Rozdział 19 - Przeprowadzka.
-Wołałeś po mnie ?- Powiedziałam wchodząc do pokoju Justina.
-Chciałem wiedzieć jak się czujesz.
Może myślał jeszcze o tym, że poprzedniego dnia przybiegłam do niego płacząc. Mogło się tak nie wydawać, ale myślałam, że zależało mu na tym bym była szczęśliwa.
-Wszystko ok. ..
Jeżeli tak można było określić fakt, że każdy mnie tam nienawidził i straciłam dwójkę przyjaciół.
Justin wstał i podszedł do mnie potem zaczął patrzeć na coś gdzieś w oddali.
-Słuchaj myślisz, że mogłabyś mi zrobić przysługę?
Co takiego mógł ode mnie chcieć, że czuł się tak nieswojo.
-J- jaką?
Położył mi rękę na ramieniu od razu zauważyłam ze jego kostki są brudne z krwi.
Momentalnie pomyślałam o tym, że może znowu się ciął, ale potem pomyślałam, że to bardziej wyglądało jakby pobił kogoś do krwi.
Gdy zauważył, że to zobaczyłam szybko cofnął rękę i ciągnął:
-Chciałbym żebyś spakowała swoje rzeczy i … przyszła tu.
Nie chciałam się zgodzić, właśnie prawdopodobnie kogoś pobił, bałam się.
-Co ci się stało w rękę ?
-Nic , tylko się uderzyłem- Powiedział kryjąc ją.
-A więc? Zrobisz mi tą przysługę ?
-D-Dlaczego? Co tobie to zmieni?
-Wolę, żeby było tak- Powiedział podchodząc do drzwi.
-Ja nie – Wyszeptałam.
On odwrócił się do mnie, najpierw wydawał się zdziwiony potem zdenerwowany.
-Dlaczego? Co tobie to zmieni?- Spytał używając te same słowa co ja chwilę wcześniej.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, próbowałam się zdobyć na odwagę i być szczera, musiałam z nim zostać czy tego chciałam czy nie, musiałam spróbować stworzyć związek oparty na szczerości.
-Ja..ja.. się boję- Powiedziałam opuszczając głowę.
Justin wrócił do mnie.
-Czego się boisz? – Położył mi rękę na policzku zmuszając do tego bym na niego spojrzała.
-Ohh, nigdy mi nic nie tłumaczysz i szybko się denerwujesz.. ja…
-Nie jestem dobry w udowadnianiu moich uczuć.
Powiedział próbując zakończyć rozmowę. Nie przestałam się na niego patrzeć z nadzieją, że powie coś jeszcze.
-Słuchaj, chciałbym żebyś zamieszkała w moim pokoju, ponieważ uważam, że tam, gdzie jesteś teraz już nie jest bezpiecznie.
-O co ci chodzi?
-Złe zamiary, osoby, które będą chciały zrobić ci krzywdę, wierz mi robie to dla ciebie, nie chcę się ciągle zamartwiać.
Przytaknęłam. Może nie był to zły pomysł. Jeśli naprawdę wszyscy mnie pragnęli lepiej było mieć kogoś, kto, by mnie obronił.Jedynym problemem było to, że mieszkając z Justinem nie miałabym już okazji spotkać się ze Stivie’em czy Luke’em nawet,żeby się pogodzić. Justin złapał mnie lekko za rękę i poszliśmy do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i wzięłam walizkę; wszystkie moje ubrania byłe czarne: czarne koszulki, czarne spodnie, czarne staniki. Pomimo wszystko było ich dużo i jedna torba mi nie wystarczała. Wszyscy byliśmy tak ubrani w tym miejscu. Zastanawiałam się czy znają inne barwy. Zaczęłam wciskać do walizki,ile się dało a Justin, który do tej pory stał przy drzwiach zapytał:
-Pomóc ci?
-Nie martw się. –Powiedziałam.
On poszedł do łazienki i chwilę potem wrócił z drugą torbą, żeby mi pomóc.
