przetlumaczone na polski nie maja sensu i wgl :D A literówek jest serio tak duzo? bo pisze na programie ktory mi poprawia gdy jest coś źle i póżniej jeszcze sprawdzam więc nie powinno być aż tak dużo :D

      Usuń
    2. Literowek nie ma prawie wgll;*

      Usuń
    3. Ah to dobrze :* postaram siębardziej uważać na błędy jęz. dzieki :*

      Usuń
  10. fshjfksdfhdfbjdfkv dodaj jak najszybciej, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejuuu.... to jest świetne. <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo jak byl slodki w tym rozdziale^^ Uwielbiam cie za to ze to tlumaczysz i czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń
  13. O ja on tęskni za Alice...

    OdpowiedzUsuń
  14. http://no-one-can-hear-u.blogspot.com/
    + CZEKAM NA NN, AAAAA, KC! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne. <3333
    Dziekuję, że to tłumaczysz. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. to jest coraz lepsze <3333 /@irony_reality

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojeeeeeeeej to jest cudowne <3 Będzie dzisiaj rodział ? :*

    OdpowiedzUsuń