Jak widać nie chciał się poddać. Zaczął układać ze mną ubrania. Nagle usłyszałam, że przestał, odwróciłam się do niego. Miał opuszczoną głowę i gapił się na coś, co trzymał w ręce. Stanik. Nigdy żadnego nie zobaczył? Co było w tym takiego emocjonującego. Zauważył, że go obserwuję, więc powiedział:
-Ehmm.. Przepraszam.
Zarumieniony odłożył go do torby. Mimowolnie uśmiechnęłam się przez jego naiwności i niedoświadczonego sposobu zachowania. Chriss widział moje staniki już tyle razy, że nawet ja się do tego przyzwyczaiłam; jednak Justin, prawdopodobnie nie widział żadnego. Skończyliśmy, gdy ktoś wszedł do pokoju, nie patrzyłam, kto to, podczas gdy Justin podał mu jedną z torb, ja wstałam i podałam mu drugą. To był Stivie, który patrzyła mnie błagalnym wzrokiem. Miał podbite oko, przeciętą wargę i obandażowaną rękę,w której trafił nóż, musiało bardzo boleć, bo zdecydował się założyć obie ciężkie torby tylko na jedno ramię. Nie zastanawiając się nad tym 2 razy chciałam mu jedna zabrać jednak Justin mnie zatrzymał.
-Zostaw, to jego robota – Powiedział z pogardą potem Stivie rzucił mi spojrzenie typu” nic się nie stało” i zaczął iść wolno w stronę pokoju Justina.
-Cierpi, muszę mu pomóc –Powiedziałam odruchowo.
-Nie, nie będziesz nosiła taki ciężar –Odpowiedział Justin, objął mnie w pasie i zaczęliśmy iść.
****
Cały dzień myślałam o tym jak Justin potraktował Stivie’a. Najpierw go bił, a potem, gdy wszystko się kończyło go torturował,dlaczego był tak bardzo na niego zły? Po za tym fakt, że Stivie miał przyciętą wargę a Justin krew na kostkach powodowało, że zastanawiałam się czy Justin nie pobił go właśnie tego ranka. Pomimo tego wszystkiego Stivie mi wybaczył, można było to zauważyć. Teraz jednak byłam pewna, że nigdy więcej go nie zobaczę. Może tak było lepiej , nie wpędziłabym go już w kłopoty.Moja przyszłość była u boku Justina, to już było zdecydowane. Jednak miałam się już nie zobaczyć z Luke’em i to mnie martwiło,bo nie mogłam się z, nim pogodzić. Leżałam na łóżku nudząc się w nadziej, że przynajmniej Justin szybko wróci z cotygodniowej kontroli całego budynku. Nie wiedziałam o tym wcześniej, ale wytłumaczył mi, że między innymi jego zadaniem jest sprawdzanie raz w tygodniu prace każdego członka spółki. W tym momencie usłyszałam jak otwierają się drzwi, musiał to być Justin. Otworzył też drugie drzwi cyfrowym kodem i wszedł cicho do środka.
-Jak poszło? – Spytałam
-Wszystko ok.- Odpowiedział jakby było mu to obojętne.
-Czemu jeszcze nie śpisz ? Jest póżno.
-Nie mogłam zasnąć –To była prawda, jeszcze się nawet nie przebrałam.
-Myśli w głowie?
-Nie, nie martw się.
-Jak ja mam dużo myśli w głowie też nie mogę spać.
Jakie myśli? Zastanawiałam się. Oczywiście nie odważyłam się spytać o to głośno.
-Kiedy myślę o Alice i mojej rodzinie.- Powiedział Justin jakby wiedział o czym myślę, był smutny. Zastanawiałam się jaka była jego rodzina.
-No, więc przebierz się, ja pójdę do łazienki to będziemy mogli iść spać. –Powiedział zmieniając temat. Zabrał swoją piżamę i poszedł do łazienki ja skorzystałam z okazji i przebrałam się w swoją. Po krótkim czasie Justin wrócił do pokoju. Miał ciemnoszare spodnie i czarną koszulkę z dekoltem w serek jak zwykle. Moja piżama była taka sama z małą różnicą, moje spodnie były obcisłe przypominały legginsy a jego były szerokie. Zastanawiałam się czy jako, iż jestem jedyną kobietą tylko ja mam takie spodnie. Justin zbliżył się do mnie i położył rękę na moim biodrze, po czym powiedział zakłopotany :
-Jesteś… piękna.
Przyglądał mi się uważnie od stup do głowy. Myślałam, że chce mnie pocałować jednak pogłaskał mnie po włosach jak robił już wiele razy w ostatnim tygodniu. Potem położył się na łóżku i zaczekał aż do niego dołączyłam. Położyłam się, jak najdalej od niego, żeby mu nie przeszkadzać, po czym on w ciszy zgasił światło.
-Dobranoc- Powiedziałam po chwili.
-Dobranoc- Odpowiedział. Już spałam z, nim kilka razy w jednym łóżku, ale, gdy wiedziałam, że będzie tak na dłużej czułam się nie swojo. Po kilku minutach, które strasznie mi się dłużyły w końcu zasnęłam.
****
Obudziłam się w środku nocy, gdy poczułam, że jest mi zimno, ten pokój był o wiele chłodniejszy niż mój, chyba że tylko mi się tak wydawało. Objęłam się rękami, żeby zwiększyć ciepło, gdy poczułam jak czyjaś ręka owija mi się wokół pasa, mimowolnie jęknęłam, potem zrozumiałam, że to tylko Justin. Położył głowę na mojej i dalej spał, zastanawiałam się czy czasem nie obudził się już wcześniej. Było mi teraz dzięki niemu cieplej. Jak on to robił, że ciągle wiedział czego potrzebuje ?
****
Otworzyłam oczy, wydawało mi się, że spałam, zaledwie kilka minut a jednak było już rano. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam Justina, który właśnie zabierał się do zjedzenia rogalika.
Miałam cichą nadzieję, że da mi, chociaż kawałek, bo uwielbiałam rogale. Zauważył, że wstałam i, że się na niego patrzę, więc powiedział :
-Chcesz?
Przytaknęłam, mogłam wyjść na egoistę, ale w tym momencie strasznie chciałam jeść. Już nie pamiętałam, kiedy ostatni raz jadłam śniadanie.
-Powiedziano mi że… no że…. Miło jest jak przynosi się komuś śniadanie do łóżka.
Podał mi go, ale wiedziałam, że był jego i dopiero póżniej zdecydował się mi go dać.
-Ale on jest twój, właśnie miałeś go zjeść.
-Nie, to nie prawda –Powiedział odwracając wzrok, chciał żebym mu uwierzyła, po chwili znowu na mnie spojrzał.
-Nie wierzysz mi prawda?
Zaprzeczyłam. Nigdy wcześniej tak źle nie kłamał.
-Przepraszam.. chciałem zrobić dobre wrażenie ja … ja jestem do niczego.
Westchnął i ręką przeczesał włosy. Ja rozdzieliłam rogala na pół i dałam mu jeden kawałek.
-Jedyną rzeczą jaką mogę teraz zrobić to pozwolić ci zjeść wszystko- Uśmiechnął się.
-Nie, weź kawałek.
Był niezdecydowany, ale zabrał go i zjadł.
-Więc jak ci się spało.
-Było mi zimno.
-Przykro mi.
Nie dodałam, że po tym jak mnie objął zrobiło mi się cieplej, bo prawdopodobnie o tym nie pamiętał. Zdecydowałam zmienić temat,wydawał się tego ranka spokojny, więc odważyłam się zadać mu pytanie.
-Mogę cię o coś spytać?
-Jasne –Wydawał się zdziwiony i zmartwiony.
-Co czujesz, kiedy bijesz albo zabijasz kogoś?
-Hmm…
Nie wiedział co na to odpowiedzieć, rozglądał się do okoła, po czym powiedział:
-Nic, chyba.- Odpowiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Nic? żadnego poczucia winy? Litość? Był tak przyzwyczajony do tego, że już go to nie ruszało.
-Pamiętasz swoją pierwszą ofiarę? Kto to był?
Podrapał sobie ramię, po czym powiedział po prostu:
-Tak.
Szybko zauważyłam, że jego oczy zrobiły się czerwone i zaczęły łzawić. Nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał. Podeszłam do niego i dłonią wytarłam mu łzy a on na mnie spojrzał.
Po raz pierwszy w życiu nie unikał mojego wzroku pokazując mi co czuje.
-Moja mama- Zakończył.
-Chciałem wiedzieć jak się czujesz.
Może myślał jeszcze o tym, że poprzedniego dnia przybiegłam do niego płacząc. Mogło się tak nie wydawać, ale myślałam, że zależało mu na tym bym była szczęśliwa.
-Wszystko ok. ..
Jeżeli tak można było określić fakt, że każdy mnie tam nienawidził i straciłam dwójkę przyjaciół.
Justin wstał i podszedł do mnie potem zaczął patrzeć na coś gdzieś w oddali.
-Słuchaj myślisz, że mogłabyś mi zrobić przysługę?
Co takiego mógł ode mnie chcieć, że czuł się tak nieswojo.
-J- jaką?
Położył mi rękę na ramieniu od razu zauważyłam ze jego kostki są brudne z krwi.
Momentalnie pomyślałam o tym, że może znowu się ciął, ale potem pomyślałam, że to bardziej wyglądało jakby pobił kogoś do krwi.
Gdy zauważył, że to zobaczyłam szybko cofnął rękę i ciągnął:
-Chciałbym żebyś spakowała swoje rzeczy i … przyszła tu.
Nie chciałam się zgodzić, właśnie prawdopodobnie kogoś pobił, bałam się.
-Co ci się stało w rękę ?
-Nic , tylko się uderzyłem- Powiedział kryjąc ją.
-A więc? Zrobisz mi tą przysługę ?
-D-Dlaczego? Co tobie to zmieni?
-Wolę, żeby było tak- Powiedział podchodząc do drzwi.
-Ja nie – Wyszeptałam.
On odwrócił się do mnie, najpierw wydawał się zdziwiony potem zdenerwowany.
-Dlaczego? Co tobie to zmieni?- Spytał używając te same słowa co ja chwilę wcześniej.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, próbowałam się zdobyć na odwagę i być szczera, musiałam z nim zostać czy tego chciałam czy nie, musiałam spróbować stworzyć związek oparty na szczerości.
-Ja..ja.. się boję- Powiedziałam opuszczając głowę.
Justin wrócił do mnie.
-Czego się boisz? – Położył mi rękę na policzku zmuszając do tego bym na niego spojrzała.
-Ohh, nigdy mi nic nie tłumaczysz i szybko się denerwujesz.. ja…
-Nie jestem dobry w udowadnianiu moich uczuć.
Powiedział próbując zakończyć rozmowę. Nie przestałam się na niego patrzeć z nadzieją, że powie coś jeszcze.
-Słuchaj, chciałbym żebyś zamieszkała w moim pokoju, ponieważ uważam, że tam, gdzie jesteś teraz już nie jest bezpiecznie.
-O co ci chodzi?
-Złe zamiary, osoby, które będą chciały zrobić ci krzywdę, wierz mi robie to dla ciebie, nie chcę się ciągle zamartwiać.
Przytaknęłam. Może nie był to zły pomysł. Jeśli naprawdę wszyscy mnie pragnęli lepiej było mieć kogoś, kto, by mnie obronił.Jedynym problemem było to, że mieszkając z Justinem nie miałabym już okazji spotkać się ze Stivie’em czy Luke’em nawet,żeby się pogodzić. Justin złapał mnie lekko za rękę i poszliśmy do mojego pokoju. Otworzyłam szafę i wzięłam walizkę; wszystkie moje ubrania byłe czarne: czarne koszulki, czarne spodnie, czarne staniki. Pomimo wszystko było ich dużo i jedna torba mi nie wystarczała. Wszyscy byliśmy tak ubrani w tym miejscu. Zastanawiałam się czy znają inne barwy. Zaczęłam wciskać do walizki,ile się dało a Justin, który do tej pory stał przy drzwiach zapytał:
-Pomóc ci?
-Nie martw się. –Powiedziałam.
On poszedł do łazienki i chwilę potem wrócił z drugą torbą, żeby mi pomóc.
Jak widać nie chciał się poddać. Zaczął układać ze mną ubrania. Nagle usłyszałam, że przestał, odwróciłam się do niego. Miał opuszczoną głowę i gapił się na coś, co trzymał w ręce. Stanik. Nigdy żadnego nie zobaczył? Co było w tym takiego emocjonującego. Zauważył, że go obserwuję, więc powiedział:
-Ehmm.. Przepraszam.
Zarumieniony odłożył go do torby. Mimowolnie uśmiechnęłam się przez jego naiwności i niedoświadczonego sposobu zachowania. Chriss widział moje staniki już tyle razy, że nawet ja się do tego przyzwyczaiłam; jednak Justin, prawdopodobnie nie widział żadnego. Skończyliśmy, gdy ktoś wszedł do pokoju, nie patrzyłam, kto to, podczas gdy Justin podał mu jedną z torb, ja wstałam i podałam mu drugą. To był Stivie, który patrzyła mnie błagalnym wzrokiem. Miał podbite oko, przeciętą wargę i obandażowaną rękę,w której trafił nóż, musiało bardzo boleć, bo zdecydował się założyć obie ciężkie torby tylko na jedno ramię. Nie zastanawiając się nad tym 2 razy chciałam mu jedna zabrać jednak Justin mnie zatrzymał.
-Zostaw, to jego robota – Powiedział z pogardą potem Stivie rzucił mi spojrzenie typu” nic się nie stało” i zaczął iść wolno w stronę pokoju Justina.
-Cierpi, muszę mu pomóc –Powiedziałam odruchowo.
-Nie, nie będziesz nosiła taki ciężar –Odpowiedział Justin, objął mnie w pasie i zaczęliśmy iść.
****
Cały dzień myślałam o tym jak Justin potraktował Stivie’a. Najpierw go bił, a potem, gdy wszystko się kończyło go torturował,dlaczego był tak bardzo na niego zły? Po za tym fakt, że Stivie miał przyciętą wargę a Justin krew na kostkach powodowało, że zastanawiałam się czy Justin nie pobił go właśnie tego ranka. Pomimo tego wszystkiego Stivie mi wybaczył, można było to zauważyć. Teraz jednak byłam pewna, że nigdy więcej go nie zobaczę. Może tak było lepiej , nie wpędziłabym go już w kłopoty.Moja przyszłość była u boku Justina, to już było zdecydowane. Jednak miałam się już nie zobaczyć z Luke’em i to mnie martwiło,bo nie mogłam się z, nim pogodzić. Leżałam na łóżku nudząc się w nadziej, że przynajmniej Justin szybko wróci z cotygodniowej kontroli całego budynku. Nie wiedziałam o tym wcześniej, ale wytłumaczył mi, że między innymi jego zadaniem jest sprawdzanie raz w tygodniu prace każdego członka spółki. W tym momencie usłyszałam jak otwierają się drzwi, musiał to być Justin. Otworzył też drugie drzwi cyfrowym kodem i wszedł cicho do środka.
-Jak poszło? – Spytałam
-Wszystko ok.- Odpowiedział jakby było mu to obojętne.
-Czemu jeszcze nie śpisz ? Jest póżno.
-Nie mogłam zasnąć –To była prawda, jeszcze się nawet nie przebrałam.
-Myśli w głowie?
-Nie, nie martw się.
-Jak ja mam dużo myśli w głowie też nie mogę spać.
Jakie myśli? Zastanawiałam się. Oczywiście nie odważyłam się spytać o to głośno.
-Kiedy myślę o Alice i mojej rodzinie.- Powiedział Justin jakby wiedział o czym myślę, był smutny. Zastanawiałam się jaka była jego rodzina.
-No, więc przebierz się, ja pójdę do łazienki to będziemy mogli iść spać. –Powiedział zmieniając temat. Zabrał swoją piżamę i poszedł do łazienki ja skorzystałam z okazji i przebrałam się w swoją. Po krótkim czasie Justin wrócił do pokoju. Miał ciemnoszare spodnie i czarną koszulkę z dekoltem w serek jak zwykle. Moja piżama była taka sama z małą różnicą, moje spodnie były obcisłe przypominały legginsy a jego były szerokie. Zastanawiałam się czy jako, iż jestem jedyną kobietą tylko ja mam takie spodnie. Justin zbliżył się do mnie i położył rękę na moim biodrze, po czym powiedział zakłopotany :
-Jesteś… piękna.
Przyglądał mi się uważnie od stup do głowy. Myślałam, że chce mnie pocałować jednak pogłaskał mnie po włosach jak robił już wiele razy w ostatnim tygodniu. Potem położył się na łóżku i zaczekał aż do niego dołączyłam. Położyłam się, jak najdalej od niego, żeby mu nie przeszkadzać, po czym on w ciszy zgasił światło.
-Dobranoc- Powiedziałam po chwili.
-Dobranoc- Odpowiedział. Już spałam z, nim kilka razy w jednym łóżku, ale, gdy wiedziałam, że będzie tak na dłużej czułam się nie swojo. Po kilku minutach, które strasznie mi się dłużyły w końcu zasnęłam.
****
Obudziłam się w środku nocy, gdy poczułam, że jest mi zimno, ten pokój był o wiele chłodniejszy niż mój, chyba że tylko mi się tak wydawało. Objęłam się rękami, żeby zwiększyć ciepło, gdy poczułam jak czyjaś ręka owija mi się wokół pasa, mimowolnie jęknęłam, potem zrozumiałam, że to tylko Justin. Położył głowę na mojej i dalej spał, zastanawiałam się czy czasem nie obudził się już wcześniej. Było mi teraz dzięki niemu cieplej. Jak on to robił, że ciągle wiedział czego potrzebuje ?
****
Otworzyłam oczy, wydawało mi się, że spałam, zaledwie kilka minut a jednak było już rano. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam Justina, który właśnie zabierał się do zjedzenia rogalika.
Miałam cichą nadzieję, że da mi, chociaż kawałek, bo uwielbiałam rogale. Zauważył, że wstałam i, że się na niego patrzę, więc powiedział :
-Chcesz?
Przytaknęłam, mogłam wyjść na egoistę, ale w tym momencie strasznie chciałam jeść. Już nie pamiętałam, kiedy ostatni raz jadłam śniadanie.
-Powiedziano mi że… no że…. Miło jest jak przynosi się komuś śniadanie do łóżka.
Podał mi go, ale wiedziałam, że był jego i dopiero póżniej zdecydował się mi go dać.
-Ale on jest twój, właśnie miałeś go zjeść.
-Nie, to nie prawda –Powiedział odwracając wzrok, chciał żebym mu uwierzyła, po chwili znowu na mnie spojrzał.
-Nie wierzysz mi prawda?
Zaprzeczyłam. Nigdy wcześniej tak źle nie kłamał.
-Przepraszam.. chciałem zrobić dobre wrażenie ja … ja jestem do niczego.
Westchnął i ręką przeczesał włosy. Ja rozdzieliłam rogala na pół i dałam mu jeden kawałek.
-Jedyną rzeczą jaką mogę teraz zrobić to pozwolić ci zjeść wszystko- Uśmiechnął się.
-Nie, weź kawałek.
Był niezdecydowany, ale zabrał go i zjadł.
-Więc jak ci się spało.
-Było mi zimno.
-Przykro mi.
Nie dodałam, że po tym jak mnie objął zrobiło mi się cieplej, bo prawdopodobnie o tym nie pamiętał. Zdecydowałam zmienić temat,wydawał się tego ranka spokojny, więc odważyłam się zadać mu pytanie.
-Mogę cię o coś spytać?
-Jasne –Wydawał się zdziwiony i zmartwiony.
-Co czujesz, kiedy bijesz albo zabijasz kogoś?
-Hmm…
Nie wiedział co na to odpowiedzieć, rozglądał się do okoła, po czym powiedział:
-Nic, chyba.- Odpowiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Nic? żadnego poczucia winy? Litość? Był tak przyzwyczajony do tego, że już go to nie ruszało.
-Pamiętasz swoją pierwszą ofiarę? Kto to był?
Podrapał sobie ramię, po czym powiedział po prostu:
-Tak.
Szybko zauważyłam, że jego oczy zrobiły się czerwone i zaczęły łzawić. Nie chciałam, żeby przeze mnie cierpiał. Podeszłam do niego i dłonią wytarłam mu łzy a on na mnie spojrzał.
Po raz pierwszy w życiu nie unikał mojego wzroku pokazując mi co czuje.
-Moja mama- Zakończył.
*************************************************************
Pierwsza sprawa to tak słuchajcie
poprawiałam przecinki tak jak sugerowała jedna z was na stornie internetowej.
Na początku sparwdzałam zanim dodawałam i nie dawałam to wszędzie ale gdy
kopiowałam i wlkejałam to mi wklejało razem z tymi kolorowymi kreskami i wgl
więc dałam wstaw przecinki automatycznie, także nie wiem czy wszędzie będzie
dobrze ale myślę że da się to przeczytać. Dziękuję za komentarze pod poprzednim
rozdziałem było ich naprawdę dużo !!<3 Mam nadzieję że będzie tylko lepiej,
dziekuję kocham was <3
dsfhdkjfhkf czekam na nowy rozdział z niecierpliwością!!!
OdpowiedzUsuńxx
dbfjsaghdfklacbagjdaslchasgdhas fuck ! ogólnie to troche nudny rozdział ale końcówka zabija XD
OdpowiedzUsuńAly x
Uh wyrazy sie rozdzialają.. ale co tam wyrazy to o soe dzieje w opowaiadaniu to asdfghjklasdfghjkasdfghjkl
OdpowiedzUsuń????? przeciez sa
UsuńJej sorry ze pytam pewnie masz już dość
OdpowiedzUsuńtakich pytań ale kiedy kolejny?
hehe nie mam pojecia kochana przykro mi :( myślę że w piątek ale warto sprawdzać jutro czy już jest
UsuńJej... to jest świetneee... Uwielbiam Justina i jego zakłopotanie w niektórych sytuacjach. <33
OdpowiedzUsuńkocham <3333
OdpowiedzUsuńWspaniale :))))))) informuj mnie o nn na twitterze @maja378
OdpowiedzUsuńamdoenhigog....KOCHAM <3 Ale zabił własną matkę?
OdpowiedzUsuńprzekonacie sie w nastepnych rozdzialach :)
UsuńBOSKI <33 Czekam na nn !;)
OdpowiedzUsuńnie umie żyć bez tego opowiadanie proszę dodawaj .. uwielbiam on jest czasem taki niewinny
OdpowiedzUsuńo_O jak on mogl zabic matke. ? dodawaj szybko bo umieram xd <3
OdpowiedzUsuńOMGG kocham toooo sbJGT jej on jest taki dziwny bo zarazem taki słodziutki i niewinny w tym swoim zakłopotaniu ale też przerażający XD czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO !!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga. <3
OdpowiedzUsuńKoooooocham <3
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńJa chce nowy rozdział!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://lovewinsintheend-fictionstory.blogspot.com/
Superrr*.*już czekam nn ;*** <3
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńOmggg uwielbiam
OdpowiedzUsuńcZemu kurwa te litery są na biało?
OdpowiedzUsuńNic nie można przeczytać bo litery są białe na jasnym tle
OdpowiedzUsuńKooooocham
OdpowiedzUsuń